Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 17-05-2017, 23:17   #111
Mag
 
Mag's Avatar
 
Reputacja: 1 Mag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputację
Polska, Legionowo, 14.02.2017 popołudnie

Lot do Polski i brak kawy sprawiły, że Węgierkę opanowało ogromne znużenie i prawie zasnęła na swoim fotelu, z nosem w notatkach. Nie zrobiła tego tylko dlatego, że miała już swój uraz do spania w małym samolocie i ograniczone zaufanie do obsługi na pokładzie samolotu. Źle jej się to kojarzyło. Nawet w trakcie lotu raz jej ręka nieprzyjemnie zdrętwiała, co już dawno jej się nie zdarzało. Jane skomentowała to wtedy wnikliwym pytającym spojrzeniem, za to Kurt był zbyt zajęty spaniem by zauważyć.
Lorencz zdawkowo odparła swojej ochroniarz, że wszystko w porządku, lecz spodziewała się, że ta nie odpuści i w końcu zacznie drążyć.

Wybór lotniska okazał się bardzo wygodnym rozwiązaniem. Wsiedli do aut prosto z płyty postojowej, a ruch był na tyle mały, że szybko znaleźli się w centrali SPdO.

Nie do końca zamierzenie, Kalipso zadowoliła władze kraju pozbawionego Obdarzonych w służbie SPdO. Może to da jej mały plusik u Białego. Ale nie robiła sobie nadziei. Ogólnie rzecz biorąc Erice nie koniecznie zależało na pochwałach Whistlera. Jedynie kolekcjonowała to co można było uznać za sukces, by w razie jakiejś wpadki mieć czym się przed przełożonym wybielić. Bo przecież nie mylił się tylko ten kto nic nie robił, a Erika miała ręce pełne roboty.

Po wejściu do oddziału zaczęły się powitania i standardowe procedury. Po potwierdzeniu tożsamości na podstawie kryształów trójki Obdarzonych oraz sprawdzeniu papierów ich tłumacza z polskiego, można było w końcu przejść do konkretów.

- Bardzo mi przykro z powodu ich śmierci - odparła Kalipso z nieukrywanym smutkiem. To zawsze było przygnębiające. Nie można było niestety wszystkiego przewidzieć, każda akcja mogła skończyć się tragicznie i tak też było tym razem. - Chciałabym dopełnić wszelkich starań by w przyszłości nie doszło do podobnych dramatów. Wkrótce przydzielimy zastępców - zapewniła i spojrzałą na zegarek. Mieli dwie godziny do przyjazdu ludzi o których mówił funkcjonariusz. - Priorytetem teraz jest spotkanie się z ludźmi, o których pan wspomniał - na razie nie zamierzała mówić o audycie jaki zamierzała im urządządzić, bo choć mogli się tego spodziewać, to jednak co oficjalne to oficjalne… - Na tą chwilę jednak wdzięczni bylibyśmy za jakiś posiłek, bo z bazy wylecieliśmy tak szybko jak tylko dotarła do nas wiadomość.

Bardzo pozytywnym zaskoczeniem było to jak łatwo można było się w Polsce dogadać znając język angielski. Praktycznie wszędzie ten język był w użyciu, nawet funkcjonariusze którzy przywieźli ich do Legionowa nie stronili od luźnej pogawędki i żartów.

***

Jakieś pół godziny później dostali obiad z obsługującej ośrodek firmy cateringowej. Mieli do wyboru kilka dań, w tym wegetariańskie, widać zamawiający woleli dmuchać na zimne. Ostatecznie Rollins i Nils po sugestii jednego z Polaków postanowili dać szansę pierogom.
Pięć minut później Jane stanowczo stwierdziła, że nie dość że jest wyższa stopniem, to jako kobiecie Kurt powinien jej ustąpić i oddać ostatnią porcję tego tradycyjnego polskiego dania.
Irlandczyk zbierał się w sobie, żeby coś złośliwie odpowiedzieć, ale wtedy przypomniało mu się, że Nuke ma od niego dwie moce więcej, co mogło oznaczać, że ich następny sparing może się skończyć dla niego dosyć boleśnie. Dlatego też dał jej tego czego chciała.

Erika z rozbawieniem przyglądała się temu znad sterty papierów, która wyglądała jak wał przeciwpowodziowy.
- Domówcie tego więcej i będzie po kłopocie - stwierdziła w końcu Kalipso kręcąc głową. Ona sama wzięła karkówkę pieczoną w sosie grzybowym i teraz, z pełnym żołądkiem, miała marne chęci do jakiejkolwiek pracy. Beznamiętnie przypatrywała się teczce, nad którą ślęczała od początku gdy pojawiła się w oddziale. Był to spis osób zarejestrowanych przez ten oddział na przestrzeni ostatnich 10 lat. Interesowało ją czy ktoś jeszcze, poza Boltem i Eaglem, został zakwalifikowany jako zmarły. Znając mniej więcej moce poszukiwanego, ciekawiło ją czy był on osobą stąd, “żerującą” na zarejestrowanych Obdarzonych. Jeśli tu nic nie znajdzie to zamierzała połączyć się z bazą Europejską. Na tej podstawie chciała spróbować określić czy poszukiwana Piątka jest tutejsza, czy raczej z importu. Jednak jeśli moce ściągał z szarej strefy, innych niezarejestrowanych, to jej praca była tylko stratą czasu.

Historia Obdarzonych na terenie Polski nie była zbyt bogata. To co ją interesowało, czyli śmierci Obdarzonych, zamknęły się w liczbie dziewięciu przypadków. Trzy z nich były dziełem właśnie Bolta i Eagle’a, którzy już jako członkowie Światła interweniowali przy rozróbach “ciemnych” jedynek. Dwa zgony opisane były jako śmierć walczących ze sobą dwóch jedynek, którzy stoczyli pojedynek na nielegalnej gali mieszanych sztuk walki. Obaj zarejestrowani byli jako jasne kryształy i zmarli w wyniku odniesionych obrażeń. Jeden ze zgonów przypisano działaniom Mroku, ale miało to miejsce prawie dziesięć lat wcześniej. Pozostałe trzy zgony widniały jako nierozwiązane, czyli SPdO przybyło na miejsce zdarzeń dawno po stoczonej walce.
I właśnie jeden z tych martwych Obdarzonych widniał w aktach jako posiadacz mocy broni ręcznej o małym zasięgu i dużym kalibrze. Pasowało do jednej z mocy napastnika, który stał za śmiercią Obdarzonych z polskiego oddziału Światła.

Erka wyciągnęła te akta i dokładniej się im przyjrzała, by dowiedzieć gdzie ta osoba mieszkała i gdzie doszło do zabójstwa, jak również informacje o tym czy zostały ustalone osoby podejrzane o posiadanie związku z tym.
Denat zameldowany był w Poznaniu, natomiast jego ciało odnalazł rolnik spod Gniezna, gdy rankiem wyjeżdżał pracować na pole ziemniaków. W związku z tym nie było naocznych świadków, a ślady kół samochodu z polnej drogi urywały się wraz z najbliższym asfaltem. Wśród pierwszych podejrzanych znaleźli się oczywiście zarejestrowani Obdarzeni, którzy mieszkali w promieniu dwustu kilometrów od miejsca zdarzenia, ale każdy z nich miał alibi na tamten okres czasu. Nie drążono też tematu zbyt bardzo, żeby przypadkiem nie wzbudzać niepotrzebnych pytań o powód walk Obdarzonych pomiędzy sobą.
Na tą chwilę Lorencz uznała ten trop za ślepą uliczkę, lecz i tak zrobiła sobie z tego notatkę z dodaną uwagą o mocy bazowej poszukiwanej Piątki. Obdarzona spojrzała na zegarek i zauważyła że już za chwilę powinna przyjechać ekipa śledczych z Warszawy.

I właśnie kilka minut później do sali konferencyjnej za porucznikiem Fibiński weszło dwóch mężczyzn.


- Kalipso, oto policjanci ze stołecznego wydziału do walki z terrorem kryminalnym, komisarz Krzysztof Burski - wskazał na starszego z mężczyzn - i starszy aspirant Marcin Szantorski - funkcjonariusz z irokezem skinął głową. - Panowie, nadzorca Światła na Europę, Kalipso.
Obaj policjanci wymienili między sobą krótkie spojrzenie widząc z kim będą współpracować.
- Witamy w kraju - zaczął komisarz Burski. - Pozwoli pani, że przejdziemy od razu do sprawy? - wskazał na stół, na którym rozwinięto dużą mapę Warszawy i okolic.

- Witam - skinęła głową Węgierka. - Tak, proszę przejdźmy od razu do sprawy - zgodziła się z komisarzem i zajęła miejsce przy stole.
- Proszę mówić co panowie wiedzą - powiedziała, kładąc na blacie swój tablet, gdzie w języku węgierskim prowadziła swoje podręczne notatki.
- Dobrze - odparł komisarz i skinął głową na aspiranta.
- Wczoraj w nocy w Wołominie odbyło się spotkanie szefów trzech największych grup przestępczych - rzucił na stół trzy teczki ze zdjęciami - działających w Warszawie i ościennych powiatach - jego angielski był zdecydowanie lepszy niż swojego przełożonego. - Spotkanie było spowodowane pojawieniem się czwartej siły, która zaczęła mocno zagrażać statusowi quo, jaki do tej pory istniał pomiędzy tą trójką. Podejrzewamy, że na czele czwartej grupy stoi niezarejestrowany Obdarzony, ale nie mamy potwierdzenia. Wracając do wydarzeń w Wołominie. Wedle informacji naszego człowieka, który wszedł w jedną z ichnich struktur, gangster o pseudonimie Mrówa - wskazał na fotografię przedstawiającego chudego i niskiego mężczyznę, z resztką jasnych włosów schowanych pod beretem. Normalnie w ogóle na kogoś takiego nie zwróciłoby się uwagi - najął niezwiązaną do tej pory z nikim niezarejestrowaną Obdarzoną - położył na stole zdjęcie młodej kobiety. - Zapewne w celu eliminacji szefa narastającej konkurencji. Chwilę później wywiązała się bójka. Na miejscu spotkania okazał się pojawić inny Obdarzony i wywiązała się pomiędzy nimi bitwa. Do reszty informacji wasze służby zablokowały nam dostęp - spojrzał wymownie na Fibińskiego.

- Czy macie podejrzenie kim jest ten... Czwarty mafioza? - dopytała Węgierka.
- Mamy kilka typów - Szantorski założył muskularne ręce na klacie. - Spośród mniejszych ekip największe aspiracje wydaje się mieć jednak grupa działająca w przekrętach z wyłudzaniem VATu na paliwach.
- To nie jest w żaden sposób potwierdzone - wtrącił się Burski. - Tym bardziej, że oficjalnie wszystko jest czyste. Żaden sędzia nie dam nam nakazu na samych poszlakach - zwrócił się bardziej do swojego podwładnego niż do Eriki.
- Dlatego mówię, że to jedynie podejrzenia - odparł aspirant. Między tą dwójką najwidoczniej były jakieś animozje odnośnie sposobu pracy, ale chyba nie wchodziło to na tory personalne, bo tony ich głosów pozbawione były sarkazmu czy ironii.

Lorencz przyjrzała się im, zastanawiając nad tym co każdego mogło w tej sytuacji urządzić.
- Dla mnie wystarczy anonimowe zgłoszenie, że kogoś podejrzewa się o bycie Obdarzonym - odparła ze wzruszeniem ramion Kalipso, krzyżując ramiona przed sobą. - A w obliczu ostatnich wydarzeń to niezapowiedziana wizyta mundurowych nawet nie powinna nikogo dziwić. Prewencja, że tak powiem.
Wszyscy Polacy biorący udział w tej rozmowie spojrzeli po sobie.
- Jeśli weźmie to pani na siebie, to taką informację będzie miała za pięć minut. Tylko wykonam telefon - Szantorski wstał.

- Jasne, to żaden problem - zapewniła Węgierka, uśmiechając się z zadowoleniem, że policja była tak chętna pomóc. Lorencz była pewna że na przykład w Niemczech coś takiego by nie przeszło.
- Ok - aspirant wybrał numer i wyszedł na korytarz.

Wrócił po niecałej minucie i usiadł na krześle chowając telefon do kieszeni.

Około dziesięciu minut później do ich biura wpadła niska i dosyć pulchna kobieta w mundurze SPdO w stopniu kaprala.
- Panie poruczniku - zwróciła się po polsku do Fibińskiego - mamy zgłoszenie o podejrzeniu spotkania niezarejestrowanego Obdarzonego.
- Gdzie? - zapytał oficer.
- Tutaj niedaleko, w miejscowości Skierdy trasą na Nowy Dwór Mazowiecki - przekazała mu dokumenty ze zgłoszenia.
- Rozumiem, dziękuję, zajmę się tym - odparł przechodząc na angielski. - Pani Kalipso, w pani ręce - przekazał kobiecie kopię wykonaną w języku angielskim.
Lorencz, która nie rozumiała polskiego, prędko przeczytała podane jej dokumenty. Z uśmieszkiem lekkiego rozbawienia zamknęła teczkę.
- To jedziemy do Skierd - stwierdziła dla dopełnienia formalności, dokładnie wymawiając nazwę miejscowości. - Panowie chcą dołączyć? Myślę, że znajdą się dwa mundury SPdO dla Panów - zaproponowała.

Ponownie spojrzenia dwóch policjantów się spotkały.
- Jedź Marcin, ja jestem na to za stary - mruknął Burski.
- Jak wolisz Krzysiek - aspirant wzruszył ramionami i wstał z krzesła. - Ale pojadę po cywilnemu. Odznakę w kieszeni mam, jak coś podepnę się jako obserwator. Szykujcie wozy - zwrócił się do porucznika Fibińskiego - może uda nam się go tam zastać.

Obdarzona skinęła mu głową i odeszła od stołu by wrócić do swoich.
- No to słyszeliście - spojrzała po Jane i Kurcie. - Zbieramy się i jedziemy sprawdzić zgłoszenie - oznajmiła i dała im akta by się z nimi zapoznali w ciągu najbliższych pięciu minut.

***


Zapakowali się w trzy samochody. Żeby Obdarzeni nie jechali w jednym wozie, podzielili miejsca i razem z Eriką jechał porucznik Fibiński, Kurt siedział z dowódcą oddziału specjalsów polskiego SPdO, a Jane miała odbyć podróż z starszym aspirantem Szantorskim. Kalipso zdążyła zauważyć, że spojrzenia Nuke i Polaka spotykały się częściej niż było ku temu okazji z pobudek służbowych.
- Jeszcze raz naprawdę dziękuję, że pani osobiście się tu pofatygowała. Potrzebowaliśmy wiedzieć, że nie zostawicie nas samych - dowódca SPdO na Polskę mówił szczerze i z serca. Zapewne nadal był w szoku po tym jak przeczytał raport z nocnej akcji. Mogła spokojnie założyć, że Bolt i Eagle byli nie tylko jego przełożonymi, ale też przyjaciółmi.

Kierowcy nie gnali na złamanie karku, choć na pewno złamali kilka przepisów. Na miejscu byli po piętnastu minutach. Rzeczywiście ten gangster miał swój dom praktycznie pod samym nosem dowództwa SPdO.
A miejscówkę miał malowniczą. Niecałe pół kilometra od głównej drogi, schowany pomiędzy drzewami, które były w tej chwili przyprószone śniegiem, utrzymującym się dzięki delikatnemu mrozowi. Brak wiatru sprawiał, że pogoda naprawdę była przyjemna.
- Jaki plan? - zapytał ją porucznik, gdy przystanęli kilkadziesiąt metrów przed skrętem na podwórko gangstera. Bramę miał otwartą, a na odśnieżonym podwórku stało już sześć czarnych samochodów niemieckich marek. Widać jakieś spotkanie rodzinne się odbywało…

- Nasze cywilne Kie zdecydowanie popsują im estetykę na podjeździe - stwierdziła Lorencz w zamyśleniu. Miejsce wręcz prosiło się o neon z napisem "kanciapa mafii". Obdarzona siedziała na przednim siedzeniu pasażera auta stojącego na przodzie, z bezpośrednim widokiem na posesję.
- No cóż, nasza trójka idzie, pan może towarzyszyć - odparła i odpięła pasy. - Ale jak zrobi się gorąco to zalecam panu i pana ludziom spieprzać jak najdalej - poinstruowała policjanta z powagą w głosie i wysiadła z auta. Machnęła ręką w kierunku pozostałych dwóch aut, dając znać Kurtowi i Jane by do niej dołączyli.
- Saber, przemień się - powiedziała Erika do Irlandczyka, gdy jej towarzysze zrównali się z nią. - Cholera wie czy właśnie nie wpadniemy na kwartalne zebranie gangsterów.
Kurtowi nie trzeba było dwa razy powtarzać, od razu zrzucił kurtkę, ściągnął buty i później spodnie. Całą swoją garderobę wrzucił do auta. Po nosem coś marudził z tym swoim trudnym do zrozumienia akcentem, ale po chwili przemienił się i zamilkł. Najwidoczniej już mu mróz nie przeszkadzał.

Erika w tym czasie rozpięła zimową, puchową kurtkę w granatowym kolorze i wymacała w wewnętrznej kieszeni swoją legitymację. Sprawdziła jeszcze czy broń i paralizator są umocowane przy pasie i dopiero wtedy, chowając dłonie do kieszeni, ruszyła na posesję podejrzanego. Szykowała się jak zawsze na najgorsze, ale wciąż z nadzieją nadzieję że to nie nastąpi.

[media]http://www.youtube.com/watch?v=a9BCFWr53WU [/media]
 
__________________
"Just remember, there is a thin line between being a hero and being a memory"

Gram jako: Irya, Venora, Chris i Lyn
Mag jest offline