Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 21-07-2017, 22:39   #242
Mag
 
Mag's Avatar
 
Reputacja: 1 Mag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputację
Rycerka zdążyła się uleczyć, lecz przez to zmarnowała tylko okazję do uniknięcia potężnego ciosu kłodą. Nieumarły troll uderzył tak mocno, że Venora aż straciła dech w piersi. Stwór odwrócił łeb w jej kierunku patrząc na nią z pustych oczodołów.
- Uh… - sapnęła łapiąc oddech. Przez tą mgłę źle oceniła odległość jaka dzieliła ją od ożywieńca, ale tylko na siebie mogła być zła, bo powinna była od razu atakować. Nie czekając dłużej Venora zamachnęła się od góry w trolla, starając się osłonić tarczą przed ewentualnym kontratakiem.
Venora szybko odzyskała oddech i odpowiedziała ożywieńcowi tym samym. Jej buzdygan uderzył w odsłonięte żebra roztrzaskując kilka z nich w drobne kawałeczki. Troll zamachnął się trupią łapą, a rycerka z łatwością odskoczyła i korzystając z okazji raz jeszcze natarła, lecz cios trafił grubą kość nie wyrządzając żadnych szkód. Troll podniósł z wściekłością drzewo i natarł na rycerkę. Venora uskoczyła w bok i uderzyła ożywieńca w czaszkę roztrzaskując ją w pył. Truposz zwalił się na ziemię tuż pod nogi Venory.
Paladynka na wszelki wypadek odeszła kilka kroków od trolla, uważnie obserwując czy jego obrażenia nie zasklepiają się. Sama w tym czasie uleczyła swoje kolejne obrażenia jakie zebrała tej nocy. Służka Helma od razu poczuła ulgę. Ból przestał doskwierać a powietrze łapała bez żadnego problemu. Ożywieniec nie ruszył się więcej, lecz mgła nie wyglądała jakby miała ustąpić.

Venora rozglądała się za rozwiązaniem. Gdyby nie to, że smoczydło przepadło bez wieści oraz fakt że miała dziesięcioro dzieci do ochrony to właśnie by poszła szukać źródła tej mgły, nie wyglądającej na naturalną. Lecz teraz musiała wszystkich bezpiecznie ewakuować z tego miejsca. Wróciła do wozu i zaczęła do niego zaprzęgać Młota. Przynajmniej próbowała, póki nie pojawi się kolejny stwór. Niestety wiele nie zdziałała. Ledwie złapała za uzdę Młota, by przyprowadzić go pod wóz, a usłyszała zza pleców gromkie kroki nadbiegającego trolla.
~Nie był sam!~ przeszło jej przez myśl, gdy kątem oka dostrzegła biegnącą w jej kierunku bestię, lecz teraz miała dość czasu by przygotować się na atak ożywieńca.
Paladynka pogoniła wierzchowca w kierunku wozu, by nie przeszkadzał jej w walce z kolejnym wrogiem.
- No chodź tu parszywa mordo - zachęciła truposza i wyczekiwała tylko odpowiedniego momentu by na niego ruszyć. Choć wolała walczyć mieczem to jednak w tej sytuacji nie mogła odmówić przydatności jaką miał buzdygan w walce przeciw nieumarłym. ~ Przydałby mi się wtedy na ghule ~ wspomniała swoją niefortunną wyprawę na cmentarz.

Troll zamachnął się pazurzastą łapą, lecz ten manewr był w jego wykonaniu za wolny i Venora z łatwością odskoczyła o krok w tył. Stwór odsłonił się i wtedy paladynka kontrowała potężnie w ramię truposza. Wtedy z gęstej mgły wyłonił się Balthazaar z odrapanym pyskiem i uszkodzą lewą ręką. Smoczydło natarło z impetem na przeciwnika, odcinając mu jednym cięciem nogę. Ożywieniec padł na plecy a jaszczuroludź dobił go odcinając mu czaszkę od kręgosłupa.
-Jeszcze wozu nie przygotowałaś?!- warknął na nią gniewnie.
- Jak niby?! Trolle i zombie mnie oblazły, a ciebie gdzieś wywiało! - odparła mu z wielką pretensją i złością w głosie. Ale opanowała się widząc jego stan. Natychmiast uwolniła czar który miała skryty w pierścieniu, a który miał ulżyć Balthazaarowi w cierpieniu.
Jaszczur schował z trudem swój wielki, zakrzywiony miecz do pochwy na plecach i trzymając się za obolałe ramię podszedł do wozu -Musimy stąd uciekać to nekromanta…- warknął zakładając uprząż na Młota.
- Wiesz gdzie on jest? - zapytała z nagłym zainteresowaniem rycerka. Widząc że jej leczenie nie za wiele mu pomogło, ponowiła starania. Smoczydło pokręciło głową nerwowo. Widać było po nim, że cierpi z powodu obrażeń, lecz hardo sposobił powóz do drogi.
Venora pomogła mu przy tym na tyle na ile mogła.
- Mam jeszcze dwie mikstury - powiedziała do smoczydła. - Ja ruszę przodem. W walce z martwymi radzę sobie lepiej niż ty - dodała, gdy byli gotowi ewakuować się z jaru.

Smoczydło spojrzało na towarzyszkę spod byka zdrowym ślepiem. Balthazaar wspiął się na powóz i zasiadł na koźle łapiąc za wodze. Młota nie trzeba było zbytnio poganiać, gdyż cała ta atmosfera mocno go denerwowała. Powóz stoczył się z niewielkiej górki i już po chwili opuszczali jar. Balthazaar pogonił konia jeszcze bardziej i bardziej. Smoczydło chciało przebyć strumień po prostej linii i szybko tego pożałowało, kiedy koło niespodziewanie utknęło między dwoma, wielkimi kamieniami. Jaszczur prychnął nerwowo parą z nosa i zeskoczył prędko z wozu by zbadać powód przez który wóz stanął w miejscu na środku strumienia.
- Chodź, razem wypchniemy - ponagliła go Venora, która zaraz stanęła na wysokości osi która stała w wodzie, chcąc nieco podnieść tą część wozu. Rycerka zeskoczyła do wody, w ślad za Balthazaarem. Nie zdążyła nawet zajrzeć pod wóz, gdy zauważyła, że mgła nagle opada, a jakieś dwadzieścia metrów dalej stoi (otoczony hordą umarlaków) nekromanta. Venora słyszała wiele o liczach, ale nigdy nie spodziewała się takiego spotkać z dala od zatęchłej krypty.


Paskudny mag, wywijał rękoma w powietrzu kreśląc czarną magią dziwne symbole. Jego ciało otoczyła blada poświata, która po chwili przybrała formę eterycznego pancerza. Licz uniósł dłoń i wskazał kościstym palcem wóz, a otaczające go truposze ruszyły wartko w kierunku Venory, Balthazaara i gromadki przerażonych dzieci.
- Ze wszystkich możliwych miejsc na postój, my musieliśmy trafić na takie z martwym nekromantą - syknęła po czym doskoczyła do smoczydła i rzuciła na niego ostatnie zaklęcie zapamiętane w pierścieniu, by chroniło Balthazaara przed złem. - Chroń dzieci! Ja się nim zajmę - ~a przynajmniej spróbuję ~ dodała w myślach i ruszyła na licza i jego świtę. W pierwszej kolejności chciała sprawować odgonić martwych by resztę potraktować buzdyganem. Nekromanta ruszył jej na przeciw. Szedł powoli tkając kolejne zaklęcie. Umrzyki wyprzedziły swego pana i od razu dopadły do rycerki. Na szczęście (lub i nie), u boku Venory stanęło smoczydło.

Paladynka była zła na Balthazaara za to, ale nie było czasu się kłócić o to, bo właśnie był najwyższy czas by rozpocząć modlitwę.
- Wspomóż mnie Helmie, by mogła wypędzić z tego miejsca zło i umarłych, którzy zalęgli się w tym lesie! - wypowiedziała słowa mające odgonić z tego miejsca martwych.
 
__________________
"Just remember, there is a thin line between being a hero and being a memory"

Gram jako: Irya, Venora, Chris i Lyn
Mag jest offline