Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 05-08-2017, 01:24   #25
Mag
 
Mag's Avatar
 
Reputacja: 1 Mag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputację
W kałuży krwi rozlewającej się coraz bardziej po śnieżnobiałym marmurze, ostatnie tchnienia oddawała piękna kobieta o śniadej cerze. Długie pofalowane włosy nasiąkały jej własną posoką. Dłonie trzymała na piersi, starając się zatamować upływ krwi ze znajdującej się na jej piersi paskudnej rany. Na nic się to nie zdawało, bo ostrze, którym została pchnięta przeszło na wylot, trącając jej kręgosłup. Wiedziała, że jest to jej koniec i całym sercem żałowała, że nie posłuchała, że nie uciekła kiedy mogła...

Niebo czerniało nad kopulastymi, pozłacanymi dachami pałacu. Chmury w pełni zasłoniły słońce. W dole, z okien pięknej budowli wydobywały się języki ognia. Omiatały wszystko, trawiąc i niszcząc. Kolejne wieże zaczynały się zawalać. Z wnętrza dobiegały przeraźliwe krzyki płonących żywcem istot.


Stojąca na wzgórzu osoba, której długie i powłóczyste szaty szarpał porywisty wiatr, dokończyła inkantację potężnego zaklęcia i wzniosła ku niebu swe dłonie.
Niebiosa posłuszne jej woli zesłały na ziemię płonące pociski. Olbrzymie, jarzące się od ukropu meteory zaczęły roztrzaskiwać budowlę. Z każdym kolejnym wielkim pociskiem, pałac zapadał się, krzyki zaczynały cichnąć...

***

Obudziła się z cichym sapnięciem. Już od dawna nie miała koszmarów.
~ Ale czy na pewno był to koszmar? ~ zastanowiła się z błogim uśmiechem Ilaria. Obróciła się na plecy i spojrzała w sufit. Zaraz widok przysłonił jej łeb kota. Bardzo niezadowolonego kota.
- Cześć Ifrit - wyciągnęła rękę i poczochrała kocura po grzbiecie. Czuła jego nastrój. Był zirytowany obecnością zwierząt w pomieszczeniu. - Mój kochany hipokryta... - mruknęła z czułością do chowańca.
Harmider jaki powstał gdy rozpoczęła się dysputa Lugolasa i kapłana Lathandera oraz hałas jaki robiły dzieci i zwierzyniec sprawiła, że i martwego mogliby obudzić. A panna Canvas nie należała do ludzi, który mają lekki sen. Nic dziwnego, że to nie krzyk ją zbudził.

Zaklinaczka usiadła na swoim posłaniu i przeciągnęła się. Kot usiadł jej na podołku i wyczekująco się w nią wpatrywał. Ila spojrzała na swoich nowych kompanów. Tak bardzo różnili się od jej dotychczasowych towarzyszy od poszukiwania przygód. Choć musiała przyznać, że Lugolas całkiem mocno przypominał jej serdecznego przyjaciela Iggiego.
Dolon wydawał się jej być opiekuńczym i dobrodusznym niziołkiem, z którym aż chciało się zaprzyjaźnić.
Bertrand natomiast... Ilaria nie ogarniała rozumem jak może on panować nad takim zwierzyńcem. Naprawdę była pod wrażeniem. Ona miała problem z jednym kotem a ten miał swoich kilka, do tego te dziwaczne psy.

Ila westchnęła, bo jeszcze nie tak dawno temu w ogóle by nie zwracała uwagi na otaczające ją istoty. Przyzwyczajenia z czasów dziecięcych było trudno wyplenić. Ale najwięcej winy w zmianie tego jak zaklinaczka postrzega świat trzeba było przypisać Liz. Ta paladynka bezpardonowo wpływała na wszystkich w swoim otoczeniu.

Rozmyślania przerwał jej dotyk delikatnych kocich opuszek na twarzy. Kot wpatrywał się w Ilarię ponaglająco. Dziewczę sięgnęło do kieszeni i wyciągnęło z niej jedzenie. Była to pyszna świeża bułka, nadziewana mięsem, serem i jakimiś warzywami. Wspaniale pachniała. Zaklinaczka uszczknęła kawałek i dała kotu do pyszczka. Wtedy też "na ratunek przybył" jej Lugolas. Canvas uśmiechnęła się do niego z rozbawieniem na piosenkę, którą zaczął dla niej grać. Zaraz też wgryzła się w swój posiłek, zajadając się ze smakiem. Nareszcie też panowie przestali się przekomarzać, co było miłe. Ilaria jednak nie rwała się by odbarykadowywać zasieków elfa. Miała co prawda odpowiedni na to czar, lecz szkoda było marnować energi na coś co mogli zrobić inni równie łatwo.

- Tak tak, Dolon ma rację, czas się stąd ruszyć! - podjęła za kapłanem, ale nie przerwała posiłku. Może dlatego, że ubrana już była, w końcu spała w swym płaszczu całą noc.
 
__________________
"Just remember, there is a thin line between being a hero and being a memory"

Gram jako: Irya, Venora, Chris i Lyn

Ostatnio edytowane przez Mag : 05-08-2017 o 01:27.
Mag jest offline