Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 16-02-2017, 01:22   #2
Lord Cluttermonkey
 
Lord Cluttermonkey's Avatar
 
Reputacja: 1 Lord Cluttermonkey ma wspaniałą reputacjęLord Cluttermonkey ma wspaniałą reputacjęLord Cluttermonkey ma wspaniałą reputacjęLord Cluttermonkey ma wspaniałą reputacjęLord Cluttermonkey ma wspaniałą reputacjęLord Cluttermonkey ma wspaniałą reputacjęLord Cluttermonkey ma wspaniałą reputacjęLord Cluttermonkey ma wspaniałą reputacjęLord Cluttermonkey ma wspaniałą reputacjęLord Cluttermonkey ma wspaniałą reputacjęLord Cluttermonkey ma wspaniałą reputację
03 01

Hulał tu wyjący, niebezpieczny wiatr, dobywający się z pustynnych terenów przed wami. W najdogodniejszym punkcie do obserwacji, przed przełęczą, która chroniłaby w dalszej drodze od nasilającej się pylistej zamieci, mignęły wam już znajome sylwetki nomadów i ich potwornych wierzchowców. Prawie trzy tuziny mieszkańców pustkowi miało tu swój obóz. Musieli być tu już jakiś czas. Piętnaście "łazików" wypasało się na skąpej roślinności. Kilku wartowników pastwiło się nad niewolnikami czy jeńcami - również genasimi - przymuszając ich do bezsensownego kopania dołu w twardym podłożu lub do przenoszenia kamieni z miejsca na miejsce. Jak który padł ze zmęczenia, to był dobijany i rzucany na żer wierzchowcom. Nie mieliście pojęcia, czy napotkana wcześniej procesja należała do plemienia będącego tu oprawcą czy ofiarą. Nie troszcząc się o tą wiedzę, skupiliście się na celu - musieliście przedostać się do osłonionej przełęczy. Taka zamieć w otwartym terenie wykończy każdego śmiertelnika w kilkanaście bić serca i nie potrzeba tu było Anlafa, by prawidłowo ocenić wasze szanse. Choć kto nie ryzykuje, ten nic nie ma... Co robicie?

- Znowu ten pomiot ifrytów - burknął Rashad, z trudem osłaniając się ręką przed pyłem przynoszonym przez zamieć - i ci wyglądają na jeszcze mniej przyjaznych niż tamta grupa, są też liczniejsi….spróbujmy może się przekraść, wspominałeś chyba Orrynie, że znasz się na magii iluzyjnej?

- Znam drobne sztuczki. Niewiele, ale zawsze coś. Kwestia tego, jak zamierzasz to zrobić, bo nie wszyscy muszą znać się na skradaniu się - Orryn obserwował obozowisko, starając się oszacować szanse proponowanego przez arystokratę planu.

- Jeśli nie Orryn, to myślę, że ja mogę coś na to poradzić - odrzekł Mawashii wpatrując się w oddalonych nomadów - Starożytna sztuka, którą praktykuję, nie bez przyczyny nosi nazwę Drogi Cienia.

Anlaf nie był w nastroju na takie wypady, ale musiał przyznać, że w tak niegościnnym środowisku spenetrowanie obozowiska może naprawdę podnieść szanse na przetrwanie. Podrapał się po brodzie słuchając reszty, po czym dodał: - Hm, chyba znam to zaklęcie. To może nam wszystkim znacznie ułatwić zadanie. Myślę, że nie będziemy wiele ustępować grupie łotrzyków. A może nawet... - zamyślił się przez chwilę - uda nam się coś wykraść z obozowiska? Szkoda, że nie ma już z nami Reetera albo Jacka. Bez trudu wykorzystaliby taką okazję. A co gdyby ktoś z nas odciągnął ich uwagę? Może jakaś iluzja? Co o tym sądzisz Orrynie?

- Kuszące. Okraść przestępców to dobry uczynek. Można spróbować odciągnąć uwagę straży, a ktoś niewidzialny mógłby na przykład zwędzić nieco bukłaków z wodą… - Orryn podrapał się po brodzie. Rozpaczliwie chciało mu się pić, stawał się więc nieco drażliwy i chętny do awanturnictwa. -Kusimy los. Udało się przemknąć, po co ryzykować? Może idźmy dalej?

- Oni mają dużą przewagę liczebną, ukradzenie czegoś cennego będzie trudne, tyle par oczu, a każda może nas zauważyć, mają też zwierzęta... mamy ważniejsze sprawy niż tych łachmytów okradać. - Dodał Rashad.

- Dobrze zatem - odpowiedział druid. - Może trafi się jeszcze lepsza okazja. Jak na takie pustkowia dość spory tu ruch - dodał z uśmiechem. - Tyle tu karawan, że może i znajdziemy jakąś oazę. Haha! No, może chociaż kaktusa. Zobaczymy. - Zaśmiał się i tym samym rozbawionym tonem zaczął mruczeć pod nosem słowa rytuału. Pnącza… Tam! To mi wygląda na całą dżunglę - Zakrzyknął z ironią w głosie - pewnie sfinks teleportował tu Wyspę Grozy, albo pomieszałem coś w zaklęciu.


Chyba w samą porę zatęskniliście za wyspą, która w tragiczny sposób połączyła wasze losy. Klaustrofobicznie wąska przełęcz przeprowadziła was bezpiecznie przez skaliste pustkowia pogrążone w pylistej zamieci. Serca wam zabiły gwałtownie, gdy ujrzeliście, że zmierzacie ku... Dżungli. Właściwie to ku grotesce dżungli, jaką mogło wyhodować tylko nieustanne ścieranie się i przeplatanie ze sobą Planów Wewnętrznych. Z karłowatych drzew wyrastały purpurowe liście i sinoczerwone, nabrzmiałe owoce. Nieznośny upał stał się już nie do wytrzymania. Zmęczeni, z oczyma niepewnie omiatającymi dżunglę zatrzymaliście się, pewni, że wkrótce sen sklei wasze strudzone powieki. Co robicie?

 
__________________
[D&D 5E | Zapomniane Krainy] Megaloszek Szalonego Clutterbane’a - czekam na: Lord Melkor, Dust Mephit, Panicz, psionik
[Adventurer Conqueror King System] Saga Utraconego Królestwa - czekam na: Gladin, WOLOLOKIWOLO, Stalowy, Lord Melkor

Ostatnio edytowane przez Lord Cluttermonkey : 09-03-2017 o 20:50.
Lord Cluttermonkey jest offline