Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 18-01-2017, 23:13   #35
pi0t
 
pi0t's Avatar
 
Reputacja: 1 pi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputację
Kozak szedł w grupie, dawniej przeważnie był na szpicy, jednak tym razem zostawił to młodszym. W lesie czół się dobrze, nawet w tak posępnym, ciemnym i zapuszczonym. Wiedział, że w trudnych czasach las może dać schronienie, opał i jedzenie. Nawet teraz dostrzegł ścieżkę, szlak jeleniowatych. Nie lubi za to deszczu, a zapowiadał się kolejny mokry wieczór.

Wiedział, że hałasują, założona zbroja chrzęściła, płyta rycerza jeszcze bardziej. Jenak nie zwracał na to uwagi, nagroda była spora, ale chodzi tylko o jakiegoś kundla. Stracił na czujności ufając towarzyszą idącym na szpicy. Do tego są dość blisko osady, więc zapomniał o ostrożności. Za to wspominał, osiem lat temu podążając bocznym traktem przez gęstą knieję natrafił na inżyniera wojsk imperium, chłop chyba pochodził z Nuln. Leżał na szlaku pod martwym koniem. Spłoszył mu się od huku wystrzału i w efekcie mężczyzna leżał przygnieciony ze złamaną nogą, wokół niego tańcowało dwóch czy trzech dezerterów, albo kmieci. Zapewne by się nie wtrącił, ale go zaczepili, ograbić chcieli. Życie tylko stracili, a Dimitri nie mógł już go w potrzebie zostawić. Niósł go na plecach do najbliższej osady, nakarmił i napoił. Tym o to sposobem w podzięce otrzymał piekielną broń, sześciolufowy pistolet. Kozak pokochał tą broń, huk, dym i zapach prochu. Coś cudownego. Co prawda nie bardzo wiedział jak został on skonstruowany, ale umiał strzelać i wiedział, że w zlewę używać go nie warto nawet próbować.

Sapieha wspominał by dalej, szło mu się w końcu całkiem przyjemnie, niestety wpadli w pułapkę. Wiele już przeżył nie raz karku nadstawiał, ale nigdy nie lubił wpadać w pułapki i toczyć potyczki na terenie przygotowanym przez przeciwnika. Dlatego nie posłuchał rycerza, żeby ich zajść z flanki najpierw musieli by się wszyscy wycofać, obejść wroga i zaatakować w dogodnym momencie, jednak porywczość młodej rodaczki zaważyła na dalszym działaniu ich wszystkich.
Splunął gęstą śliną i widząc, że negocjacje miały tylko odwrócić uwagę sięgnął po pistolet i huknął najpierw dwa razy w najbliższego strzelca (o ile lodowy kolec go nie strącił), w tym samym momencie poczuł lekkie ukucie, kot mimo prób ostrzelania jeszcze się do huku nie przyzwyczaił. Co prawda nie uciekał z piskiem, ale nadal się stroszy, i wbija pazurki, ale to nie był problem dla kozaka. Dimitri był pewnych swych umiejętności, mimo przekroczenia czterdziestki nadal miał bystry wzrok i potrafił oddać precyzyjny strzał. Dawno temu udało mu się w ciemnościach, w nocy trafić strzałą w otwartą paszczę skavena. ([Warhammer IIed.] Mrok nad okręgiem Breda) Nigdy podobna sztuka mu się już nie udała, ale chętnie wspomniał tamten strzał.

Następnie miał zamiar wystrzelić do kolejnych przeciwników, lufy w pistolecie przeskakiwały, huk, dym huk, dym huk, dym. Łącznie sześć luf zagrzmiało w lesie. Jeżeli nadal walka trwała, albo któryś z obcych zagroził bezpośrednio reszcie towarzyszy to Dimitri miał zamiar stanąć z nim do walki w zwarciu.

 
__________________
Mistrz gry nie ma duszy! Sprzedał ją diabłu za tabelę trafień krytycznych!

Ostatnio edytowane przez pi0t : 19-01-2017 o 09:01. Powód: kot
pi0t jest offline