Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 09-11-2017, 21:44   #68
Mag
 
Mag's Avatar
 
Reputacja: 1 Mag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputację
Żyła. Czuła, że nie jest martwa bo zakładała, że po śmierci nie śmierdzi spalenizną o metalicznym posmaku. Huczało jej w głowie od nagłej dekompresji. Ktoś mógłby pomyśleć, że udało się. Wylądowali i przynajmniej jedna osoba jest żywa. Niestety Rin wiedziała, że przeżycie nie zawsze jest powodem do cieszenia się. Na przykład w sytuacji kiedy wylądowało się na powierzchni planety typów, którzy cię ustrzelili w powietrzu. Powoli zaczęła się prostować na fotelu, a dłońmi sięgnęła w dół, do zapięcia pasa. Ten puścił gdy nacisnęła go palcami protezy. Uwolniła się z uprzęży, na szybko obmacała się czy wszystko z nią w porządku i rozejrzała po kabinie.

- Mando, żyjesz? - rzuciła w kierunku Tyraxa, czujnie przyglądając się jego nieruchomej zbroi. - Ej! Co z wami? Padawani? Surik? T3? - zaczęła wymieniać tych, którzy ją najbardziej obchodzili. - Musimy się wynosić już! Zaraz nas obskoczą jak wszy evoka! - krzyknęła w głąb Mrocznego Jastrzębia.

Tyrax poruszył się powoli. Przekręcił hełm oglądając się. Sprawdził rękami pancerz i gdy wreszcie upewnił się, że nic mu nie jest, odpiął pasy i ostrożnie wstał. Statek był przechylony pod sporym kątem i opierał się na dziobie, mając rufę uniesioną w górę.

W korytarzu Rin zobaczyła Surik. Ta podniosła rękę, dając sygnał, że wszystko z nią ok, ale Airine widziała, że to nie prawda. Jedi miała krew we włosach.
Mroczna od razu skierowała się ku Szefowej, zgrabnie wymijając to co leżało jej na drodze. Przy okazji złapała medpack by dać go Surik.
- Ogarnę gdzie reszta - rzuciła na szybko i zostawiając pakunek ruszyła w głąb statku.
W głównym pomieszczeniu zebrała się większość pozostałych pasażerów Mrocznego Jastrzębia.
Padawani właśnie odpinali się z foteli, choć byli poobijani to nie wyglądało, by mieli większe obrażenia. Zupełnie inaczej było z Cathanem, którego nogi wystawały z otwartego luku zbrojowni. Nie ruszał się.
Nigdzie nie było widać ich nowego mechanika.

- Ruszać dupy! - warknęła do młodych adeptów Mocy i skierowała się prędko do młodego Sitha. - Brak mechanika i chyba mamy trupa... - rzuciła przez ramię do Meetry, pochylając się nad ciałem Cathana, które było mocno sponiewierane, krew była wszędzie. Rin wyciągnęła rękę, tą prawdziwą i sprawdziła czy ma puls. Poczuła pod palcami, że jeszcze żył.
- Wszystko mnie boli… - przeciągle jęknął Vlad. - Chyba pas złamał mi żebro - stwierdził macając się po lewym boku.
- Ruszaj się, nie trać czasu na gadanie - ofuknęła go Ori, ale też była jeszcze w szoku. Mimowolnie trzymała się za jedno ze swoich lekku, które musiało się jej mocno obić.
- Ze mną ok! - z magazynu dobiegł ich głos Kurta. - Ale dziewczyna oberwała w głowę.
- Zbieramy się stąd! - rozkazała Meetra, która przeczesała ręką włosy, żeby odrzucić je sobie z twarzy. - Tyrax i Rin, sprawdźcie najbliższą okolicę i zabezpieczcie teren w razie potrzeby. Kurt weź Mullet, padawani podnieście Sitha. Ewakuujemy się.

- T3, do mnie! - krzyknęła Rin, mając nadzieję, że droid sam się znajdzie. Mrocznej nie trzeba było dwa razy powtarzać. Machnęła ręką na mandalorianina i czym prędzej udała się do wyjścia. Te znalazła w wyrwie w poszyciu Mrocznego Jastrzębia. Odruchowo dobyła blastera w dłoń, zamiast miecza i wyskoczyła przez dziurę na zewnątrz.

Upadła z kilku metrów na durastalową powierzchnię drogi. Przez kilkadziesiąt metrów ciągnął się ślad jaki zostawił Mroczny Jastrząb ryjąc w niej przy przymusowym lądowaniu.
Znajdowali się w szerokiej na raptem dwadzieścia metrów ulicy. Tyrax jakimś cudem obrócił statek tak, że wbili się w nią jak klin, zamiast rozbić na budynkach po obu stronach.
Panował tu półmrok, naturalne światło ledwo tutaj docierało. Na głównej drodze, od której odchodziła ta mniejsza, było nieco jaśniej, ale nadal był to jeden z niskich poziomów ekumenopolis.
- Czysto - poinoformował ją w międzyczasie Tyrax, uważnie rozglądając się dookoła.
Rzeczywiście w najbliższej okolicy nikogo nie było. W takich slusmach, by przeżyć trzeba było mieć dobrze rozwinięty instynkt samozachowawczy. A ten podpowiadał, żeby nie interesować się za bardzo rozbitym statkiem, z którego ktoś wychodzi o własnych siłach.
Z głównej ulicy zerknęło w ich kierunku kilku gapiów, ale zaraz się cofnęli.
- Beewop! - rozległ się pisk astrodrodia, który stojąc na wąskim chodniku wyglądał jakby z żalem spoglądał na to co się zostało z Mrocznego Jastrzębia.

- Trzeba załatwić transport, bo pieszo to nic nie zdziałamy - powiedziała rozglądając się dookoła. Odeszła jakiś kawałek od wraku ich statku i zaczęła nasłuchiwać czy służby przypadkiem już się do nich nie zbliżają. - Na razie pusto, ale zagęszczajcie ruchy - przekazała przez intercom wiadomość do Surik.
- Już schodzimy - uzyskała odpowiedź od razu.
Kilka chwil później Kurt pojawił się w wyjściu awaryjnym i podał Mandalorianinowi Graice, która powoli zaczynała odzyskiwać przytomność.
Ori wyszła przez rozbite illuminatory kokpitu - była na tyle drobna, że zdołała się przecisnąć i teraz pomagała dojść do siebie młodej Mullet.
Cathan natomiast nadal przypominał zwłoki. Tyrax przytrzymał go w rękach i podał z powrotem Kurtowi, który sprawnie zeskoczył. Jako ostatnia statek opuściła Meetra. Miała na czole zawiązany na szybko opatrunek, który schowała pod włosami.
- Pomiędzy budynki, nie wyglądają na zamieszkane, musimy stąd jak najszybciej odejść - powiedziała.

Mroczna spojrzała na wspomniane zabudowania i zmrużyła gniewnie oczy. Nie było jednak innego wyjścia jak właśnie ruszyć w nieznany teren, na nieznanej planecie, nieznanej im części galaktyki.

- Pójdę przodem. Zrobię zwiad - powiedziała przez ramię Rin do Surik i skinęła na droida. - Chodź konusie, pomożesz mi w tym - dodała. Postawiła kołnierz swojego płaszcza i przygarbiła się. Ruszyła, szybko pokonując kolejne metry.



Podeszła do najbliższych drzwi i otworzyła je potężnym kopniakiem, aż odpadły one ze ściany wraz z ramą. Blondynka zniknęła w mroku pustostanu. Kolejne, pełne napięcia chwile wydawały się trwać w nieskończoność. Mroczna w pełnym skupieniu skradała się, sprawdzając korytarze i informując swoich towarzyszy o sytuacji, zapewniając ich, że mogą iść jej śladem.
Trwało to tak jakiś czas, przechodzili pomiędzy kolejnymi budynkami raz dwa poziomy w górę, by nagle musieć po stromej rampie zjechać trzy poziomy niżej. Dawno temu zostawili za sobą odgłosy syren alarmowych.

W końcu znaleźli się przed wrotami, które wymagały deszyfracji. Rin poczekała, aż T3 do niej dołączy i wtedy oparła się o ścianę, pilnując ich pleców.
- No i na chuj nam to było? - mruknęła do droida.

- Beep-boop? - T3M4 skierował na Mroczną swój optyk.

- Dobrze wiesz o czym mówię! Gdyby nie pomysł tego zasranego Sitha, nadal mielibyśmy statek i nie musielibyśmy się jak szczury przekradać tymi kanałami. Zatłukę go własnymi rękami... - warknęła.

- Beep-woop-woo!

- Żebyś wiedział, że mu nakopię za to - stwierdziła Rin z przekonaniem.
Dalsze rozmyślania w tym temacie zakłócił szczęk puszczającego zamka elektronicznego.
Mroczna skupiła się znów na swojej robocie i ruszyła za wrota, sprawdzić teren.
 
__________________
"Just remember, there is a thin line between being a hero and being a memory"

Gram jako: Irya, Venora, Chris i Lyn
Mag jest offline