Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 08-10-2017, 00:44   #166
Mag
 
Mag's Avatar
 
Reputacja: 1 Mag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputację
Dla Kalipso czas szaleńczo pędził przed siebie. Zdawać by się mogło, że ledwo co denerwowała się, że przez strajk pracowników linii lotniczych musi kisić się na terminalach oczekując na kolejne loty, którymi ma dotrzeć do domu. Później miała ten epizod w Stanach kiedy o ironio po raz pierwszy spotkała Willa. A po nim komplikacje z powrotem, ostateczny powrót na kontynent i awans. No i najważniejsze, czyli znalezienie bratniej duszy.

Erika naprawdę nie sądziła, że w pół roku jej życie może się odmienić w tak bardzo pozytywny sposób. Działała jak zawsze bardzo ostrożnie i to przynosiło jej korzyści. W Europie był spokój. Wakat w Polsce został obsadzony, a Nils na razie na prawach zastępcy koordynatora, siedziała tam i bawiła się z Lisickim. Chłopak wymagał sporo szlifowania, a w tym Nuke była dobra.

W temacie szwagra wiele zostało poczynione. Nim został puszczony jako osoba towarzysząca Adrii na ślub i wesele Eriki Lorencz, Kalipso nieco przećwiczyła Drwala. Pod koniec marca zabrała Polaka na poligon.

Niemcy, poligon w Hohenfels, 28 marca 2017 roku, 08.00 czasu lokalnego

Skoro świt, choć zważywszy na zimową porę to dwie godziny wcześniej była jeszcze ciemna noc, kiedy to Drwal został obudzony i nakazano mu szybko się ubierać i wychodzić z celi. Nazwiska które podał były sprawdzane, część wydawała się być nawet wiarygodna.
W towarzystwie Kalipso Polak został wyprowadzony z celi i po jakiejś chwili znaleźli się na płycie lotniska, gdzie czekał już na nich gotowy do startu śmigłowiec. Poza nimi i załogą ich środka transportu, na pokład zabrało się kilku żołnierzy i Saber. Oraz walizeczka z blokerem, która była bardzo znajoma Drwalowi.

Lotem dotarli na poligon i przesiedli się do samochodów terenowych. Erika w towarzystwie swego jeszcze-nie-szwagra wysiadła, a wszyscy pozostali rozstawili się po kątach, czyli odjechali daleko, zdecydowanie woląc oglądać przedstawienie z dystansu, przez lornetki.
Obdarzonym zostawione zostały dwa krzesełka i dwie czarne torby z ubraniem na przebranie.

- Przemieniaj się - odezwała się Erika, która otulona w puchową kurtkę raz po raz ziewała. Poprzedniej nocy mało spała, głównie przez papierologię, która zatrzymała ją dłużej w poniedziałek. Zawsze już tak miała, że pierwszy dzień po weekendzie witał ją powodzią dokumentów nagromadzoną przez te kilka dni wolne. Zupełnie jakby świat nie chciał przyjąć do wiadomości, że w weekend się odpoczywa, a nie generuje dalsze problemy.

Popatrzył na nią z zaskoczeniem. Sprawiał wrażenie naćpanego. W końcu blocker działał na zasadzie narkotyku. Mógł być też po prostu jeszcze niewyspany. Wiedziała o tym, że Drwal dużo czasu spędzał na czytaniu dzieł filozofów z różnych okresów i często robił to do późnych godzin nocnych.
- W jakim celu? - zapytał tym swoim pozbawionym emocji głosem.

- Paweł, nie denerwuj mnie. Przerabialiśmy to cały poprzedni tydzień - Erika przewróciła oczami. - Staram się wyjść tobie i Adrii naprzeciw, ale nie mogę olewać procedur. Dostaniesz to czego chcesz, ale nie od razu. Stopniowo. A na razie współpracuj. Przemień się, odbębnimy sparing, skatalogujemy ciebie, a ja ocenię czy w ogóle nadajesz się do tej roboty - stwierdziła na koniec.

Na wspomnienie o Adrii początkowo zesztywniał, ale też zaraz się rozluźnił.
- Skoro tak stawiasz sprawę… - ściągnął kurtkę, buty i spodnie. Wkrótce podążyły za tym koszulka i jego bielizna. Stał nagi na zimnie i lekko się trząsł. Odszedł kilkanaście kroków i bez oglądania się za siebie przemienił.
[media]http://i.imgur.com/CmslAv0.jpg[/media]
Postać zbroi była bardzo masywna i choć nie mógł mieć więcej niż dziesięć metrów, to robił silne wrażenie.
- Nieustanne starania obliczone na usunięcie cierpienia nie dają nic poza zmianą jego postaci - wydobyło się z jego głębi. Odwrócił się i spojrzał na Erikę. - Jestem gotów.

- Ten znowu swoje, a ja nawet nie miałam czasu kawy wypić... - jęknęła Erika pod nosem na słowa Drwala. Często łapała się na tym, że nie rozumie czemu jej siostra się z nim zadaje. Z drugiej jednak strony, definitywnie siostry Lorencz, były po jednych pieniądzach zważywszy na to jakich partnerów sobie wybrały. Kalipso westchnęła i sama również zaczęła się rozbierać. - Dobra, odwróć się - powiedziała do Drwala na tyle głośno by usłyszał, ale by nie drzeć się przez pół poligonu. Gdy zastosował się do jej polecenia, zrzuciła szybko z siebie ubranie, klnąc w swym rodzimym języku. - Że też musi być tak zimno...

W końcu i ona się przemieniła. Jej zbroja znacznie górowała nad Drwalem. Siedemnaście metrów wysokości, smukła sylwetka, obleczona bladą poświatą.
- Uśmiechnij się do zdjęcia - zażartowała sobie po czym gestem dłoni wskazała na Sabera by wyciągał aparat.

Drwal stał bez ruchu przez ten cały czas. Podwładny Kalipso dał w końcu znać, że skończył i oddalił się. Dwójka olbrzymich Obdarzonych została sama.
Tego dnia było pochmurno, wilgotno, a zalegający wszędzie śnieg topił się sprawiając, że ziemia była grząska.

- Mam iść na całość? - zapytał Polak.
Kalipso do tej pory milcząca i skupiona na niespodziance jaką szykowała swojemu towarzyszowi, pokręciła przecząco głową.
- Na razie spokojnie, żebyś sobie krzywdy przypadkiem nie zrobił - odparła mu i leciutko niczym piórko, uniosła się z ziemi. Oddaliła się na kilkanaście metrów. - No to teraz przyznaj się co tam masz za moce.

Wyciągnął lewą rękę, która zmieniła się w wielkie działo. Wycelował w nią i rzekł:
- Mam ją wypróbować?
- Tak, przy okazji sprawdzę jaką moc ma mój pancerz - skinęła mu głową.
Wystrzelił nim skończyła wypowiedź. Nawet ją zaskoczył.
Grzmot wystrzału rozszedł się po poligonie i rozniósł echem w pobliskich lasach.
Pulsacyjny pocisk załomotał o barierę ochronną Eriki i rozbił się na niej. Fala uderzeniowa jaka pojawiła się za nią wyżłobiła dwa podłużne rowy rozchodzące się na boki.
Drwal podniósł głowę w lekkim wyrazie zaskoczenia.
Kalipso sięgnęła dłonią ku swojej piersi, a następnie spojrzała na boki. Była zaskoczona, ale w postaci zbroi nie można było tego po niej poznać. Nie sądziła, że nawet nie poczuje jego ataku.
- Wiesz, nie na darmo mówi się o mnie, że jestem pierwszą osobą, która walczyła z Desolatorem i wyszłam z tego żywa - powiedziała i wyprostowała się. Głowę skierowała ponownie ku Drwalowi. - To moc bazowa czy zdobyczna? - zapytała go.
- Nie poznajesz? Miał ją wasz naczelnik w Polsce - odparł.

Na jego słowa wszelka wilgoć w okolicy jakby zadrżała.
- Słuchaj jak masz zamiar pajacować to proszę bardzo - odparła ostrym tonem powierniczka żywiołu. - Jednak dla twojego dobra radzę nie przechwalać się jeśli moce pochodzą od kogoś czyja śmierć tylko okrywa cię hańbą.
Odruchowo cofnął się, ale nie odpowiedział jej na to. Naprawdę szkoda było, że w postaci zbroi nie widać emocji. W każdym razie zapadło między nimi milczenie.

Erika zirytowała się na jego zachowanie i naprawdę była blisko by się wyładować na nim. Na pewno w tym momencie zastanawiała się na ile kocha swoją siostrę by nie zabić Drwala i zakończyć wszystkie problemy z nim związane.
- Kolejna moc - odezwała się w końcu.

Nie zwlekał tym razem i bez głupich tekstów jego dwa palce prawej ręki wydłużyły się zmieniając w dwa bicze.
- Przenoszą wyładowania elektryczne. I to jest moja moc bazowa.
- Dobra, to sprawdzimy podczas sparingu - gdyby forma zbroi miała mimikę, to teraz na twarzy Eriki pojawiłby się szyderczy uśmieszek. - Kolejna moc.
Bicze zniknęły i zamiast nich w ręce pojawiła się strzelba.
- Mniejsza siła, ale większe pole rażenia niż to - wskazał na swoją lewą rękę. - Pierwsza jaką zdobyłem.
Kalipso skinęła mu głową.
- Dobrze to mamy trzy. Co tam jeszcze zebrałeś? - dopytywała.
- Ostatnia… - i opowiedział jej o ostatniej mocy, dokładnie opisując jej działanie.

- To może być ciekawe - odparła zaintrygowana Kalipso. Zaraz też rozejrzała się wkoło i skupiła się na ciekach wodnych by upewnić się, że wszystko ma gotowe. - Zaczynamy… - powiedziała nagle. Wnet na na Drwala spadła olbrzymia kula wody, która zleciała z wiszącej nad nimi nisko chmury. Ciężar wody aż przygniótł Pawła, mocząc cały jego pancerz.

Walka skończyła się tak jak zaczęła - szybko. Kalipso nawet raz się nie ruszyła z miejsca, natomiast Drwal wymagał pomocy medycznej po powrocie do ludzkiej postaci.


Od tamtego dnia Kalipso regularnie zabierała posiadacza ciemnego kryształu na treningi. Drwal był silny, sprytny i świetnie improwizował, ale jak to Erika określiła, pozwalał by w walce przejmował nad nim kontrolę kryształ. O ile jako człowiek był mistrzem panowania nad emocjami i chłodną kalkulacją, to po przemianie, gdy walka zaczynała się przedłużać, to tracił głowę i robił głupie błędy. To Obdarzonej dało w końcu wyjaśnienie, czemu tak inteligentny gość zrobił jatkę niczym bezmyślna bestia. A przecież wystarczyłoby, żeby poczekał, aż siły Światła wrzucą za kraty jego ludzi, by w kolejnym ruchu napuścić swoją panią prawnik. Wtedy Nadzorca Europy nawet nie spojrzałby w jego kierunku. Ale stało się jak stało.

I teraz podstawą treningów Drwala było panowanie nad swoim zachowaniem po długim czasie bycia w formie zbroi.

Niemcy, Rammstein, 12 lipca 2017 roku, 16.05 czasu lokalnego

"No to Biały wykrakał..." przeszło Erice przez myśl. Złapała się za głowę, kiedy Vince przekazał jej złe wieści. Pobladła jeszcze bardziej, gdy przyszło jej na myśl, że gdzieś tam mógł zostać zaciągnięty William. Natychmiast sięgnęła po telefon i wysłała wiadomość do męża.

Cytat:
Co u Was słychać?
Niby prosta wiadomość, ale szybkość reakcji na nią była teraz dla Kalipso cholernie znacząca. Obdarzona spojrzała na swojego zastępcę.
- Biały już dawał jakieś wytyczne? Jakieś nasze żywioły zostały skierowane na wsparcie? - zapytała. Sama gorączkowo myślała o tym co mogliby zrobić. Ona była zupełnie wyłączona, ale i tak wątpiła, że Whistler pozwoliłby jej wyściubić nos z Europy do miejsca gdzie szaleje doświadczony zły żywioł. Wciąż przecież była najmniej doświadczona spośród wszystkich posiadaczy tych potężnych mocy. - Jesteśmy w stanie zdobyć od wojskowych zdjęcia satelitarne by potwierdzić Mazzenttroppa?
- Nie wiem więcej niż ty - Vincent rozłożył bezradnie ręce. - Podejrzewam, że Smaug ruszył w tamtym kierunku. I cały czas zbieramy wszelkie dostępne informacje. Pewnie za chwilę coś dostaniemy.

Kalipso pokiwała głową.
- A gdzie Smaug to i zaraz Susanoo zechce się pojawić, ale w tym przypadku lepiej, żeby siedział na dupie i się nie ruszał poza Afrykę - skomentowała, przeczesując nerwowo włosy palcami i kątem oka spojrzała na swój telefon, lecz nie wyświetlił się żaden komunikat o nowej wiadomości.

- Dobra, zwołaj ludzi, przenosimy się do konferencyjnej - zarządziła. - Niech każdy weźmie co potrzebuje do pracy i się tam instaluje. Trzeba wszystkich postawić w gotowości, ale na razie nie zwołujemy - zastukała paznokciami o blat biurka. - Czego może chcieć Mazzenttrop w Ameryce Południowej? To najspokojniejszy rejon ze wszystkich. Nie ma tam nawet żywiołu... - pokręciła głową i wstała od biurka, żeby zacząć się zbierać z gabinetu do pokoju konferencyjnego.
- Tam nie ma mocy, które mogłyby go skusić. W teorii mogłaby to być Cheza, ale to trochę naciągane. Mazzentrop nie ruszyłby swojego tyłka bez naprawdę ważnego powodu - Vincent oblizał wargi. Musiało mu nagle bardzo zaschnąć w ustach. Sama myśl o tym, że gdzieś na świecie ktoś taki jak Malcolm von Mazzentrop, władający dwoma żywiołami, zaatakował miasto była przerażająca. - Chyba, że to jakieś wewnętrzne sprawy Mroku. Smaug też raczej dotrze tam już po czasie… - dodał cicho.




Wkrótce pokój zapełnił się jej podwładnymi, wszystkimi którzy w tym momencie przebywali w bazie.
Jej najbliższą świtę stanowili Boyard i Rollins. Nils nadal siedziała w Polsce, bo choć Lisicki wydawał się być obiecującym rekrutem, to zostawienie go samego na głowie nowego koordynatora byłoby zbyt ryzykowne.

Oprócz nich do sali weszło jeszcze pięć osób.
Pierwszym był oficer SPdO, generał Mathias Lehman, dowodzący SPdO na Europę. Zarządzał personelem zwykłych ludzi i odpowiadał tylko przed Eriką. A był tak wielkim służbistą, że robił wielkie problemy kiedy koniecznym było żeby przekazywał informacje jej zastępcy.

[media]http://www.panorama.com.al/sport/wp-content/uploads/2016/02/lotar-mateus.jpg[/media]

Był też jedynym zwykłym człowiekiem na tej sali. Pozostali byli Obdarzonymi w służbie Światła.
Samuel Venom Both, który powrócił z misji w Grecji.

[media]https://s3.amazonaws.com/images.thestar.com/content/dam/thestar/entertainment/television/2015/11/28/joshua-jackson-on-being-on-the-other-side-of-the-affair/joshua-jackson-main-art.jpg[/media]

Chłopak, będący jeszcze jedynką, był bardzo obiecujący. Świetnie sobie radził w postaci zbroi, a także poza nią, zarządzając innymi i pilnując porządku w pracy.
Kolejną personą był doktor Jonathan Cholewski, o pseudonimie Perceptor, Amerykanin polskiego pochodzenia, szef oddziału badawczego Światła.

[media]http://www.indiewire.com/wp-content/uploads/2015/01/predestination-1.jpg[/media]

Miał praktycznie wolną rękę w swoich pracach badawczych na temat Obdarzonych. Sam posiadał moc zwiększającą zdolność postrzegania, która w walce była mało przydatna, jednak w połączeniu z ścisłym umysłem pomagała pracy nad poznaniem Obdarzonych. To on był autorem m.in blockera czy więzień jakie stworzono dla Obdarzonych. Przybył do Rammstein ledwie kilka dni wcześniej, prosto ze Stanów.

Daniel Storm Iacarton, czwórka pracująca na Wyspach Brytyjskich, twardy mężczyzna z Manchesteru. Czasami trudno było zrozumieć jego akcent, choć Erice coraz mniej przeszkadzało to, odkąd sama wyszła za Szkota.

[media]https://i.imgur.com/MWWb0ZO.jpg[/media]

Podobnie jak Booth, był chwilowo w Rammstein. Był jednym z kandydatów do objęcia stanowiska nadzorcy Ameryki Południowej, ale mniej ogarniał sprawy biurowe, był typem który zdecydowanie wolał działać w terenie.

Ostatnim osobnikiem był Lenny Proxy Ducarme, Holender z dwiema mocami. Siedział ze znudzoną miną przed laptopem i wyczekująco przyglądał się szefowej. Oczy miał podkrążone jakby nie miał okazji się wyspać od kilku dni, a może tygodni. W ocenie Eriki to akurat nie praca go tak męczyła tylko te jego internetowe gierki.

[media]https://i.pinimg.com/736x/10/e9/43/10e943405bf781af1cfb29df84864c0f.jpg[/media]

Był on dosyć nowym członkiem zespołu europejskiego. Na co dzień siedział na K2, gdzie wszystko co najważniejsze się znajdowało. Jak na przykład Biały. Proxy trafił do Europy, bo wymagana była restrukturyzacja sieci informatycznej. Pracował stacjonarnie, posiadał dwie moce. Raz Kalipso musiała go opieprzyć za to, że farmił Bitcoiny na serwerach Pentagonu.

Jednak to co wiedzieli tylko niektórzy w Świetle, Proxy dzięki swojej bazowej mocy był najlepszym programistą i informatykiem w całym Świetle. Jego prawdziwy cel wizyty w tym towarzystwie znany był wyłącznie Nadzorcy. Dla bezpieczeństwa nawet Vincent nie był świadom co się działo z udziałem Proxiego.

Kalipso pewnym krokiem przeszła przez salę i zajęła główne miejsce przy stole, z którego miała dobry widok na każdego w sali. Położyła laptop na blacie i uniosła spojrzenie na nich.
- Proxy, czy powiadomienia zostały rozesłane po członkach światła w Europie? - zapytała spoglądając na Holendra. - Pułkowniku Lehman, jak idzie uzyskiwanie pozwoleń na wgląd w wojskowe dane? - wzrok blondynki przeniósł się na Niemca.

- Wszyscy już dostali informację na swój sprzęt. Czekam na potwierdzenia odczytania od Hierro, Riversa i Hosenhouka - odparł Lenny.
- Wysłaliśmy oficjalne wnioski, jednocześnie monitorujemy sieć. Za chwilę powinniśmy dostać uwierzytelnienia - zaraportował Niemiec.

- Z tego co pamiętam to oni chyba odsypiają noc, więc wyślijcie do ich miejsc zamieszkania funkcjonariuszy SPdO. I bardzo dobrze, trzeba wyciągnąć wszystko co się da od wojskowych. Jak rzadko, która centrala mamy dostęp zarówno do zasobów wojsk amerykańskich jak i niemieckich. Proxy, zajmiesz się analizą tego co wyciągniemy - stwierdziła. - Na tą chwilę nigdzie nikogo nie wysyłamy. Ameryka Południowa nie ma nic czego obecny przywódca Mroku może chcieć. Dlatego mam mocne podejrzenie, że jest to jedynie odwrócenie uwagi. Tak jak Afryka. Dlatego dopóki Biały nie postanowi inaczej, nikt z moich ludzi nie ruszy się poza granice Europy.

Czegokolwiek się spodziewali po tym zebraniu to na pewno nie takiej decyzji zaraz na start. Oczywiście była ona jak najbardziej słuszna i zdziwienie wszystkich obecnych wynikało raczej z pozytywnego zaskoczenia.
- Tak więc na tą chwilę zbieramy co możemy, ale nie oznacza to, że rzucamy swoje codzienne obowiązki w kąt - stwierdziła Obdarzona stanowczym tonem spoglądając po wszystkich. Po dokonaniu tych szybkich ustaleń wzięła go do ręki telefon i skierowała się do wyjścia. W tym momencie musiała ustalić na ile Ameryka Południowa miała przejebane.

Słyszała jak za drzwiami rozpoczynają się rozmowy, porównywanie zdobytych do tej pory informacji i przypominanie sobie o możliwych punktach ataku Mroku w Europie.
Tych, Erika doskonale sobie zdawała z tego sprawę, było mnóstwo. Dlatego właśnie Stary Kontynent i Północna Ameryka miały najsilniejsze regimenty Światła w swoich oddziałach.
Jej telefon nadal milczał.
Pani Rush nie zamierzała dłużej czekać. Idąc w kierunku kuchni by zrobić sobie kawy, wybrała numer do męża.

Rozbrzmiewały kolejne sygnały, a on nie odbierał. Wreszcie, dosłownie na chwilę przed włączeniem się poczty głosowej usłyszała jego głos.
- Cześć kochanie - był lekko zdyszany, jakby biegł.
- Czemu nie odbierasz jak do ciebie dzwonię? - rzuciła bez żadnego słowa wstępu, a w głosie miała wyczuwalną pretensję.
- Miałem wyciszoną komórkę! - odparł zaskoczony jej tonem. - Dopiero teraz wibracje poczułem!
Erika westchnęła przeciągle, czując się winną niepotrzebnego naskakiwania na niego.
- Przepraszam... Nie powinnam... Mam ciężki dzień w pracy, ale wiem, nie usprawiedliwia mnie to... - powiedziała już łagodnym tonem. - Co u was?
- Wiesz… - nagle się zamotał. - W sumie nic ciekawego...
Obdarzonej ciśnienie znów skoczyło w górę, a po plecach przeszły ciarki gdy zaraz w jej głowie wykwitło ponownie podejrzenie, że jej mąż nie jest tam gdzie powinien być.
- Co się stało? - wycedziła przez zęby.
- Nic się nie stało... - odparł starając się nadać swojemu głosowi uspokajający ton.
- Will, dobrze wiesz, że przede mną niczego nie ukryjesz... - stwierdziła. - Mam dość powodów do denerwowania się, a ty mi teraz nie ułatwiasz życia.

Westchnął ciężko.
- Zabrałem Zaka do szkółki piłkarskiej... - wyjaśnił grobowym tonem. - Już w tym wieku badają predyspozycję i koordynację ruchową. Zaprosili Zaka dalej, więc biegłem po jego ochraniacze, bo wymagają tego w testach. Wiesz, ten szał na punkcie bezpieczeństwa i fobia przed szalonymi rodzicami...

Erika odetchnęła z wielką ulgą. Nawet nie miała za złe Willowi o to, że bez konsultacji z nią zabrał Zaka do klubu piłkarskiego.
- O boże, ale mnie nastraszyłeś - odparła i od razu zrobiła się weselsza. - Wyściskaj go ode mnie i powiedz, że trzymam za niego kciuki.
- A co się stało? - teraz on się zmartwił.
- U nas spokojnie - odparła. - Chciałam po prostu usłyszeć twój głos - dodała szczerze, bo nie dało się przecież ukryć, że wiedza, że Desolator nadal jest w Aberdeen napawała ją spokojem.
- Nie gadaj… Gdyby było spokojnie, to byś tak łatwo nie przełknęła tego, że Zaka zabrałem do klubu bez twojej wiedzy.

- Na razie jest spokojnie. U nas. Tego nie mogę powiedzieć o Ameryce Południowej. Ale o tym pewnie już zaczęli trąbić w wiadomościach - odpowiedziała mu.
- Och... Nie oglądałem dziś porannych informacji, coś mnie ominęło? - był średnio przejęty. - Mam nadzieję, że cię nigdzie nie wysyłają?
- To poufne informacje - stwierdziła i uśmiechnęła się pod nosem. - Dobra, kończę, bo mam sztab kryzysowy na głowie.
- Okej, daj znać jak tam sytuacja jak będziesz mogła rozmawiać. Idę do Zaka, woła mnie.
- Dobrze. Papa. Kocham was - odparła i rozłączyła się.

Obdarzona oparła się o ścianę i westchnęła z wielką ulgą. Wiedząc, że jej mąż i syn beztrosko zajmują się codziennymi sprawami od razu zrobiło jej się lżej.
- Szefowo? - Kurt wyłonił się zza drzwi na korytarz. - Mamy pierwsze potwierdzone informacje z Argentyny.
Erika skinęła mu głową i ruszyła do sali konferencyjnej, zupełnie zapominając o kawie.
- Co macie? - zapytała od progu i skierowała się do swojego miejsca.
- Zdjęcia satelitarne i relację naocznego świadka - tłumaczył po drodze. - Boyard wie więcej.
Chwilę później byli z powrotem w konferencyjnej. Booth właśnie rozkładał wydrukowane zdjęcia na stole, żeby każdy mógł sobie spojrzeć, natomiast Lenny wrzucił najciekawsze z nich na zawieszoną na ścianie tablicę multimedialną.
Vincent wstał od laptopa.
- Mamy zdjęcia satelitarne okolic Buenos Aires - wskazał na tablicę. - Całe miasto otacza tornado, poparty opadami śniegu. Nie ma szans, żeby zobaczyć co się dzieje w środku. Mamy za to info od centrali. Dzwonił do nich funkcjonariusz SPdO, który zaspał do pracy i
znalazł się poza obszarem objętym huraganem. Twierdzi, że na obrzeżach cyklonu jest wyryty w ziemi rów, głęboki na kilka metrów. Leigong przeanalizowała to i potwierdziła, że bez problemu można tak to zrobić wiatrem. Centrala wnioskuje, że Mazzentrop chciał odciąć Buenos od świata, przecinając podziemne kable. Leigong dodała, że w ta trąba powietrzna działa jak sonar, żywioł wiatru może w ten sposób skanować cały teren jaki obejmuje.
- Ma całe miasto podane na tacy - skomentował te wieści Iacarton.
- Odcięcie komunikacji sugeruje, że chce zachować w tajemnicy co tam się będzie działo. Ale to zbyt dużo zachodu, wystarczyłoby zniszczyć lokalne elektrownie - wtrącił się doktor Cholewski
- Dlaczego w takim razie to zrobił? - zapytał Storm.
- Odpowiedź na to pytanie może być odpowiedzią dlaczego on tam w ogóle jest - odparł sucho zapytany.

- Na pewno brak naszego żywiołu dał Mrokowi powód by się nie wahać ze zrobieniem tego co sobie umyślili - skomentowała to Erika krzyżując przed sobą ręce. Zmarszczyła brwi wspominając śmierć Marco. Niestety nie udało się dorwać mordercy posiadacza żywiołu lodu. Kalipso miała pełen wgląd w akta sprawy. Zawarte w nich były też całkiem sensowne teorie co mogło się tam wydarzyć. Morderca najprawdopodobniej miał moc lotu, co sprawiło że nie zostawił śladów poruszania się na podłożu. Musiał też współpracować z kimś drugim, co tłumaczyło ślady butów, które nie należały do samotnika, którym był Marco. Najprawdopodobniej ta właśnie osoba miała sprawdzić czy Marco jest w domu, wywabił go, może prowokując do ataku, a może zwyczajnie udając ofiarę...
"Choć to drugie było mało prawdopodobne, bo co miałaby robić tu postronna osoba? Chyba że to turysta- wędrownik..." przeszło jej przez myśl. W każdym razie... Ta osoba dała znak Obdarzonemu w powietrzu i zaczęła się walka. Wciąż nie było żadnych wieści o tym by pojawił się na scenie ktoś ze zdobycznym żywiołem.
"W sumie..." - Kalipso zmrużyła oczy i uniosła spojrzenie na zebranych.

- No może właśnie to tu chodzi - stwierdziła pani Rush. - Przejęcie żywiołu to nie lada wyzwanie, zważywszy na to jak silny jest sam posiadacz i jakie ma plecy - zaczęła. - Ale zdobycie tej mocy to dopiero początek problemów. Przez pierwsze miesiące taka osoba niby ma potęgę, ale nie potrafi z niej korzystać - kto jak kto, ale Kalipso była w tym temacie ekspertem. - Może ten kto przejął żywioł Marco nie opuścił kontynentu? Może uznał, że skoro nowy nadzorca nie stanowi zagrożenia to zostanie tam? A gdyby to był do tego członek Mroku, który w ten sposób chciał sobie pozycję podnieść? Może wraz z tą mocą chciał urwać się ze smyczy Mazzentropa? Odcinając zasilanie przywódca Mroku zapewnił, że ta osoba nie ściągnie sobie wsparcia znikąd. No i nie może się on przemienić i uciec powietrzem, bo przecież Mazzentrop rozpostarł skanowanie wiatrem, o którym wspomniała Leigong.

Po jej słowach zapadła cisza. Wszyscy wpatrywali się w nią, na części twarzy pojawiło się przerażenie związane z perspektywą walki żywiołów w centrum pełnego cywili miasta.
- Przejęcie żywiołu lodu przez Mazzentropa jest pozbawione sensu, gdyż dwie identyczne moce się nie kumulują, to potwierdzone - zauważył doktor Cholewski. - Wszak teoria o przywołaniu do porządku zbuntowanego podwładnego odpowiada na wiele wiszący w zawieszeniu pytań i może nas choć częściowo przygotować na to co się wydarzyć.
- Musimy dać o tym znać centrali. Niech Vellanhauer wie z czym może się musieć zmierzyć. Już sam Mazzentrop to jest coś z czym nawet on nie powinien się od tak mierzyć, a co dopiero dodając tam jeszcze jeden żywioł… - dodał Boyard.

- Tak - skinęła głową Erika. - Ktokolwiek tam zostanie wydelegowany, musi liczyć się, że poza Mazzentropem może tam być jeszcze jakiś żywioł go wspomagający - po tych słowach wstała od stołu i spojrzała do Proxiego. - Przekaż to info na K2 i informuj mnie na bieżąco. A teraz was na chwilę muszę zostawić, bo mam jedną rozmowę, która nie może już dłużej czekać - zamknęła laptop, zostawiając go na blacie. Szybkim krokiem wyszła z sali.

"Nie, najpierw kawa, nie dam rady znosić go bez niej" stwierdziła i skierowała kroki do pomieszczenia w którym stał ekspres do kawy.
 
__________________
"Just remember, there is a thin line between being a hero and being a memory"

Gram jako: Irya, Venora, Chris i Lyn

Ostatnio edytowane przez Mag : 21-02-2018 o 19:19.
Mag jest offline