Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 24-06-2017, 18:46   #196
Mag
 
Mag's Avatar
 
Reputacja: 1 Mag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputację
- Ha! Udało się! - powiedziała uradowanym głosem Venora. Z zaciekawieniem, dorównującym jej niedawnemu zniecierpliwieniu, zajrzała do tajemniczego schowka. Kobiety zwykły zachwycać się drogą biżuterią, sukniami z aksamitu czy wyszywanymi złotą nitką trzewikami.

Natomiast gust panny Oakenfold był dosyć osobliwy jak na przedstawicielkę płci pięknej. Oczy Venory otworzyły się szeroko przyglądając w zachwycie zbroi płytowej. Niesamowite było to, że pancerz nie nosił żadnego śladu korozji, zupełnie jakby był starannie pielęgnowany czy wręcz ledwo co stworzony. Zrobiła krok do wnętrza i jej wzrok zatrzymał się na napisie. Po przeczytaniu go paladynka powstrzymała się od dotknięcia zbroi, mając obawy, że aktywuje to... Coś.
- Ciekawe ile ta zbroja by wytrwała przy mnie - powiedziała, a w jej głosie wyczuwalna była nutka rozmarzenia.
-Przekonajmy się…- odrzekł stojący tuż za jej plecami Albrecht.
Venora spojrzała na kapłana dla upewnienia się, że faktycznie jest równie zainteresowany tym co i ona. Skinęła w końcu głową i ruszyła przed siebie by podejść do tego co wyglądało dla niej jak stojak z wyeksponowaną pięknie zbroją i orężem. Nic się nie wydarzyło, więc paladynka wyciągnęła rękę by pogładzić stal tarczy, a następnie napierśnika, oglądając jak zdjąć zbroję ze stojaka.
- Mam nadzieję, że zabierając pancerz nie obrażę Czerwonej Rycerki - powiedziała pod nosem.

Venora zatrwożyła się kiedy pancerz stał nieruchomo, zupełnie jakby nie składał się z części, a był jedną, wielką całością. Rycerka zajrzała przez otwory w hełmie i ujrzała pustkę, lecz nigdzie nie było rozpinanych miejsc na zbroi.
-Przymierz hełm…- podpowiedział Albrecht.
Venora bez przekonania sięgnęła po hełm starając się go zdjąć, jednak zbroja nawet nie drgnęła jakby ważyła tonę.
Paladynka odstąpiła od zbroi nie wiedząc co myśleć o niej.
- To chyba tylko posąg - stwierdziła krzyżując ręce przed sobą. Spojrzała w dół na napis. - “Stań do walki z honorem, zwycięż i zabierz co twoje” - przeczytała na głos. - Może to był jakiś test dla członków zakonu?
-Albo kolejna zagadka…- dosłyszała głos Ricka zza pleców Albrechta.
- ...Albo wyciągnąć broń - powiedziała po czym dobyła w dłoń Pożogę. Nagle ściana za jej plecami zatrzasnęła się odseparowując rycerkę od jej towarzyszy, a czerwony pancerz uniósł miecz i natarł na Venorę. Półtoraręczny miecz świsnął paladynce przed oczami, lecz oręż nie wyrządził jej krzywdy.

- Oj … - sapnęła Venora kiedy o włos, a by oberwała ciosem. Była mocno zaskoczona, że to zadziałało i aktywowało zbroję, a jeszcze bardziej zdziwiło ją, że została uwięziona w tym ciasnym pomieszczeniu. Nie traciła jednak głowy i od razu zebrała się w sobie by kontratakować. Wyprowadziła cios i ku swojemu zadowoleniu, trafiła w zbroję. Jej ostrze przerysowało napierśnik aż iskry poszły. Venora osłaniając się tarczą szukała kolejnej sposobności by wyprowadzić atak.
Ożywiona zbroja nie odsunęła się na krok. Konstrukt wyprowadził potężny zamach od boku, lecz rycerka bez problemu odskoczyła w tył. Kobieta odpowiedziała silnym pchnięciem, lecz jak widać pancerz potrafił nie tylko atakować. Półtorak sparował cios Pożogi aż zabrzęczało. Czerwony pancerz w końcu odstąpił i zrobił trzy wielkie susy w kierunku rycerki chcą ją powalić, lecz i tym razem paladynka odsunęła się w bezpieczną strefę.
Paladynka poczuła siłę zbroi na ramieniu ręki trzymającej ogniste ostrze. Raptem wyprowadziła kilka skutecznych ciosów, ale nie miała pojęcia czy jakiegokolwiek skutki tego były. Na szczęście, może Tymora nad nią czuwała, udawało jej się samej dobrze uchylać przed mieczem konstrukta. Rycerka w skupieniu ponowiła atak, robiąc zamach od dołu.
Pożoga ześlizgnęła się tylko po czerwonej zbroi nie zostawiając na niej nawet najmniejszej rysy. Konstrukt odwinął się od tyłu topornie, lecz z ogromną siłą. Rycerka znów poczuła silny ból w barku i choć zaczęła do tego przyzwyczajać, to jednak nie dało się zignorować tak potężnego ciosu.

- Aj… - syknęła Venora na ból. Uniosła tarczę na tą chwilę by dać sobie czas na odetchnięcie. Intensywnie myślała o tym w co się wpakowała i jakie miała szansę wyjść z tego cało. - Zawsze się w coś wpakuję … - mruknęła pod nosem i zamachnęła się na tarczę, wkładając w to dodatkową energię.
Najwyraźniej cierpienie zmotywowało rycerkę do większego zaangażowania w bój. Jej atak pozostawił spore wgniecenie w pancerzu. Konstrukt wyprowadził cios od góry, wbijając miecz w kamienne podłoże. Zbroja próbowała powalić przeciwniczkę solidnym kopniakiem, lecz Venora zgrabnie uniknęła stalowego buciora, obróciła się wokół własnej osi i cięła w plecy, a konstrukt rozsypał się w czerwony pył. Jedyne to co się ocalało to tarcza. Po chwili również kamienna ściana odsunęła się w bok uwalniając rycerkę.
-Żyjesz? Jesteś cała?- Albrecht wbiegł od razu, gdy tylko zdołał się przecisnąć do środka.
Panna Oakenfold odetchnęła z ulgą i schowała połyskujący resztką poświaty miecz do pochwy. Spojrzała na kapłana spodziewając się z jego strony jakiejś nagany. Ale była zadowolona z siebie więc nie mogła się nie uśmiechnąć.
- Żyję i całkiem dobrze szło mi unikania obrażeń - odpowiedziała mu i spojrzała na leżącą na posadzce tarczę. - Ale wygląda na to, że zepsułam kolejną zbroję - dodała nie ukrywając rozbawienia w głosie i podeszła do tego co z niej pozostało, by to podnieść.

Tarcza była niezwykle lekka. Venora przyglądała się misternym runom na centralnej części wypukłości tarczy. Uchwyt był skórzany, lecz solidnie przymocowany. Dwa szpikulce wyrastające w dół stanowiły jakąś dodatkową opcję w walce.
- A to chyba nagroda za potyczkę. Nie sądziłam, że tarcze tego rozmiaru mogą być tak lekkie - zwróciła uwagę na tą jakże przydatną cechę i spojrzała po towarzyszach. - To... Idziemy dalej? - zapytała ich. Do tego czasu już adrenalina zdążyła jej opaść i zaczęła czuć pulsujący ból w ramieniu. Spojrzała na dłoń bolącej ręki i dostrzegła cieknącą strużkę krwi. - Ech, jednak nie do końca mi wyszło z tymi unikami - dodała z niezadowoleniem.

Albrecht uśmiechnął się do niej z politowaniem.
-Co byś beze mnie zrobiła…- pokręcił głową i pomodlił się do Helma o błogosławieństwo leczenia.
- Pewnie umarłabym już z kilka razy - odparła pół żartem pół serio.
 
__________________
"Just remember, there is a thin line between being a hero and being a memory"

Gram jako: Irya, Venora, Chris i Lyn
Mag jest offline