Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 20-06-2017, 10:09   #12
Mag
 
Mag's Avatar
 
Reputacja: 1 Mag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputację
Corday w pełni przejęła inicjatywę, co przy towarzystwie Amy nie było żadnym wyczynem. Inspektor rozejrzała się w celu ustalenia gdzie dokładnie się znajdowały i po krótkej chwili namysłu prowadziła je najkrótszą drogą do będącego w ostatnim czasie ulubionego miejsca jakie miała w tym kompleksie.
Ludzi było na korytarzach naprawdę mnóstwo, ale Irya nie wyglądała na zrażoną tłumem. Raz po raz spoglądała na swoją koleżankę, by upewnić się że nie zgubiła się przypadkiem.
Amy z zainteresowaniem rozglądała się i zwalniała trochę w momencie gdy ją coś zainteresowało. Gdy się orientowała, że trochę zamarudziła, przyspieszała kroku aby zrównać się z Iryą. Nie wyglądała na zafascynowaną. Raczej sprawiała wrażenie iż zna to miejsce, ale nie jest częstym bywalcem.
Blondynka natomiast wydawała się nie zwracać uwagi na sklepowe witryny, choć mijając sklep “Locked and Loaded” wyraźnie zawiesiła na nim oko na dłużej niż dwie sekundy.

W końcu dotarły do celu. W wejściu stał człowiek, na którego Irya nie zwróciła uwagi tylko przeszła, wkraczając do środka. Na szyldzie tego miejsca widniał prosty napis Restauracja Hunter. Mężczyzna, którego jedyną pracą było decydowanie kto dostąpi zaszczytu wejścia do lokalu, a kto nie, spojrzał wyniośle na Amy, ale widząc, że Corday machnęła na nią ręką pośpieszająco, usunął się dając Lewis wolne przejście.
Brwi dziewczyny o kasztanowych włosach uniosły się lekko w zdumieniu. Wyraz twarzy mógłby sugerować, że Inspektor coraz bardziej ją intrygowała.


Wnętrze było urządzone z gustem. Barwy stonowane, ciemne odcienie szarości i brązu, gdzieniegdzie rozświetlone krwistą czerwienią witraży. Amy po raz kolejny nie ukryła zaskoczenia gdy Irya odmówiła pozostawienia okrycia w szatni mieszczącej się zaraz obok księgi rezerwacji, a obsługa zignorowała ten fakt. Corday lawirując między dość ciasno ustawionymi stolikami znalazła upatrzoną przez siebie miejscówkę. Stolik dla czterech, ze stojącą na środku tabliczką "rezerwacja". Inspektor zdjęła płaszcz i powiesiła go na jednym z krzeseł. Blondynka usiadła na krześle obok tego robiącego za jej wieszak i spojrzała wyczekująco na Lewis, której nie pozostawało nic innego jak dołączyć do koleżanki z pracy. Młoda Konstabl niechętnie zdjęła swój trencz. Złożyła go z lekką pedanterią na pół i przewiesiła na siedzisku jedynego wolnego krzesła. Kilka spojrzeń powędrowało w kierunku jej munduru, ale po chwili wszyscy zajęli się z powrotem swoimi sprawami. Wkrótce przy nich, znikąd, zmaterializował się kelner dając im do ręki karty. Ale Irya machnęła ręką.
- Nie trzeba, weźmiemy po prostu dwa steki i czerwone wino - stwierdziła, ale zaraz coś jej się przypomniało. Zrobiła niezadowoloną minę. - Cholera, kieruję… To jedno niech będzie dealkoholizowane - poleciła po czym straciła zainteresowanie kelnerem i spojrzała na koleżankę. Uśmiechnęła się do niej przyjacielsko. - Nareszcie odrobina spokoju - odetchnęła i rozsiadła się wygodnie. - Ojej, mam nadzieję, że lubisz krwiste steki, ale jeszcze mogę poprosić, żeby lepiej twój dosmażyli - Irya zrobiła przepraszającą minę.
- Nie, nie… W porządku! - Amy przytaknęła odrobinę zbyt szybko. Z jednej strony wyglądała na osobę zahukaną, czemu nie można było się dziwić ze względu na jej współpracowników na posterunku, a z drugiej przejawia oznaki zafascynowania nowo poznaną Inspektor. Corday wydawało się, że może czytać w niej jak w księdze.

- Nawet nie wiesz jak się cieszę, że mam koleżankę w wydziale. Nie ma nic gorszego od samych samców próbujących udowodnić kobiecie, że nie zna się na pracy w policji - zaczęła Irya. - I jeszcze do tego komendant, który sprawia wrażenie jakby chciał zaprzedać duszę tylko po to by nastały czasy kiedy kobiety będą zajmować się wyłącznie domem, czy donoszeniem kawy do biurka - dodała rozbawiona.
Amy z każdym wypowiadanym przez Iryę słowem zdawała się być coraz intensywniej zainteresowana serwetką, która leżała przed nią. Gdy Inspektor zakończyła wypowiedź nastąpiła na chwilę niezręczna cisza. Młoda Konstabl w końcu, podniosła głowę i spojrzałą prosto w oczekujące oczy Inspektor Corday. Nie była w stanie wytrzymać.
- To nie do końca tak... - zaczęła przepraszająco, tak jakby sama musiała się przed kimś tłumaczyć. - Komendant nigdy nie dał mi do zrozumienia, że traktuje mnie gorzej niż innych. Mam raczej wrażenie, że on próbuje mnie chronić. Zresztą nie tylko mnie. Wydaje mi się, że on chce chronić wszystkich dookoła. Nigdy się nikim nie wysługuje, jak tylko może to osobiście jedzie na każdą akcję. Niektórzy mówią że to lubi, inni że nikomu nie ufa i woli robić wszystko sam, jeszcze inni że chce wszystkie zasługi dla siebie. Mnie się wydaje, że woli narażać siebie niż innych. Podobno pił w pracy o wiele więcej jeszcze przed rozwodem. Jak jego żona wróciła na Marsa to tak jakby ogromny ciężar z niego spadł. - Amy przerwała jakby szukała jeszcze czegoś co mogłaby dodać, ale najwidoczniej nie udało się jej.

Wypowiedź Lewis zaintrygowała Iryę, która w duchu ucieszyła się, że udało jej się sprowokować koleżankę do wypowiedzenia swojego zdania w temacie Sinclaira.
- W sumie... - Corday z zamyśloną miną pochyliła się w przód i oparła łokciami o blat stołu. - Zakładając, że jest tak jak mówisz, to przestaje się dziwić czemu mi nie daje odejść od biurka - westchnęła i uśmiechnęła się. - I to szczególnie po przeczytaniu mojej kartoteki - dodała nie kryjąc rozbawienia wizją tego, jak Sinclair rwie sobie resztki włosów z głowy by tylko nowa inspektor nie zrobiła sobie krzywdy w trakcie czynności zleconych przez niego samego. Nawet zrobiło jej się go szkoda. Tak odrobinkę.
- A Pani… znaczy Ty... - Poprawiła się ostrożnie i lekko zmieszana. - Jak tutaj trafiłaś? Tak szczerze powiedziawszy nie bardzo pasujesz do naszego posterunku.
- Wiesz, w pracy możesz do mnie mówić po nazwisku, ale w czasie wolnym już na to nie pozwolę - blondynka udała poważny ton głosu, ale na koniec mrugnęła do koleżanki i uśmiechnęła się. - Co ja tutaj robię... - sparafrazowała słowa Amy. - W piśmie o przeniesienie było tylko wspomnienie, że macie wakat i trzeba go zapełnić - wzruszyła ramionam. - Nie zastanawiałam się długo, bo mój dawny partner już sporo czekał na własny awans, ale mi nie spieszyło się do mojego, więc była aż, że albo ja bym się przeniosła, albo przenieśli by jego. Chłopak dopiero co się ożenił i ma małe dziecko, głupio by było gdyby musiał się przeprowadzać, albo co gorsza dojeżdżać taki kawał drogi do roboty - wyjaśniła. - Ale to co najważniejsze, to to że nie muszę już widywać swojego ex. Mówię ci, spotykanie się z kimś z pracy jest wygodne, ale po rozstaniu to robi się nieciekawie - dodała z rozbawieniem.
- Czy ja wiem? To chyba musi być trochę kłopotliwe. Wszyscy patrzą i oceniają. - na wpół stwierdziła i zapytała Amy. - Nikt nigdy nie robił Ci z tego powodu problemów?! - zdobyła się na pytanie po chwili.
- Nie, problemów nie robiono mi. W końcu gość pracował w prosektorium, więc nawet nie mieliśmy podległości stanowisk - Irya machnęła ręką jakby mówiła o czymś nieistotnym. - Co innego gdyby chodziło o podwładnego czy przełożonego. Takie akcje są nieprzyjemne.
 
__________________
"Just remember, there is a thin line between being a hero and being a memory"

Gram jako: Irya, Venora, Chris i Lyn
Mag jest offline