Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 26-07-2017, 12:07   #18
Mag
 
Mag's Avatar
 
Reputacja: 1 Mag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputację
"Kurwa i teraz muszę coś z tym zrobić" przeszło jej przez myśl, gdy tak patrzyła na literki składające się w ten bądź co bądź ale ponury komunikat. Corday zaraz rozejrzała się, wypatrując miejsca postojowego. Dostrzegła zjazd na parking i tam też skierowała swoje auto. Zatrzymała się i chwilę wpatrywała się w telefon.
Olać tego nie mogła, bo jak znajdą trupa to na bank miałaby problemy. Zastanawiała się więc od czego zacząć.
- Czas dać technikom zajęcie... - mruknęła pod nosem i wybrała numer do odpowiedniego wydziału.
- Potrzebuję sprawdzenia jednego numeru - zaczęła Irya bez wchodzenia w dodatkowe gadki i zaraz podyktowała ciąg cyfr. - Przed chwilą ktoś wysłał mi pogróżki, że gostek, którego wczoraj przesłuchiwałam przedwcześnie zakończy swój żywot. Konkretnie to na koniec tej doby - dodała.
- Przyjąłem. Zaraz się tym zajmiemy. - zabrzmiał głos w słuchawce.
Niecały kwadrans później znów zabrzmiał telefon młodej Inspektor.
- Telefon jest nadal aktywny. Sygnał pochodzi z osiedli niedaleko naszego posterunku. Coś jeszcze możemy dla pani zrobić?
- Dzięki wielkie. Namierzcie mi jeszcze dokładny adres i prześlijcie do mnie oraz Komendanta Sinclaira - dodała uznając, że jak ma się w tym babrać to na pewno nie sama. - Na razie - po tych słowach rozłączyła się i wybrała numer do swojego Szefa, by osobiście przekazać mu “radosną” nowinę.
Po kilku sygnałach usłyszała znajomy głos w słuchawce.
- Corday, zaskakujesz mnie. Dzwonisz do mnie w dzień wolny? Na pewno nie chodzi o babskie pogaduchy. Dawaj co tam masz.
- Dostałam pogróżki - odparła mu z entuzjazmem. - Techniczni już namierzają skąd wysłane zostały. Według nich Hill ma dziś zginąć. Potrzebuję kogoś asysty, żeby to sprawdzić. Na już.
- Wydawało mi się, że masz dzisiaj urlop - w głosie przełożonego słychać było mieszaninę złośliwości, zaskoczenia i sympatii zarazem. - Mark Hill aż tak bardzo nie interesuje, żeby ci się mieszać. W końcu obiecałem ci wolną rękę - kontekst i sposób w jaki Sinclair to powiedział sugerowało, że kosztowało go to trochę aby zmienić swoje przyzwyczajenia do brania wszystkiego na siebie. - Masz kontakt do ludzi w naszym wydziale. Bierz kogo chcesz. Tylko Ty masz urlop, więc oni powinni być dostępni.
- Nie znam tych ludzi - odparła wprost. - Wyznacz mi szefie kogoś kto nie postrzeli się przy pierwszej okazji.
- Bierz Coopera albo Ramseya… - Po chwili zastanowienia komendant jednak dodał - … Ale chyba jednak dla Ciebie będzie lepszy Cooper.
- Świetnie, to biorę Coopera. To wyślij go Szefie na adres jaki zaraz dostaniesz od technicznych - powiedziała z zadowoleniem i nim Sinclair jej odpowiedział rozłączyła się.

***

Kilka minut po zakończeniu rozmowy, kiedy Irya wjeżdżała do podziemnego garażu wieżowca, w którym mieszkała przyszła informacja o dokładnym adresie, z którego pochodził sygnał. Był to właśnie ten budynek.
- Co do kurwy nędzy... - Corday zmrużyła oczy wpatrując się w wiadomość od techników. Pokierowała autem na swoje miejsce parkingowe i zatrzymała na nim. Ręką odruchowow już wymacała swój pistolet, który miała pod koszulą. Dzięki przyciemnianym szybom auta, Inspektor nie musiała się martwić, że ktoś jej się przygląda. Przynajmniej nie bezpośrednio. Irya siedząc na swoim fotelu zaczęła rozglądać się po parkingu by spróbować wyłapać czy jakieś auto nie wydaje jej się obce w tym miejscu.

Corday nie znała na pamięć wszystkich samochodów swoich “sąsiadów”, ale żaden z nich nie wydawał się podejrzany. Wszystkie były z górnej półki i wszystkie miały czytelne “blachy”. Przez myśl przemknęło jej aby spisać do sprawdzenia wszystkie, ale czy aby na pewno efekt będzie tego wart?
Corday po raz pierwszy żałowała że nie zna tutejszych mieszkańców. Ale urokiem posiadania mieszkania w takim apartamentowcu było właśnie to że nikt się nimi nie interesował tak długo gdy stawiał swoje auto na właściwym miejscu postojowym... Irya wysiadła z auta, zamknęła je i stanęła między parkingami. Rozejrzała się. Na ścianach widniały kamery, ale praca w policji nauczyła ją, że monitoring lubi ginąć w niewyjaśnionych okolicznościach, więc wyciągnęła telefon. Włączyła funkcje aparatu i na wszelki ślad wypadek cyknęła kilka fotek aut znajdujących się na parkingu. Schowała telefon i czujnie rozglądając się wkoło, udała się do windy.


Inspektor wdusiła guzik odpowiedniego piętra.
Drzwi windy zasunęły się bezszelestnie wydając cichy dźwięk dopiero gdy zetknęły się razem. Kabina ruszyła bez szarpnięcia, początkowy delikatny nacisk na stopy, a potem tylko szum mechanizmu. Piętra na czerwonym wyświetlaczu przeskakiwały coraz bliżej tego należącego do młodej Inspektor.
Przy ostatnim piętrze kabina zwolniła i zaraz potem zatrzymała się. Drzwi rozsunęły się płynnie ukazując korytarz. Coś nie tak było z oświetleniem. Lampy dawały o wiele mniej światła niż zwykle.

Twarz Iryi spoważniała i blondynka natychmiast przylgnęła do ścianki windy sięgając po broń, która kryła się pod jej koszulą. Wprawnym ruchem dłoni przeładowała i odbezpieczyła pistolet. Corday trudno było nastraszyć, ale wiadomość, którą dostała oraz informacja od technicznych o miejscu gdzie znajduje się aparat, z którego ją wysłano sprawiły, że Inspektor czuła spory niepokój w tym momencie. Tym bardziej, że znajdowała się w swoim domu, który najwyraźniej nie był tak bezpiecznym miejscem jak do tej pory zakładała. Wdusiła guzik zatrzymania windy i nie wychodząc z niej, z zaciętą miną Irya myślała co zrobić. Nie zajęło jej to długo gdy w końcu zdecydowała się na działanie. Przeszła od windy, korytarzem do drzwi mieszkania i uchyliła je.
Wolną ręką wyciągnęła telefon i zadzwoniła pod numer, z którego przesłano jej pogróżki. W napięciu przysłuchiwała się temu czy usłyszy dobiegający skądś dzwonek.
Nie było słychać dzwonka, ale charakterystyczny odgłos wibracji telefonu na twardej powierzchni. Dobiegał on z okolic części salonowej pierwszego poziomu jej apartamentu. Irya obstawiała, że może to być przeszklony stolik. Trzymając pistolet w gotowości, lufą skierowany w podłogę, Corday pewnym krokiem przeszła przez obszerne pomieszczenie w stylu “open space” gdzie granice pomiędzy częściami z niego wydzielonymi tworzone były jedynie przez układ mebli, prosto do trzech wielkich białych skórzanych kanap, skąd dobiegał niepokojący odgłos.

Będąc kilka metrów od stolika Irya kątem oka zauważyła cień po prawej stronie. Uważnie spojrzała w tamtym kierunku i zobaczyła postać. Była ona odwrócona do niej plecami. Miała na sobie coś w rodzaju płaszcza z kapturem. Była lekko zgarbiona i kołysała się delikatnie jakby do jakiejś tylko sobie słyszanej muzyki.
Corday zaklęła w duchu i natychmiast wycelowała w tą osobę.
- Ręce do góry, bo strzelam! - krzyknęła, kładąc palec na spuście.
 
__________________
"Just remember, there is a thin line between being a hero and being a memory"

Gram jako: Irya, Venora, Chris i Lyn

Ostatnio edytowane przez Mag : 26-07-2017 o 12:14.
Mag jest offline