Po paru minutach karczmarz wrócił z powrotem załadowany tacami z jedzeniem i piwami, za nim szła posługaczka niosąc kolejne dwie tace, oboje szybko się uwinęli z podaniem potraw a sam karczmarz dosiadł się do was i skinął głową - Gustav jestem a jak miana waszmość panów? Spytał - Jedzieta do Altforfu? No to żeśta dobrze trafiły bo akuratnie jutro wyjeżdża powóz do stolicy, bodaj należy do Zębatki acz pewien nie jestem... - karczmarz gadał jak najęty prawie nie dając wam dojść do słowa. Zaraz odwrócił głowę i krzyknął na młodego chłopca. - Bruno! Naszykuj pokoje szlachetnym panom na noc, migiem! - potem pociągnął ze swojego kufla i zaczął mówić z powrotem. - A wieta pany, że to we wsi Blutrosch wszyscy pomarli na jaką dziwną chorobe? Pono wszystkie miały czerwone plamy na cołym ciele, ja wam powiadam, trzymajta się z dala od wszystkich z czerwonymi plamami bo jeszcze was zarażą, niech Shallyia broni! - splunął za ramie. - A skoro mość panowie jadą do Altdorfu to winniśta wiedzieć że na drogach to bandyty grasują, nie dalej jak tydzień temu zaginął bez wieściów jeden dyliżans! A to wszystko pewno przez to że drogi z których tak słynie nasz Reikland są w coraz gorszym stanie i wozy się psują, pewno wtedy napadnięto ten dyliżans, przeklęte bendyty... chociaj nie! To przeca mogły być zwierzludy z lasu które napadają i zjadają wszystkich którzy zejdą z drogi! Plugawe bestie to są... - popatrzył na was i jego wzrok zatrzymał się na łowcy wampirów. - A pan to chyba łowca czarownic co? Miło by było gdybyśta spalili paru zwierzoludów bo to ohydne są bestyje, a wy jako inkwizytor to pewna wieta że jakowyś czas temu wasz kamrat, bodaj Fabergus Heinzdork go zwali, spalił wieś Teufelfeuer bo tamtejsi chłopi, uważacie, jedli surowe mięso i z demonami się sprzymierzyli! Tak, powiadam wam! A my w tymże czasie przed ich spaleniem widzieli stąd na niebie dziwne światła które wyglądały jako tańcujące demony, a kilka miesięcy temu w Silbwurt pewna kobieta urodziła demona! Miał on według Tobiasa koźle rogi, uważacie, i tako same nogi! Ze kopytami powiadam! Ale nie tylko ono było tu ostatnio czarcim pomiotem bo i burmistrz Grunburga trzymoł pod swym dachem jakoby piekielnego kota co piekielne mleko chłeptał i czary czynił!
Karczmarz jeszcze przez jakiś czas z wami rozmawiał ale przybycie strażników dróg zmusiło go do zajęcia się nimi i powrotu do swych obowiązków. |