Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 25-06-2017, 12:05   #198
Mag
 
Mag's Avatar
 
Reputacja: 1 Mag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputację
Rycerka spojrzała na wojownika.
- Dobrze - w ostatnim czasie Ricko mocno od niej i kapłana dostawał niepochlebnych komentarzy, więc uznała, że skoro i tak sama nie jest zdecydowana dokąd iść, to równie dobrze mogą jemu pozwolić wybrać. - Które przejście proponujesz?
-Niech będzie tamto niedaleko schodów- pokazał oddalone miejsce, na drugim końcu jaru. Venora wymieniła z Albrechtem porozumiewawcze spojrzenie i ruszyli.
Do podziemnego korytarza prowadziło specjalne wejście, na którym kiedyś znajdowały się wyryte w kamieniu runy, teraz zatarte przez czas i naturę. Korytarz był prosty i prowadził prosto kilkadziesiąt metrów, aż w końcu dotarli do schodów prowadzących gdzieś na górę. Wszystko tutaj było ociosane bez większej gracji i finezji. Schody doprowadziły ich piętro wyżej gdzie znajdował się kompleks małych, opuszczonych cel, oraz kilku większych pomieszczeń.
-Może się mylę, ale to chyba posterunek…- młody chłopak podrapał się po szyi.
-Możliwe. Strzegli tutaj drogi, gdzie teraz są gigancie schody…- Albrecht spojrzał na Venorę -Szukanie tego tutaj to jak z igłą w stogu siana…- burknął ze zrezygnowaniem.
- Dlatego giganty nam to zleciły, sami nie mają jak tego szukać w tych zakamarkach - powiedziała, ale nie było w tym ani krzty entuzjazmu. - Przeczesujemy wszystko, po kolei - dodała i ruszyła przodem, dając reszcie przykład.

Ricko wziął głęboki wdech, a Albrecht pokiwał głową i grupka ruszyła powoli, mozolnie przeczesując kolejne partie kompleksu lochów. Cztery godziny później, prawie kończyli sprawdzać ostatnie pomieszczenie. Po za masą resztek zardzewiałego oręża nie wiele tutaj znaleźli.
-Zapasy mi się kończą… - syknął chłopak
-Zjedz moją porcję…-Albrecht podał młodzieńcowi kawałek suszonego mięsa i jabłko.
- Jeśli tego wkrótce nie znajdziemy to musimy wrócić - odezwała się podłamany głosem Venora. - Uzupełnimy zapasy, może dostaniemy kogoś do pomocy w poszukiwaniu…
-Wrócimy na zewnątrz. Odpoczniemy trochę i ruszamy dalej. Nie ma co tracić czasu- Helmita zdawał się nie tracić ducha.
Venora westchnęła przeciągle, ale gdy spojrzała na kapłana to na jej twarzy malowała się wdzięczność za wsparcie jakie jej dawał, szczególnie ważne w chwili zwątpienia jaka właśnie ją dopadła.
- Tak, tak zrobimy - skinęła głową. - Weźmiemy konie i odsuniemy głaz.

~***~

Przesunięcie głazu było nie lada wyzwaniem. Na szczęście konie miały dość sił by podołać temu zadaniu. Wyrwa była dość szeroka by wejść do środka bez problemów. Venora ujrzała posępny kompleks korytarzy, który bardzo mocno ucierpiał w czasie tąpnięcia ziemi. Ogromne kawałki stropu i filarów leżały na posadzce, utrudniając poszukiwania w znaczny sposób. Na próżno było szukać czegoś wartościowego pośród gruzowiska.
-Gdzie idziemy?- spytał Ricko.
Paladynka poklepała po szyi Młota, który przyglądał się z niezadowoleniem odsłoniętemu, ale w dalszej części zawalonemu, tunelowi. Co prawda Venora mówiła, że będzie to ostatnie przejście jakie sprawdzą przed powrotem, ale patrząc na nie z rezygnacją, panna Oakenfold stwierdziła, że zawalenie przynajmniej oszczędziło im czasu.
- To teraz baszta - westchnęła kręcąc głową.
Gdy tylko dotarli na miejsce, Albrecht wszedł jako pierwszy, przez pozbawione drzwi wejście. Dookoła pod ścianą stały stojaki ze zbutwiałego drewna, na których pewnie kiedyś łucznicy trzymali swoje łuki i kołczany z strzałami. Pomieszczenie było dość szerokie. Na prawo znajdowały się strome schody w górę a na przeciwko kolejne pomieszczenie.


-Zobaczę co jest tam oznajmił Helmita i ruszył ostrożnie, trzymając buzdygan w ręku -To musiał być jakiś magazyn- stwierdził, po czym spojrzał na Venorę -Schody?- spytał.
Rycerka weszła do pomieszczenia by dokładniej mu się przyjrzeć. Głównie szukała napisów, podobnych do tych gdzie znaleźli posągi.
- Tak, schody - potwierdziła gdy nie dostrzegła nic niezwykłego. Schody pięły się kilka pięter. Po drodze natrafili na kilka strzelistych okien, z których strzelcy mogli ostrzeliwać ewentualnego wroga. Na szczycie znajdowała się długa komnata, wzdłuż której na ścianie znajdował się cały szereg okienek strzelców.
-Nic tu nie ma…- Albrecht wziął głęboki wdech. Kapłan zrobił kilka kroków po zakurzonej posadzce i nagle złapał za swój święty symbol schowany pod napierśnikiem.
-Czego chcesz zjawo!- krzyknął kierując symbol w stronę ducha. Zjawa wyglądała jak dorosły mężczyzna w zbroi o błękitnej poświacie i trupiej twarzy. Duch pojawił się mniej więcej na środku ów komnaty.
-Kim jesteście?...- jęknął duch.


Venora zatrzymała się w półkroku i od razu położyła dłoń na rękojeści miecza. Lecz nie wyciągnęła broni widząc, że widziadło nie rusza na nich. Przypomniała jej się zjawa z katakumb, która tak bardzo jej pomogła w walce z gnollami. Wyprostowała się i kątem oka spojrzała po towarzyszach, by w końcu odpowiedzieć na pytanie.
- Jesteśmy poszukiwaczami. Nie chcieliśmy ciebie niepokoić - zapewniła. - Gigantom skradziono coś, a my dla nich tego szukamy w tych ruinach - wyjaśniła powód ich obecności w baszcie. - Czy mógłbyś nam w tym pomóc? - poprosiła.
-Gigantom?- spytał duch. Zjawa nagle znikła i sekundę później pojawiła się krok przed Venorą patrząc swoimi, białymi, trupimi ślepiami jej głęboko w oczy.
Paladynka wytrzymała to spojrzenie, choć nie było ono przyjemne. Skinęła lekko głową.
- Tak, chcemy z nimi rozmawiać w sprawie nie napadania na karawany na szlaku, by zapewnić ludziom przemierzającym te tereny bezpieczeństwo. A to czego szukamy jest warunkiem przystąpienia do negocjacji - mówiła dalej.

-Giganci… - zadumał się spuszczając głowę w dół -Nie było tu gigantów…- burknął sunąc bez ruchu nóg w kierunku jednego z okienek -Giganci…- powtórzył i obrócił się -Jak cię zwą rycerzu?- spytał ją.
- Lady Venora Oakenfold - przedstawiła się.
-Mhmmm… Kobieta… - znów się zadumał -Kiedyś nie było tu wiele kobiet. A te które były nie nosiły mieczy... - mruknął pod nosem, jakby właśnie coś sobie przypominał.
- Zdaję sobie z tego sprawę, zakon z którego się wywodzę ma tylko mnie wśród walczących kobiet - dodała. - Chcielibyśmy przeszukać to miejsce i już je opuścić, by zostawić cię w spokoju.
 
__________________
"Just remember, there is a thin line between being a hero and being a memory"

Gram jako: Irya, Venora, Chris i Lyn

Ostatnio edytowane przez Mag : 25-06-2017 o 12:08.
Mag jest offline