Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 30-05-2017, 23:24   #115
Mag
 
Mag's Avatar
 
Reputacja: 1 Mag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputację
Słysząc imię jakim zwrócił się do dresiarza mężczyzna, który wyszedł im naprzeciw, Erika skupiła się na owym "Maćku". Uniosła brwi w zaskoczeniu, gdy poznała go ze zdjęć z akt. Maciej Lisicki. To był zbiegłym NO. To przy odbiciu jego osoby zginęli Bolt i Eagle. Trafili w dziesiątkę. Od razu też spięła się w sobie, bo to od razu oznaczało realne zagrożenie. Odetchnęła z nadzieją, że to pomoże jej zwolnić bicie serca.
- Dwójka - Lorencz wskazała Lisieckiego skinieniem głowy. - Zatrzymujemy go - powiedziała z poważną miną do Jane. Od razu też wyciągnęła ręce z kieszeni i wyszła przed swoich ludzi. Uważnie przyjrzała się temu szczupłemu mężczyźnie. - Na mocy prawa nadanego mi przez NATO zatrzymuję wszystkich przebywających na terenie tej posesji do kontroli osobistej - powiedziała po angielsku do gospodarza i wyciągnęła legitymację Światła.
Wszyscy dresiarze w okolicy nagle zesztywnieli i jakby sięgnęli za pazuchy.
Wystarczył jednak jeden gest Drwala, by zażegnać awanturę w zarodku.
- Nie potrzeba takiego ostrego tonu - odpowiedział patrząc w kierunku Nills, której postawa sugerowała, że właśnie rusza na wojnę. - Zapraszam do środka, w cieple zdecydowanie łatwiej będzie nam znaleźć rozwiązanie - odsunął się i otworzył przed Eriką drzwi.

Lorencz zmrużyła oczy. W głowie widziała kilka scenariuszy jak to wszystko się kończy i żaden nie wyglądał dobrze.
- Nuke, zaprowadź Lisieckiego do auta. Pilnuj go. Saber idziesz ze mną - rozkazała Erika, nie odrywając spojrzenia od szychy.
- Odwal sie ode mnie - odparł Lisicki po angielsku i rozsunął ręce dając do zrozumienia, że nie ma zamiaru nigdzie iść. Spojrzał także w oczy tej całej Nuke bez żadnych emocji i wszedł do środka z polecenia Drwala.
- Na pewno wyjaśnimy wszelkie nieporozumienia. Przecież nikt nie chce tutaj robić burdy, prawda? - gospodarz domu uchylił drzwi Erice i przeniósł wzrok na pozostającego w formie zbroi Kurta.
Nuke zrobiła dwa kroki stając tuż przy Kalipso i wyglądała na zdeterminowaną, by wyciągnąć ich cel na zewnątrz wszelkimi dostępnymi sposobami.

[media]http://www.youtube.com/watch?v=N1E1Zu_up1g[/media]

- Nuke przemień się - rozkazała blondynka i machnęła do Sabera by stanął przy niej, po czym skierowała świdrujące, zimne spojrzenie błękitnych oczu na Drwala. - Lisicki ma natychmiast wyjść i oddać się w nasze ręce - odparła Kalipso tonem nie znoszącym sprzeciwu. Jej napięta sylwetka wskazywała na to, że najmniejsze zagrożenie ze strony Polaków może skutkować przybraniem przez nią formy zbroi. - Oczywiście jeśli odmówicie współpracy to zapewniam, że nie skończy się to dla was miło. Macie dziesięć sekund na decyzję.

Nills zrobiła dwa kroki w tył, zrzucając po drodze buty i sekundę później na podjeździe stała już dwójka Obdarzonych, z tym, że Nuke miała siedem metrów wzrostu i dosięgała głową kalenicy budynku.
Drwal nawet nie drgnął na ten pokaz. Mężczyzna miał nerwy ze stali, albo był szalony. Zerknął taksująco na Jane, po czym ponownie spojrzał Erice prosto w oczy. Założył ręce na piersi dając do zrozumienia, że nie ma zamiaru ustąpić, ale w żaden sposób się nie odezwał. Widać miał ochotę poczekać tyle ile powiedziała Lorencz.

Maciek zerknął nerwowo na swojego szefa który stał z niewzruszonym spokojem.
Lisicki odetchnął z ulgą i również nic nie robił, czekał tylko na znak szefa aby zacząć działać. Nie wiedział jaki on ma dokładnie plan, co chce osiągnąć przez taką cierpliwość. Pozostało mu jedynie czekać na ruch tej całej kobiety ze Światła.

Kalipso powoli ruszyła w kierunku Drwala, a towarzyszący jej Obdarzony bez słowa podążył za nią.
- Wezwij tu Lisieckiego. I jego kolegę, który dziś w nocy narobił zamieszania, zabijając przy tym kilku ludzi - ciągnęła dalej blondynka. Widać było po niej, że nie odpuści i kwestią owych ostatnich sekund było to czy sięgnie po kolejnego asa z rękawa. - Widzę, że ma pan nieco obolałą rękę - zauważyła jego przykurcz, przez który trzymał ramię w nienaturalny sposób. - Pięć sekund - wycedziła.

Drwal odwrócił się na chwilę do Maćka i powiedział do niego coś po polsku. Po tym ponownie spojrzał na Erikę i uśmiechnął się smutno.
- Nie będziemy stawiać oporu. Proszę wziąć to pod uwagę przy dalszych czynnościach.

- Dobra decyzja - odparła Kalipso lecz nawet odrobinę nie przestała być spięta. - Teraz proszę odsłonić tors.
Gospodarz sięgnął zdrową ręką i podciągnął koszulę i podkoszulek odsłaniając ciemnozielony kryształ o nieregularnym kształcie.
Lorencz zmrużyła gniewnie oczy, a dłonie automatycznie jej się zacisnęły w pięści.
- Tylko spróbuj się przemienić, a będzie to ostatnia rzecz jaką zrobisz w swoim życiu - ostrzegła go. - Saber! Idź do reszty, każ przygotować się do transportu - rzuciła do kurta, nie odrywając spojrzenia od Drwala. - Każesz wszystkim swoim ludziom tu przyjść na kontrolę. Zrozumiałeś? - nakazała mu.
Drwal westchnął, ale skinął głową i zwrócił się po polsku do stojącego najbliżej dresiarza. Ten skinął głową i poszedł zwołać resztę. Łącznie na podjeździe pojawiło się prawie dwunastu karków łącznie z Lisickim, jeden większy od drugiego.
Ich szef powiedział coś do nich, na co wszyscy się roześmiali i jeden po drugim zaczęli pokazywać nagie torsy. Jedynie Maciek miał na piersi kryształ.
- O to chodziło? - mafiozo z ciemnym kryształem wreszcie odezwał się po angielsku do Eriki.

- Dwóch do transportu - powiedziała na tyle głośno, by Nuke celująca ze swej broni w grupę mężczyzn ją usłyszała. - Wystarczy. Pan i Lisicki jadą z nami, reszta może się rozejść. Wy jedziecie tak jak stoicie - oznajmiła na koniec, dając do zrozumienia, że nie mają jej zgody na schodzenie jej z widoku.
- Chodźmy więc - Drwal wyciągnął rękę w kierunku Maćka w zapraszającym geście. - Nie każmy pięknym paniom na siebie czekać. Reszta niech kontynuuje do czasu mojego powrotu - na jego ostatnie zdanie wszyscy jego podwładni skinęli głową i natychmiast spoważnieli. Nie było wśród nich strachu czy zaskoczenia. Widać wierzyli w nietykalność swojego szefa.

Erika zdecydowanie nie wyglądała na kogoś kto miał w tej chwili ochotę na jakiekolwiek żarty. Choć mężczyzna współpracował, to Węgierka jeszcze bardziej była spięta niż chwilę temu. Bardzo czujnie obserwowała obu, idąc za nimi. Konwojowanie pojmanych niezarejestrowanych było tym czego Kalipso nienawidziła najbardziej w tej robocie. Właśnie przy takiej okazji śmierć ponieśli Bolt i Eagel. Z resztą nie tylko oni. Szczególnie, że reakcja świty Drwala nie pocieszała Obdarzonej.

W obstawie dwójki przemienionych Obdarzonych Światła i samego Nadzorcy idącego za ich plecami, dwóch niezarejestrowanych zostało poprowadzonych w milczeniu przez podjazd, na drogę asfaltową biegnącą przy bramie posesji Drwala.
Tam, przy stojących na poboczu trzech identycznych brązowych Kiach kombi policjanci czekali już na nich w gotowości. Dwóch z nich trzymało w dłoniach czarne torby z oznaczeniami SPdO i gdy tylko dostrzegli prowadzonych przez Kalipso i jej wsparcie, to od razu ruszyli im naprzeciw.

- Zabezpieczcie ich - nakazała Nadzorczyni wskazując na Pawła i Maćka. Policjanci skinęli głowami i zaraz w ich rękach pojawiły się strzykawki z igłami, a następnie podeszli do zatrzymanych z zamiarem wbicia się im w ramię.

Drwal spojrzał na swojego podwładnego i spokojnym tonem rozkazał mu pozwolić wbić sobie płyn blokujący przemianę. Nawet chyba z tego zażartował.

Erika nie zwracała uwagi na to co mówili. Była skupiona i odliczała w myślach. Z każdą kolejną sekundą była bliżej do tego, że zagrożenie minie i nic się nie spieprzy przy okazji. Ale dopóki nie upłynie wymagany na zadziałanie specyfiku czas, to nie mogła pozwolić by tych dwóch niezarejestrowanych po prostu wsiadło do aut. Stała za nimi w milczeniu i nie odrywała od nich spojrzenia.

W końcu policjant skinął jej głową. Lorencz odetchnęła z ulgą. Wyprostowała się, czując jak z napięcia zdrętwiał jej kark. Spojrzała na Kurta.
- Idź się ubierz i weź rzeczy dla Nuke - powiedziała do Obdarzonego, a sama schowała zmarznięte dłonie do kieszeni puchowej kurtki.
Kilka chwil później ubrani Kurt i Jane wrócili do Eriki. Rollins znów z tym swoim mało zrozumiałym irlandzkim akcentem klął pod nosem na zimno.
- Saber jedziesz sam, Nuke z nim - wskazała na Lisieckiego. Sama natomiast chwyciła silnie Drwala za ramię i poprowadziła do pierwszego auta. Podeszła do tylnych drzwi, które zaraz otworzył jej policjant z irokezem i razem z Drwalem zajęła miejsce na tylnych siedzeniach auta.

Erika rozsunęła suwak kurtki, ale nie zapięła pasów. Sięgnęła dłonią do własnego karku i zaczęła go sobie rozmasowywać. Wszyscy w aucie zdawali się czuć powagę sytuacji, więc nikt nie podjął się komentowania akcji, ani tym bardziej rozpoczynania rozmowy, pozostając w zupełnym milczeniu. Jedynie z radia dochodziły meldunki Kurta, a później Jane o gotowości do jazdy. Choć jeszcze nie tak dawno temu Erika narzekała na brak czasu na wypicie kawy, teraz po sporym zastrzyku adrenaliny, już zupełnie jej nie potrzebowała.
Po paru minutach konwój był gotowy do drogi. Kierowcy wystawili na dachy aut koguty i po włączeniu ich, wszystkie pojazdy ruszyły w drogę powrotną do Legionowa.

"Muszę zadzwonić i odwołać w końcu kolację z Adrią" przeszło jej nagle przez myśl, gdy jej spojrzenie na chwilę zawisło na zegarku wyświetlającym się na kokpicie auta.
 
__________________
"Just remember, there is a thin line between being a hero and being a memory"

Gram jako: Irya, Venora, Chris i Lyn

Ostatnio edytowane przez Mag : 30-05-2017 o 23:26.
Mag jest offline