Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 20-02-2017, 23:24   #5
Mag
 
Mag's Avatar
 
Reputacja: 1 Mag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputację
Speszyła ją obecność znanej tylko z widzenia dziewczyny. Słyszała, że ojciec miał uczennicę, ale jakoś tak ten temat ani trochę nie zainteresował wcześniej Origi. Do teraz. Szybkie spojrzenie na matkę utwierdziło młodą księżniczkę, że z pewnością nie był to jej pomysł. Co więcej czarnowłosa anielica była skłonna uznać, że królowa była temu pomysłowi przeciwna. Zagadką jednak pozostawał powód braku stanowczego sprzeciwu ze strony matki.
W zamyśleniu księżniczka Origa wzdrygnęła skrzydłami, po czym odruchowo oparła je o szerokie oparcie fotela. Spoglądała to po matce, to po ojcu.

Jeśli wierzyć plotkom, to Lif pochodziła z tego samego miejsc co jej ojciec. Miejsca, które było jedną wielką zagadką dla skrzydlatej. Prawdę mówiąc, to nie wiedziała chyba nic o swoich przodkach od strony anielskiej. Ojciec nie lubił mówić o swojej przeszłości i zawsze takie rozmowy zbywał na tyle skutecznie, by Origa straciła tematem zainteresowanie. Ale teraz, ciekawość wróciła. Przynajmniej na krótką chwilę. Po której jednak przyszło opamiętanie.

Origa spojrzała na brata i zrobiła zaciętą minę. Doskonale wiedziała o co chodzi ojcu. Jego uczennica miała po prostu zabrać jej całą radość z podróży z legendą!
Nigdy czegoś takiego by się nie spodziewała po kapłankach Vess, które do delikatnych i współczujących nie koniecznie należały, a i pierzasta, w trakcie szkoleń szermierki, przekonała się, że nie mają one taryfy ulgowej nawet dla błękitno krwistych panien. Tak, zdecydowanie Origa wolałaby za towarzysza kapłankę czczącą Riv.

...A nie uczennicę ojca, która zapewne tak jak on, będzie jej wszystkiego bronić!

Anielica ze spuszczoną głową i spojrzeniem wbitym w wykwintne danie, przysłuchiwała się przemówieniu ojca. Była to kolejna nowość, stojącego zawsze w cieniu królowej rodzica. Uniosła wzrok na wspomnienie o "Morskiej Wiedźmie". O tym statku słyszała. Każdy chyba słyszał. Członkowie rady to nawet by chętnie by zatopili go w zemście.
Było to bowiem miejsce gdzie królowa Glynne i były - przynajmniej na tamten moment - anielski kapłan Tahary Merinsel pobrali się. Jednocześnie przekreślając wszelkie plany na wydanie nowej królowej za kogoś innego. Na przykład za króla San, któremu wcześniej służyła, a któremu teraz Origa i jej rodzeństwo mówiło "wujku".

Na potwierdzenie, że Lif ma im towarzyszyć, Ori nie mogła się nie skrzywić. Skrzydła od razu jej opadły o kilka cali. Wspomnienie o woli bogini wcale nie przekonało księżniczkę. Ojciec miał tendencje do używania tego typu wymówek.
Origa nie do końca rozumiała co miał na myśli jej brat, bo jej zdaniem, obecność kapłanki Tahary oznaczała nic innego jak ograniczanie jej swobód w imię ojcowskiej nadopiekuńczości. I nie mogła tego tak zostawić.
Origa zaczęła zbierać się w sobie. Rozmowa z każdym z rodziców na osobności była wygodna i prosta. Łatwiej szło wywrzeć, na którymś nacisk. Anielica wyprostowała się, ułożyła równo na plecach skrzydła i odłożyła sztućce na talerz kładąc równolegle do siebie, na znak, że skończyła posiłek. Złożyła dłonie jak do modlitwy i oparła je na blacie. Spoglądając po zebranych przy stole zaczęła wypatrywać sobie sojuszników. W końcu odetchnęła bezgłośnie.

- Ale tato, przecież będzie mi towarzyszył najlepszy wojownik jakiego nosiła ta ziemia... - zaczęła spoglądając na Merinsela tym swoim spojrzeniem, którym zwykle udawało jej się coś na nim wymóc. - Nie ma potrzeby kłopotać kolejnej osoby - dodała niby lekkim tonem lecz zaraz spojrzała na matkę, a po tym na Litwora, szukając u nich wsparcia.
 
__________________
"Just remember, there is a thin line between being a hero and being a memory"

Gram jako: Irya, Venora, Chris i Lyn
Mag jest offline