8/12 Neil Gaiman, J. H. Williams III - Sandman: Uwertura ******** - Wow! Wgniotło mnie w fotel
Niektórzy lubią sobie dywagować, czy komiks to literatura, czy zwykła chała. Ja nie mam wątpliwości od jakiejś dekady, kiedy to w liceum przeczytałem pierwszy zbiorczy tom Sandmana - Preludia i Nokturny. Po dziś dzień uważam, że Sandman jest jednym z najlepszych kawałków literatury z jakimi się spotkałem. Czytałem książki, które cenię na równi z nim, ale jeszcze nic w moich oczach nie okazało się być lepsze.
Historia Snu zakończyła się w 1997 roku tomem Przebudzenie (choć oryginalny tytuł The Wake jest bardziej wieloznaczny). Uwertura ukazała się dopiero 18 lat później i jest prequelem z elementami sequela. Uwertura do preludium, ale z elementami dawnego, żałobnego nokturnu... Czas jest bardzo dziwny w Krainie Snu, płynie nurtami do których nie jesteśmy nawykli. I możemy go poznać w Uwerturze - Czas, z wielkiej litery. Jak Śmierć, czy Los, ale inny.
Gaiman wskoczył w swą opowieść tak, jakby nigdy jej nie opuścił. Nie ma w Uwerturze jednej fałszywej nuty, nie czuć smrodku skoku na kasę, jak choćby w przypadku
Sezonu Burz. Neil miał do opowiedzenia jeszcze jedną historię, która dojrzewała w nim latami, aż w końcu była gotowa ujrzeć światło dzienne. I jest co w niej podziwiać. To dzieło sztuki, każdą stronę, każdy kadr można oprawić w ramę i zawiesić w galerii sztuki. Opowieść wymaga od czytelnika koncentracji i wysiłku, nie jest lekką historyjką o facetach w spandeksie, ale nie jest też wydumanym Ambitnym Dziełem. Po prostu pasuje do kreowanego przez siebie świata, jest z nim spójna - świat i historia uzupełniają się wzajemnie. Tekst i obraz współgrają, by oddać głębię nastroju i idei, na których opis zabrakłoby i tych przysłowiowych tysiąca słów.
Po prostu zgadzam się w całej rozciągłości z
recenzją Caleba ([recenzje] Wyzwanie 2017 - 12 książek w 12 miesięcy). Z Uwerturą warto się zapoznać.