Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 22-06-2017, 12:19   #194
Mag
 
Mag's Avatar
 
Reputacja: 1 Mag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputację
Stojący obok Ricko patrzył ogłupiony to na Venorę, to na Albrechta. Kiedy ci się już dogadali, młodzieniec pokręcił głową i dołączył do rycerki. Kiedy znaleźli się w wysokiej komnacie, Venora przypomniała sobie jakich sztuczek użył szaman, by skutecznie ją unieszkodliwić. Na szczęście waleczności swej przeciwniczki nie przewidział. Musiała wyciągnąć z tej potyczki wnioski.
Echo ich kroków niosło się po ścianach i gdzieś pod ukrytym w cieniu sufitem. Smród dymu, ciągle był wyczuwalny, sprawiając, że aż chciało się stąd wyjść.
-Jakieś pomysły?- spytał Ricko.
- Pytasz o zaradzenie na ten smród czy niemożność znalezienia świecidełka - odparła mu Venora, która podniosła pierwszy z brzegu śpiwór i zaczęła go wytrząsać.
-Helmie ześlij mi moc, bym blaskiem twej chwały oświetlił ich drogę…- wyszeptał Albrecht i po chwili jego ciało zalśniło, aż cała moc zaklęcia nie skupiła się w lawirując nad głową kapłana kulę. Jaskrawy blask skutecznie rozświetlił większość komnaty. Pod sklepieniem znajdował się jeden, wielki kokon. Do połaci pajęczyn przyklejone były szczątki małych zwierząt, a nawet i kota. Venora dostrzegła również schody biegnące w koło komnaty, ku górze. Rycerka zauważyła, że wspinaczka tą drogą nie ma sensu, gdyż wejście na piętrze było zasypane gruzem.

Panna Oakenfold aż zasłoniła oczy dłonią od światła. Ciągle się zapominała, że nie każdy widzi w ciemności jak ona. Po jakimś czasie przywykła do światła i wtedy też zaczęła się rozglądać. Kokon wyglądał obrzydliwie. Ale biorąc pod uwagę jego usytuowanie to trzeba było poważnie rozważyć czy tam właśnie nie krył się ich skarb.
- Może tam to schowali - wskazała pajęczą sieć. Od razu zaczęła rozglądać się za sposobem by do tego sięgnąć. Po schodach nie dałoby rady, miecze były za krótkie...
Jej wzrok spoczął na włóczni, którą tak mocno oberwał Ricko. Podeszła do niej i podniosła. Uniosła rękę z nią i zamachnęła się. Odcięła kawałek, który spadł na podłogę. - A może to podpalimy? - zastanowiła się.
- Że niby, półork amator alchemii warzy własne mikstury, dzięki którym pofrunął pod sufit i włożył wielki świecący kamyk w środek wielkiego kokonu?- Ricko spojrzał z powątpiewaniem na Venore -Tracimy tu czas. Szukajmy dalej- zaproponował młodzieniec.
- Nie - odparła mu cierpliwie paladynka. - To był półork szaman, który panował nad pająkami i robactwem. Mógł zmusić je do walki przeciw nam to tym bardziej by owinął w kokon błyskotkę - wyjaśniła. Już miała ich pytać czy mają jakieś źródło ognia, gdy żachnęła się, że przecież jej miecz potrafił zapłonąć. - Potrzebuję szmatki i sznurka, żeby zrobić z tego pochodnię - wskazała na włócznię.
-Oby dym nas nie podusił… - rzekł Albrecht.

Venora bez chwili zwłoki wprowadziła swój plan w życie i już po krótkiej chwili w jej ręku znajdowała się chwilowo płonąca włócznia. Na szczęście pajęczyna spłonęła błyskawicznie, nie wydzielając przy tym żadnych, gryzących oparów. Kompani odsunęli się spod sufitu. Nagle na posadzkę pospadało kilka wyssanych do sucha szczurów, kocie truchło, ale nic co mogłoby mieć jakąkolwiek wartość.
-Mówiłem, że tracimy czas…- syknął Ricko.
-Jakbyś tyle robił co gadał…- odparł poirytowany komentarzami chłopaka Albrecht. Helmita skinął Venorze głową na znak, że trzeba ruszać dalej.
-Przynajmniej mamy pewność- dodał na koniec.
- Przeszukaliście resztę posłań? Możemy uznać to pomieszczenie za sprawdzone? - upewniła się paladynka, kiedy skończyła dziubać truchła.
-Sprawdzilem - odburknął Ricko niezadowolony z reprymendy Albrechta.

- Wolę się upewnić niż przeoczyć - odparła Venora i spojrzała w kierunku przejścia do kolejnego pomieszczenia. - Jakbym była półorkiem szamanem z pająkami to gdzie bym schowała klejnot... - zaczęła się zastanawiać przeszukując podłogę.
-Gigant nie mówił, że to zielone ryje skradły kamień. Mówił, ze “został skradziony” ale nie wspomniał nic po za tym, że to mieszkaniec tych ruin… - Albrecht wzruszył ramionami -Przecież w całym tym kompleksie korytarzy aż się roi od różnych potworów. Każdy odrobinę mądrzejszy od orka mógł się podkraść i zabrać świecidełko- spojrzał na Venore.
- Nie znam się na szabrowaniu - westchnęła paladynka. - Wolałabym jednak, żeby to orki skradły niż zapuszczać się głębiej w te ruiny. No ale jak nie będzie wyjścia to pójdziemy. Ale najpierw pójdziemy do komnaty pająków.
Helmita uśmiechnął się blado i ruszył w drogę. Kiedy dotarli na miejsce ujrzeli te sama zakurzona i oblepiona w niemal całości pajęczynami komnatę.


Wyglądało to strasznie i pewnie przeciętna niewiasta uciekłaby na sam widok tego miejsca. Jednak nie Venora. Rycerka wkroczyła do środka pewnym siebie krokiem i bez namysłu zaczęła przypalać kolejne partie usłanej sieciami komnaty. Widząc to Albrecht i Ricko podążyli jej śladem i wartko wspomogli swoimi pochodniami.

Kiedy w końcu pozbyli się pajęczych sieci mogli przyjrzeć się komnacie na spokojnie. Wyglądało to na prostokątne pomieszczenie służące za jakiegoś rodzaju zbrojownię. Parę starych stojaków na oręż z spróchniałego drewna, zardzewiały hełm i rozpadające się skrzynie.
Panna Oakenfold szturchnęła od niechcenia jedną ze skrzyń, która od razu się rozpadła.
- Szkoda, że nie ma tu zbroi, to bym sobie kilka na zapas wzięła - stwierdziła z ironią. Nie podobało jej się to. - No to idziemy odkrywać nowe korytarze - jęknęła z niezadowoleniem. Od razu ruszyła za Albrechtem w kierunku drzwi kiedy kątem oka dostrzegła stojącego w bezruchu, pod ścianą Ricka.
-Co tu pisze?...- myślał na głos przyglądając się rycinie na kamiennej płycie uwieszonej na ścianie. Venora dostrzega ślady po sporej szafie, która zbierała kurz.
-To chyba jakaś zagadka…- burknął -”Jak o to dbasz, to tego nie ma, a jak nie dbasz to to jest…- spojrzał na paladynkę oczekując, że wspomoże jego tęgie rozmyślanie nad rozwiązaniem zagadki.

- Albrechcie, poczekaj - powiedziała zatrzymując kapłana by zmęczony mężczyzna nie poszedł sam w nieznane, nie zauważywszy, że kompani zostali.
Venora sama spojrzała na napis. - Kto by w takim miejscu zagadki umieszczał - mruknęła pod nosem. - Jak nie dbasz o kondycję to możesz dostać zadyszki od chodzenia w górę i dół po schodach - sarknęła, ale zaraz się rozejrzała po pomieszczeniu szukając podpowiedzi - Mamy tu tylko kurz i pajęczyny…
 
__________________
"Just remember, there is a thin line between being a hero and being a memory"

Gram jako: Irya, Venora, Chris i Lyn
Mag jest offline