Barrus słysząc słowa Jahleeda zrobił to czego każdy oficer Hierarchii nie robił w podobnej sytuacji. Nie skakał za zasłonę. Zamiast tego Maurinius rozejrzał się powoli po okolicy aż jego wzrok spotkał się z promieniem lasera gdzieś w ruinach. Barrus: Czekajcie tu i zachowajcie spokój. Nie strzelajcie bez rozkazu. Gdyby jednak ten skurwiel rozwalił mi głowę to wskakujcie do pojazdu i wysadźcie go w pizdu...potem wróćcie na statek i złóżcie raport radzie.
Turianin położył powoli karabin na ziemi i machnął w stronę strzelca. Gest uniwersalny w całej galaktyce w tej sytuacji był jeszcze bardziej oczywisty. "Nie jesteśmy wrogami". Widmo liczyło, że to dobre miejsce, a po drugiej stronie lunety znajduje się poszukiwany przez nich Archanioł lub ktoś z jego gangu, a nie wkurwiony Batarianin.
Widmo, już bez karabinu ruszyło w stronę zrujnowanego kasyna. Na koniec rzucił jeszcze przez komunikator. Barrus: Stała łączność radiowa.
Ostatnio edytowane przez Baird : 04-12-2016 o 21:08.
|