Wszystko działo się tak szybko.
Najpierw strzały. Barrus zdążył się schować tylko dzięki tarczą. Ale tarcze zawiodły. Przecież dostał w ramię. Ten Nomad lata? Szok i zaskoczenie, a jednak wydano rozkazy.
Barrus wstał zza osłony. Wróg tkwił w stazie. Kapitan rozejrzał się za resztą drużyny. - Wszyscy cali?- Zapytał po czym ruszył powoli w stronę droga. Po drodze Turinin podniósł swój karabin z ziemi. Gdy podszedł do zamachowca miał go już na muszce. - Gdzie jest Archanioł?!- Warknął gniewnie. |