Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 05-01-2017, 22:53   #10
Mag
 
Mag's Avatar
 
Reputacja: 1 Mag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputację
Erika i Eliot

- ...NA ZIEMIĘ! Obaj! - huknął głos Obdarzonej w postaci trzynastometrowej zbroi, roznosząc się echem po okolicy. Można było odnieść wrażenie, że w tonie jej wypowiedzi wyczuwalna była pogarda, a może nawet nadzieja, że napastnik znów zdecyduje się nie dostosować do jej polecenia. Ta nowa osoba, która pojawiła się na scenie górowała nad nimi wszystkimi. Woda, tworząc wstęgi, zaczęła otaczać Obdarzoną. Ciecz posłuszna jej woli przybywała z pobliskich hydrantów i hydrauliki okolicznych budynków, tych uszkodzonych przez wrogich White’owi Obdarzonych.

Kalipso spojrzała na najmniejszą ze zbroi, tą otoczoną bańką bladej energii.
- Elliot White, jesteś już bezpieczny - powiedziała do niego, wciąż stojąc na jednym z jego oprawców, przygniatając go do asfaltu. Krew, czy też to cokolwiek co krążyło w Obdarzonych gdy stawali się zbrojami, zaczęło sączyć się z napastnika po jej ciosie tworząc rosnącą ciemną kałużę. Długą włócznię Obdarzona trzymała w prawej ręce, gotową do użycia. Przejrzystość powietrza zaczęła się nagle pogarszać, odkąd pojawiła się Kalipso.

Elliot w czasie gdy jego wybawicielka rozprawiała się z oprawcami zdołał obrócić się na plecy i otrząsnąć się na tyle ile mógł. Wszystkie ślady po ciosach i cięciach dalej pulsowały otępiającym bólem i nawet nie myślał o wstawaniu. Z niedowierzaniem patrzył na górującą nad wszystkimi tutaj Kalipso. Myślał już, że nikt nie przybędzie mu na pomoc, a na pewno nie spodziewał się tak potężnego Obdarzonego. Jej pokaz wywarł na nim ogromne wrażenie.
Czuł satysfakcję, że jego oprawcy zostali sprowadzeni na ziemię, ale dla niego to nie było wystarczająco. Zasługiwali na śmierć, był tego pewien i gdyby tylko miał siłę w tym momencie spróbowałby wykonać wyrok. Ale może najpierw najlepiej byłoby się dowiedzieć, kto dokładnie ich wysłał? Nie zależało to jednak teraz w żadnym stopniu od niego. Zebrał się w sobie i zadał drastycznie obniżonym głosem pytanie:
- Co z nimi zrobisz?

Większy z napastników zaczął charczeć z bólu, który sprawiała mu Kalipso. Chwilę po tym jak Elliot zadał swoje pytanie, ten krzyknął tubalnie.
- Poddajem się! Nie zabijaj! Pozwól się zmienić! - ewidentnie znajomość angielskiego nie była jego mocną stroną. Jego prośba była wszak na miejscu, ponieważ gdyby teraz powrócił do ludzkiej postaci, Erika mogłaby go po prostu rozdeptać.

Obdarzona spojrzała na tego, który błagał ją teraz o życie. Nieco przekrzywiła głowę jakby przyglądając mu się z politowaniem. Nie skomentowała tego.
- Zależy... - odparła Elliotowi i zaraz skierowała wzrok w bok, tam gdzie był drugi z NO.
Wir otaczający "dwójkę" zaczął się przesuwać, zmuszając uwięzionego w nim Obdarzonego do przemieszczenia się zgodnie z wolą powierniczki żywiołu.
A mgła zaczynała gęstnieć. Biorąc pod uwagę, że działania "jedynki" wyłączyły zasilanie w tej części dzielnicy, a z racji zimowej pory, wpół do piątej już się ciemno robiło, sprawiło to wszystko, że sceneria otaczająca Obdarzonych zaczynała przypominać tą z horroru Silent Hill.
- Kto was nasłał? - zadudnił głos Kalipso.
Jej pytanie pozostało jednak bez odpowiedzi. Wydawało się, że strach sparaliżował obu pokonanych.
- Coś mało ci na życiu zależy - stwierdziła Obdarzona przykładając ostrze włóczni do jego krwawiącej rany. Wystarczyłoby jedno pchnięcie...
- Kupiliśmy… - przygnieciony jej stopą zaczął wreszcie mówić. Choć jego głos przypominał grzmot, to wyczuć w nim było bojaźń. - Ten adres…
- Skąd?
- Jego miano to Informator. Można kupić od niego adres Obdarzonych - mówił coraz wolniej, niezbyt przekonany do sypania.

Kalipso przygniotła go mocniej swoją stopą.
- Zamierzasz mi w ogóle dać jakieś interesujące informacje? - mówiąc to zdematerializowała swoją broń. Ale zamiast dać mu miejsce na przemianę, sprawiła, że drobna, cieniutka strużka krwi, niczym czerwona wstążka, zaczęła wychodzić z jego rany.
- To prawda! Wszystko! Daje adresy jedynek! Za pieniądze! Nie kłamię! - jego angielski robił się coraz mniej zrozumiały. Zaczynał jęczeć po hiszpańsku. Jego drugi towarzysz trajkotał w tym samym języku jak najęty.
- Przedstawcie się! - zagrzmiała Kalipso, a czerwona serpentyna zaczęła okrążać “trójkę”.
- Juan Ramirez - odparł ten większy, po czym krzyknął po hiszpańsku do swego kumpla. Ten w odpowiedzi rzucił głośne - Esteban Camposso!

Nagle, mgła rozstąpiła, lecz tylko na niewielkim obszarze, który obejmował wyłącznie Obdarzonych. Szczęśliwie wszyscy ludzie, którzy byli w stanie to opuścili okolicę, a służby czaiły w bezpiecznej dla nich odległości i tylko wycie syren oraz rozbłyski świateł wozów mundurowych przypominały o ich obecności.
- Zaatakowali cię? - Kalipso zapytała patrząc na Obdarzonego otoczonego ochronną bańką energii. - Jesteś cały? Potrzebujesz pomocy medycznej?

[media]https://0.s3.envato.com/files/137974539/preview.jpg[/media]
 
__________________
"Just remember, there is a thin line between being a hero and being a memory"

Gram jako: Irya, Venora, Chris i Lyn
Mag jest offline