Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 02-01-2017, 21:36   #4
Mag
 
Mag's Avatar
 
Reputacja: 1 Mag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputację
Samo wspomnienie tego ile musiała się nagimnastykować by dostać tą przepustkę potęgowało w niej pragnienie znalezienia się natychmiast w domu. Ale czemu akurat teraz musieli sobie zorganizować te protesty? Aż korciło ją by się przemienić i na własną rękę polecieć...
Zaraz jednak myśl o tym ile regulacji i ustaleń by złamała takim zachowaniem sprawiła, że skutecznie studziło to jej zapał na dokonywanie samowoli.

Ze znudzoną do granic możliwości miną Erika siedziała teraz w wygodnym rozłożystym fotelu jednej z wielu kawiarni terminala lotniska Heathrow. Oparta plecami o wysokie i miękkie oparcie "ludwika" wpatrywała się w sufit. Nawet nie liczyła ile już godzin spędziła w drodze. Jedyne co miało teraz znaczenie to fakt, że jeszcze odrobina cierpliwości, a zaczną się jej dwa miesiące urlopu, w trakcie których miała nadzieję nadrobić stracony czas. Dlatego też skupiła swoje myśli tylko i wyłącznie na planowaniu tego upragnionego wypoczynku. Niestety cztery miesiące to nie był najdłuższy czas na jaki była zmuszona zostawić syna pod opieką jego dziadków. Ale niestety taka praca, takie ryzyko zawodowe.

Chwilę zajęło jej nim zarejestrowała, że dzwonił jej telefon. W pierwszym momencie nie chciała temu dowierzyć, bo przecież telefony miała wyłączone. Wtedy jednak przypomniała sobie, że ten jeden zawsze musiał być czynny, nawet miała przy sobie dokument uprawniający ją do nie wyłączania go w trakcie lotu samolotem.
Erika sięgnęła do torebki, w jakiś magiczny sposób natychmiast udało jej się w niej wymacać właściwy smartfon i wyciągnęła go odbierając od razu połączenie.

Słysząc komunikat natychmiast spoważniała. Wbiła zamyślone spojrzenie w pusty kubek po kawie.


Doskonale zdawała sobie sprawę, że jeśli potwierdzi to jej urlop oddali się nie o godziny, a o co najmniej dzień, jak nie więcej... Spokojnie mogłaby teraz stwierdzić, że jest już w samolocie. Ale… Przecież dołączyła do Światła właśnie dlatego, że chciała działać dla dobra jej podobnym jak i zwykłych ludzi, którzy mieliby z winy Obdarzonych być w niebezpieczeństwie...
Blondynka westchnęła ciężko, skrzywiła się.

- Tak, potwierdzam. Jestem teraz na lotnisku Heathrow - odparła Erika po angielsku ze słowiańskim akcentem.

- Przyjąłem - dla dyspozytora była to formalność, część procedury. Najwidoczniej nie spodziewał się, że mogła odmówić. - Wydano zgodę na przemianę w okolicach skupisk ludności cywilnej, nr 01/01/2017. Atak dwóch NO, na cywilnego Obdarzonego, dzielnica Chelsea, rozpocznij akcję.
Akronim NO oznaczał w skrócie Niezarejestrownego Obdarzonego.

- Nieźle, pierwsza zgoda w tym roku należy do mnie - zaśmiała się pod nosem Erika. - Proszę o przesłanie informacje gdzie mam lecieć, kto został zaatakowany, ilu napastników i jakie będę miała wsparcie.
Mówiąc to wstała z fotela, wyciągnęła portfel i zostawiła pieniądze pod talerzykiem po szarlotce. Chwyciła swój bagaż podręczny i od razu skierowała swoje kroki do... Erika stanęła na korytarzu, rozglądając się na boki w poszukiwaniu informacji gdzie znajdowały się helipady. Były one najdogodniejszym miejscem do przemiany.

Najbliższe z nich były w części gdzie wojsko dzierżawiło fragment lotniska do swoich celów. To wiele ułatwiało , bo żołnierze znacznie łatwiej odpuszczali na widok legitymacji z pieczątką Paktu Północno-atlantyckiego. W rytm stukotu jej obcasów dyspozytor informował ją dokładnie gdzie nastąpił atak. SPdO już wysłało swoje jednostki, żeby odgrodzić teren, ale nie mieli żadnych widoków na walkę z Obdarzonymi, których oceniano na “trójkę” i “dwójkę”. Atakowanym była “jedynka”, siedemnastoletni Elliot White, z - i tutaj informacja była zabezpieczona klauzulą tajności - ciemnym kryształem. Ze wsparciem było nieco gorzej. Stacjonujący w Londynie Obdarzony miał powrócić dopiero za pół godziny. W tym czasie będzie już dawno po wszystkim. Całe zadanie spadało tylko i wyłącznie na nią.
Po niecałych czterech minutach zimny wiatr rozwiał jej włosy. Helipad właśnie był oczyszczany ze stojącego tam granatowego Robinsona R66.

Erika stojąc już na środku lądowisku zerkała kiedy ludzie zejdą jej z oczu i będzie mogła się przemienić. W tym czasie czytała po raz ostatni przeglądała informacje jakie dostała.
- Samodzielna misja? - zdziwiło ją to. Jeszcze nigdy nie dostała takiego przydziału. Zawsze miała przy sobie kogoś z dużym doświadczeniem, tym bardziej, że działając z ramienia Światła nie odpowiadała przed tutejszymi służbami, a co więcej SPdO miało za zadanie wspomagać w działaniach operacyjnych. Erika uśmiechnęła się do siebie na myśl, że ktoś w Centrali musiał uznać, że już jest dość "dorosłym" Obdarzonym by samodzielnie odpowiadać za swoje działania.

Blondynka schowała telefon do torby i zaczęła się rozbierać. Będąc Obdarzonym trzeba było się przyzwyczaić do nagości i przestać przejmować, że inni mogli cię podglądać. Jasne, że mogłaby się przemienić tak jak stała, ale później szukanie ubrania było niepotrzebnym robieniem sobie problemów. Po chwili Erika stała mając na sobie tylko bieliznę, a schludnie złożone ubranie wrzuciła do torby, którą przeniosła na skraj helipadu, żeby przypadkiem jej nie zmiażdżyć.


Erika wróciła na środek helipadu. Rozejrzała się czy aby na pewno wszyscy opuścili jej okolicę. Przez ten czas zdążyła już trochę zmarznąć, aż gęsią skórkę widziała na swoich rękach. Spojrzała w dół.
- Zdecydowanie nie warto inwestować w drogą bieliznę - westchnęła żałując, że zdecydowała się dziś założyć na siebie śliczny koronkowy komplet. Stanęła w rozkroku, przymknęła oczy i skupiła się. To co towarzyszyło Obdarzonemu przy przemianie było bardzo przyjemnym odczuciem. Sylwetka Eriki w iście magiczny sposób przybrała postać zbroi.

[media]http://pre03.deviantart.net/8918/th/pre/i/2003/37/a/6/mecha_2.jpg [/media]

Trzynastometrowa istota stanęła w miejscu gdzie znajdowała się chwilę temu drobna, naga blondynka. Strzępy materiału jedynego ubrania jakie na sobie miała opadły na beton, powleczone przez wiatr. Bazową mocą - jak zwykło mawiać się na tą pierwszą, którą zyskiwało się razem z kryształem - dla Eriki był lot. Obdarzona pochyliła się i niezwykle ostrożnie pochwyciła swoją torbę podróżną w olbrzymią dłoń. Bagaż na chwilę otoczyła blada poświata. Było to pole ochronne, które utworzyła Erika by przypadkiem nie rozgnieść swoich rzeczy, bo będąc w formie zbroi, ciężko było panować nad posiadaną w rękach siłą, szczególnie tuż po przemianie i gdy miało się po niej znaczne rozmiary.

Obdarzona wyprostowała się i rozejrzała. Chwila była potrzebna by ogarnąć się z widokami na wysokości trzynastu metrów. Zupełnie jakby świat się skurczył. Niektórym czwórkom i piątkom nawet zdarzało się mieć w tych momentach zawroty głowy, a przez to nie trudno było stracić równowagę.
Nie tracąc więcej czasu Erika spojrzała w niebo i zaczęła się wznosić.
Jej bazowa moc miała bardzo ciekawą specyfikę, bo w locie nie zostawia strug powietrza oraz śladu cieplnego. Była bardzo przydatna w pracy zwiadowczej. Była, bo teraz na zwiad miała bardzo nieodpowiednie rozmiary. Ale przynajmniej mogła w wygodny sposób docierać do celu.

O ile lotnisko miało dość miejsca by wygodnie się przemienić, to już bezkolizyjność opuszczenia tego miejsca drogą powietrzną było kwestią sporną. Wpierw Erika powoli uniosła się na wysokość dwóch metrów, rozglądając po niebie. Nie widząc nic w swoim zasięgu kobieta znacznie przyśpieszyła i już po chwili była na odpowiedniej wysokości by ruszyć do celu. Pomimo niemałych rozmiarów zwrotność Obdarzona miała niezwykle dużą. Poruszał się pewnie w powietrzu, bo wiedziała, że zawsze w razie przypadkowego wtargnięcia w trasę kolizyjną ze statkiem powietrznym, nie będzie mieć problemu z wyminięciem owego. Wolała być mimo to ostrożna, żeby później nie słuchać zjebek od szefostwa, że ktoś zgłosił zdarzenie z udziałem latającego Obdarzonego. Faktem było, że to dobrze nie działało na PR.
Kontrola lotów musiała zostać o jej akcji powiadomiona, ponieważ ruch lotniczy na czas jej przelotu został przekierowany na drugi pas. Gdzieś wysoko zataczały kręgi samoloty pasażerskie, ale do pułapu pięciuset metrów było zupełnie czysto.
Nie, żeby potrzebowała aż tak dużej swobody, ale lepiej być przezornym. Instrukcje jakie otrzymała były klarowne. Od razu skierowała się na wschód. Po niecałych dwóch minutach lotu dostrzegła unoszący się dym. Tam był jej cel.

“Dobra, najpierw rozeznanie w sytuacji” przeszło jej przez myśl gdy widziała już miejsce akcji. Przyśpieszyła jeszcze bardziej, przez co przy jej ubarwieniu była słabo widoczna na tle nieba.
“Poszkodowanym będzie ten najmniejszy, skoro NO to Dwójka i Trójka… Hym, powinnam była dopytać się co za moc ma ten cały White. Pewnie ciekawą, skoro warto dewastować dla niej Londyn” w tym momencie pewnie Erika by westchnęła, a tak to tylko wzruszyła ramionami.
“Ale przynajmniej nikt się nie doczepi o te kilka hydrantów”

Tego dnia w Londynie było zimno i wietrznie. Nie padało, co było wyjątkowe dla Wysp Brytyjskich, ale w powietrzu czuć było wilgoć co zwiastowało pogorszenie aury, ale bez tego pogoda była bardzo nieprzyjemna.
Lecz dla Eriki była wręcz idealna.

Powłoka jej pancerza przybrała nieco bledszy odcień. Bezpieczeństwo przede wszystkim, więc Obdarzona w pełni skupiła się na mocy dającej jej pole ochronne. Za to, gdy jej sylwetka rzuciła cień na ulicę, przy której płonął budynek, w dłoni kobiety zmaterializowała się włócznia zakończona krystalicznym ostrzem. Broń Eriki była dłuższa niż jej wysokość i musiała mierzyć około 15 metrów. Obdarzona zakręciła nią by poczuć jej ciężar w ręku, by na koniec mocno chwycić w prawą dłoń.

Policją nie musiała się co przejmować, bo sylwetka jej zbroi oraz kryptonim operacyjny były w katalogu jaki każdy oddział SPdO posiadał i od czasu do czasu na szkoleniach dla każdych służb miał za zadanie pokazać i dokształcić mundurowych.

Lada chwila i miała znaleźć się na miejscu. Zamierzała wpakować się do akcji nagle, spadając z nieba niczym jastrząb na swoją ofiarę. Wyhamuje dopiero dwa metry nad ziemią i pozostanie w stanie “lewitacji”. Jeśli uda jej się dostrzec chłopaka to spróbuje go osłonić, natomiast jeśli chodzi o napastników…
W teorii powinna postąpić zgodnie z procedurą: stanowczo nakazać im poddanie się, przez co rozumie się powrót Obdarzonego do ludzkiej postaci i położeniu na ziemi plecami do góry, z rękami rozłożonymi po bokach ciała niczym statua Jezusa ze Świebodzina. Ale każdy członek Światła mający za sobą kilka akcji, wiedział jak to się zwykło kończyć… Było dużo uciekania, czasem próby brania zakładników, a już szczególnie wiele robiło się wtedy demolki.

Dlatego też pierwsze co zamierzała zrobić Kalipso po “wylądowaniu” i zabezpieczeniu Zarejestrowanego to sprawić, że hydranty wystrzelą. Im wilgotniej tym lepiej.

A później zrobi się ciekawie.

[media]http://www.youtube.com/watch?v=2vYMoTJxlwI [/media]
 
__________________
"Just remember, there is a thin line between being a hero and being a memory"

Gram jako: Irya, Venora, Chris i Lyn

Ostatnio edytowane przez Mag : 03-01-2017 o 19:31.
Mag jest offline