Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 22-09-2017, 10:15   #326
Mag
 
Mag's Avatar
 
Reputacja: 1 Mag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputację
Venora skinęła głową, ale jeszcze spojrzała na jaszczura.
- Przejrzyj proszę to co mamy w ekwipunku, bo może coś ci się przyda wymienić, gdy okaże się, że zdobyliśmy coś lepszego niż masz - zaproponowała mu i położyła się wygodnie. Zakryła się kocem aż po samą głowę i próbowała zasnąć.
A to proste nie było, bo choć zmęczona była potwornie to myśli w jej głowie kotłowały się jak zawsze w zawrotnym tempie. Cały czas była podekscytowana tym jak pokonali wampiry. Liczyła na to, że ułatwi im życie w najbliższych dniach. Miała też wielką nadzieję, że Gloglo uda się ukryć ich spotkanie przed nekromantką. Pannie Oakenfold zaraz wspomniała się rozmowa nekromantki z tym drugim.
~ Może to był licz? ~ zastanowiła się. I było jeszcze to co jej nie dawało spokoju. Zsunęła z głowy koc i podniosła się do pozycji siedzącej.

- Może to tylko ja i moja paranoja, ale... Ta nekromantka i ten drugi... Oni szukali mnie. Nasłali tego wampira na mnie - odezwała się do swoich towarzyszy. Wtedy też zdała sobie sprawę, że większość rozmowy z trollem poprowadziła w języku nieznajomym dla nich. - Gloglo wspomniał, że Baruna, bo tak nazwał tą nekromantkę, zna się na Ysshek jak pradawni zaklinacze trolli. Wiecie może co to znaczy? - zapytała.
-Chodzi o magię nekromancji- stwierdził krasnolud bez cienia zawahania. Ponoć krasnoludy znały język zielonoskórych i pewnie stąd płynęła pewność siebie brodacza.
-Tego chyba każdy był pewien…- dodał Balthazaar.
- Acha... - mruknęła Venora, ale przynajmniej poszerzyła swoją wiedzę o nowy termin dla parających się tą plugawą magią. - Szkoda mi tego trolla. Jest zupełnie taki jak Sporg, którego goblini herszt jeszcze za dziecka uwięził w jaskini przez co gdy podrósł, nie mógł z niej się wydostać - stwierdziła.
-Ale co z nim?- spytał zaintrygowany brodacz.

- Jest już wolny. Druid się nim zaopiekował - powiedziała z zadowoleniem w głosie. - A jakiś czas później pomógł mi i moim żołnierzom w bitwie z hordą goblinów. Gdyby nie on to walka z gigantką mogłaby się dla wielu źle skończyć. Chociaż może nie doceniamy mojego brata - uśmiechnęła się na koniec. - Bo mój zakon dał mi dowodzenie oddziałowi zbrojnych, który miał przyjść na ratunek wioskom zagrożonym atakiem tych brzydali. Sama szukając zaginionego kapłana przypadkiem odkryłam, że się parszywce do tego szykują - pospieszyła z wyjaśnieniem. - Po wszystkim, razem z wieśniakami, świętowaliśmy do samego rana
Krasnolud niedowierzając spojrzał bez słowa na Balthazaara, a ten tylko wzruszył ramionami
-Dobra, co?- spytał jaszczur. Dundein pokręcił głową i spojrzał na Venorę.
-A ile ty masz w ogóle lat?- spytał nie dbając o konwenanse.
- W tym roku osiemnaście skończyłam. A na początku tego roku pasowano mnie na rycerza - odparła pewnym siebie głosem i uśmiechnęła się zadziornie. - Balthazaarze, a ty ile masz lat? - zaciekawiło ją. Smoczydło spojrzało na towarzyszkę obojętnym wzrokiem
-A bo ja wiem…- wzruszył ramionami -Połóż się. Wezmę pierwszą wartę- polecił, wręczył Dundeinowi gotowe do pieczenia kawałki mięsa i odszedł od ogniska rozglądając się wokół.

~***~


Nie było ich zbyt wielu. W tej niebezpiecznej misji Venorze towarzyszyło kilkanaście osób. Fechmistrzowie i szermierze, troje wybitnych łuczników, byli też kapłani i czaromioty. Panna Oakenfold przyglądała im się przez krótką chwilę, lecz żadna z tych person nie zdawała się rycerce znajoma. Żadna poza opancerzonym wojownikiem w czerń z bykiem na tarczy. Wzgórze, na którym się znaleźli, było jałowe i suche jakby ziemię splugawiły choroby i piekielne rytuały.
Po drugiej stronie wzgórza znajdowało się pasmo niewielkich gór, które na tle purpurowego nieba sprawiały wrażenie wrogich. Popękana i wysuszona ziemia pod ich stopami była nasiąknięta krwią, przez co jej kolor miejscami idealnie komponował się z nieboskłonem.
W oddali widać było kamienne łuki, które przypominały coś na kształt bramy prowadzącej do siedliska wroga.

[media]http://www.youtube.com/watch?v=Ve67LnIWAX4[/media]

Venora nie miała pojęcia co ją tam będzie czekało, ale widząc bojowe nastawienie towarzyszących jej osób podejrzewała, że będzie to bitka. Rycerka już nie wiedziała kto był jej wrogiem, a kto sojusznikiem. A zło, które wcześniej tak potępiała teraz zdawało się być blade i małe w porównaniu z tym wszystkim co działo się wokół.
Venora stanęła na głazie by jeszcze lepiej wszystko widzieć. Wtem w oddali zagrzmiał róg a sekundę później niebo nad górami poczerniało. Venora dobyła miecz, tak samo z resztą jak i jej towarzysze. Czarne chmury znad gór były z każdą sekundą coraz bliżej. Dopiero po chwili Venora zrozumiała, że to gigantyczna chmara nietoperzy. Chmara rozstąpiła się a oczom rycerki i jej towarzyszy ukazały się smoki. Było ich kilkanaście i z oddali można było z łatwością rozpoznać w nich smoki chromatyczne, każdego koloru.
-Nadszedł czas walki!- Venora spojrzała w bok, gdy zrozumiała, że czarny rycerz z bykiem na tarczy ma głos kobiety.

Rycerka czuła jak mocno bije jej serce. Znów była w tym koszmarze i znów była świadoma, że to sen. Lecz to ulatywalo jej uwadze, gdy smród, duchota i zmagający wicher docierały do jej ciała. Venora trzymała w ręku miecz, który był jej obcy. Jej ciało znów było takie obce.
~ Akurat w takim momencie musiałam tu się znaleźć... ~ przeszło jej przez myśl. Czuła się zdenerwowana brakiem jakiejkolwiek wiedzy o tym co tu robi i kim są towarzyszący jej ludzie... Miała jedynie strzępy przemyśleń, jakichś wspomnień...
Paladynka spojrzała na rycerza, który okazał się być kobietą taką jak ona. A później na towarzyszących jej pozostałych ludzi. Chciała... Miała ochotę podejść do kobiety i zapytać ją o co tu właściwie chodzi. Ale czuła, że wszyscy są tu, bo wierzą w to co ona sama reprezentuje. Cokolwiek to było, zadawanie głupich pytań, tracących szaleństwem na pewno nie poprawi niczyich morali. Musiała... Czemu w ogóle się przejmowała skoro był to tylko sen? Chyba bała się, że nocą przenosi się do przyszłości, w której poniosła klęskę, dopuszczając do tego całego końca świata.

- Czaromioci, kapłani, przygotować się do rzucenia czarów wspomagających! Wszyscy gotować się na atak! - krzyknęła za siebie.
- Oby ten koszmar się szybko skończył - powiedziała do siebie pod nosem i spojrzała na kobietę w czarnej zbroi. - Módlmy się do naszych bogów byśmy wrócili z tego żywi - po tych słowach uniosła wyżej swój miecz i… uwagę zwróciło jej odbicie w jego płazie.
 
__________________
"Just remember, there is a thin line between being a hero and being a memory"

Gram jako: Irya, Venora, Chris i Lyn

Ostatnio edytowane przez Mag : 22-09-2017 o 20:24.
Mag jest offline