Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 13-11-2017, 12:52   #402
Mag
 
Mag's Avatar
 
Reputacja: 1 Mag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputację
Venora zastukała kilka razy w ścianę, a po drugiej stronie znów zabrzmiało dobijanie się i niski warkot.
-Odejdź od ściany pani- zasugerował Balerick, gdy smoczydło położyło łapę na kamiennym bloczku. Mechanizm znów ustąpił pod posadzką, a ściana ruszyła powoli w lewo, tak jak wcześniej. Wejście do celi bestii zasunęło się i powoli zmierzało dalej, aż w końcu zrównało się z otworem w drugiej ścianie uwalniając kolejnego potwora.
Czarna pantera sięgająca wzrostem do piersi Venory, zaryczała i skoczyła z pazurami w kierunku Balericka. Ogromny kot był nie tylko niesłychanie zwinny, ale i silny a jego pysk był porośnięty czerwoną sierścią, jak u poprzednika.
Panna Oakenfold ponownie natchnęła ostrze swojej broni boską energią. W tej chwili najbardziej cieszyła się z tego, że zakupiła spory zapas mikstur leczących. Gorzej, że jednak nie wzięli ze sobą do pomocy Dundeina. Choć z drugiej strony trochę strach byłoby, żeby pijany kapłan recytował psalmy lecznicze. Bogowie tylko wiedzą czy Moradin byłby tym urażony i jeśli tak, to w jaki sposób chciałby ukarać swego sługę.
- Chodź tu parszywa mordo! - krzyknęła wyzywająco do zwierzęcia, rzucając się na nie z płonącym orężem.

Pantera uderzyła masywną łapą, uzbrojoną w haczykowate pazury zbrojnego w ramię. Krew popłynęła spod płytki jego zbroi, a wielki kot od razu rzucił się z zębami na rękę Balericka zatapiając zębiska w jego ramieniu. Mężczyzna zamachnął się mieczem, lecz żelazny uścisk wielkiego kota krępował jego ruchy i miecz Rhashameńczyka nawet nie dosięgnął celu. Do walki od razu dołączyło smoczydło. Oszałamiający cios dwuręcznego ostrza spadł na panterę otwierając na grzbiecie głęboką i krwawiącą ranę. Nie zapominając o reprymendzie panny Oakenfold, smoczydło rozwarło szeroko paszczę i wystrzeliło z hukiem blyskawicą w potwora boleśnie. Pantera runęła na bok prosto pod nogi zbliżającej się Venory, która już nie zdążyła podskoczyć i potknęła się o ciało bestii przewracając się tuż obok niej. Pantera postanowiła od razu wykorzystać pozycję i rzuciła się z pazurami, lecz paladynka nawet nie poczuła lekkiego zadrapania na boku. Potwór próbował ugryźć Venorę, lecz ta zasłoniła się ręką i kły zazgrzytały o stal karwasza elfiego pancerza.

To była woda na młyn dla kompanów Venory. Smoczydło spuściło na grzbiet bestii dwa druzgocące ciosy, które połamało potworowi kilka żeber oraz odsłoniło bebechy. Balerick również nie próżnował i jego zakrzywione ostrze dwukrotnie rozcięło skórę pantery. Krew trysnęła na twarz i napierśnik Venory, ale najważniejsze, że drapieżny kot już ledwie dyszał.
Rycerka, chcąc odgonić od siebie zwierzę, zamachnęła się mieczem w kierunku jego pyska, nie licząc przy tym na to, że je trafi. Podpierając się na tarczy próbowała wstać czym prędzej na nogi.
Niecelne i słabe wymachy na nic się nie zdały, ale na szczęście towarzyszący Venorze mężczyźni wartko załatwili sprawę i agresywna pantera już po kilku chwilach leżała martwa na zimnej posadzce.
-Ma taką samą mordę jak ten skurwiel- skomentował Balthazaar, wskazując gestem ręki na zabitego rosomaka.
- Faktycznie - godziła się Venora, gdy pochyliła się nad panterą. Przyklękła i przyjrzała się z bliska by ocenić czy to tak przebarwiona była sierść czy może morda była usmarowana w czymś. -Jak ktoś potrzebuje mikstur to mówcie - rzuciła jeszcze do kompanów.

-Ten nie był tak silny, nie wiele mi zrobił- odparł Balerick. Venora dokładnie przyjrzała się potworowi i była niemal pewna, że czerwona sierść na pysku była zupełnie naturalna.
-To już druga bestia- smoczydło rozejrzał się wokół. -Ciekawe ile jeszcze ich tu siedzi- zastanawiał się głośno.
-Mam nadzieję, że nie trafimy niedźwiedzia…- wtrącił wojownik.
- A ja mam nadzieję, że to było ostatnie zwierzę - mruknęła Venora i wskazała postument, który opadł do jednej trzeciej swojej pierwotnej wysokości. - Ktokolwiek je tu trzymał może się zdziwić gdy znajdzie ich truchła... Ciekawe po co je tu trzymał? Dla walk? - uniosła głowę i spojrzała na sklepienie. - Jakoś nie widzę, żeby to była jakkolwiek jakaś próba o większym znaczeniu - pokręciła głową. - Te ślady na pysku... Z początku myślałam, że to krew, ale wydaje się, że po prostu tak mają wybarwione pyski. Dziwne to... - skomentowała. - W każdym razie, na wszelki wypadek przygotujmy się się do kolejnej walki
Leczyć się nie musieli, gdyż pantera nie wyrządziła im wielkiej krzywdy. Smoczydło odsunęło truchła pokonanych bestii na bok by nie przeszkadzały w kolejnym boju.
-Gotowi?- spytał przyciskając kamienny bloczek po raz kolejny. Mechanizm znów zapracował, a ściana powoli ruszyła w dalszą drogę. Po krótkiej chwili otwór zrównał się z wejściem do kolejnej - trzeciej celi. Kompani przygotowali się do boju, ale na szczęście ze środka wystrzelił nietoperz wielkości kundla. Paskudne stworzenie również miało czerwony pysk i poruszało się niezwykle szybko.


Venora skuliła się i osłaniając głowę tarczą przed atakiem nietoperza, czekała aż się zbliży.
- Ta walka może nam zająć chwilę - powiedziała. - Zabawne jest to, że mam kuszę, ale nie mam do niej bełtów - szczerze mówiąc to kusza była na liście rzeczy do sprzedania więc nawet nie pomyślała o zakupie do niej bełtów.
-Jak mam go trafić?!- krzyknął Balthazaar biorąc potężny zamach, ale nietoperz z łatwością uniknął ciosu, trzepocząc skrzydłami tak szybko, że nie dało się dostrzec ich ruchu.
- Mam miksturę lewitacji jakbyś chciał - zaproponowała mu rycerka. - Mogę się też mu wystawić i spróbować go pochwycić - dodała po chwili, zerkając zza tarczy w górę, starając się nadążyć wzrokiem za nietoperzem. Zamachnęła się na niego, gdy podleciał w jej kierunku.

Rycerka zupełnie przypadkiem trafiła Pożogą potwora. Pechowo dla bestii, cios ognistego miecza rozciął błoniaste skrzydło i stwór upadł na ziemię wijąc się i popiskując przy tym w cierpieniu.
Balthazaar nie patyczkował się z potworem, błyskawicznie pokonał dystans dzielący go od nietoperza i przebił go na wylot swoim dwuręczniakiem oszczędzając im wszystkim machania mieczami.
-Dobra robota- pochwalił ich Balerick.
Venora w pierwszej chwili spoglądała ze zdziwieniem na zabitego nietoperza, ale zaraz roześmiała się na ten widok.
- Na pewno nie podejrzewałam, że tak się to skończy - skomentowała i przyklękła przy zwierzęciu. - Też ma czerwoną mordę. To nie jest normalne. Może to efekt działania czegoś co je doprowadziło do agresji? Choć to chyba samym głodzeniem można osiągnąć... - paladynka rozejrzała się po ścianach i skierowała się do wnęki, z której wyleciał na nich nietoperz.
 
__________________
"Just remember, there is a thin line between being a hero and being a memory"

Gram jako: Irya, Venora, Chris i Lyn
Mag jest offline