Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 13-11-2017, 15:38   #34
Mag
 
Mag's Avatar
 
Reputacja: 1 Mag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputację
Inspektor niechętnie zasiadła w fotelu pasażera samochodu swojego szefa. Pewnie by się broniła przed tym, ale w alternatywie miała wracanie z ekipą od brudnej roboty albo czekać na taksówkę. Nie, aż tak źle w jej opinii Sinclair nie jeździł, by wybrała inną formę transportu.
Z nagłośnienia auta Komendanta wydobywała się cicha muzyka, której Irya nigdy nie słyszała. Wydawała się być jej stara, ale nie dało się ukryć, że melodia wpadała w ucho.

[media]http://www.youtube.com/watch?v=v--IqqusnNQ[/media]

Wsłuchując się w nią, Corday wbiła spojrzenie w boczne okno. Czuła jak adrenalina jej opada i wchodzi w nią zmęczenie. Lekko westchnęła, starając się nie poddać melancholii jaka ją dopadła. Złapała się nawet na tym, że rozmyśla już o powrocie do swojego mieszkania i wzięcia gorącej kąpieli.
Skrzywiła się, bo nie miała przecież już swojego kąta, a i kąpiele odpadały dopóki nie zrośnie jej się rana po cięciu nożem.

Te wspomnienie od razu ją sprowadziło do rzeczywistości, niczym kubeł lodowatej wody wylany jej na głowę. Piosenka się skończyła i Irya spojrzała na Komendanta.
- No to nam się poszczęściło - odezwała się w końcu do niego. - Udało się zapanować nad sytuacją, a w gratisie jeszcze dostaliśmy Andersona zapakowanego na wynos - podsumowała całą sytuację z zadowoleniem i zarazem rozbawieniem.
- Gdyby to nie był Anderson to pewnie koleś próbował by walczyć lub uciec. To była jego decyzja ze względu na swoich ludzi To inna liga niż na przykład cały ten Collins. - Komendant podjął temat nie spuszczając wzroku z jezdni.
- Tym lepiej dla nas. Mniejsze straty a i Andersonowi można w końcu założyć teczuszkę - stwierdziła Irya. - Kto wie, może go z czasem powiążemy z nasłaniem na mnie Hilla - wzruszyła ramionami. - Ale spokojnie, niech się pan nie martwi, jestem cierpliwa i ostrożnie będę działać zanim się na nich odegram za ten atak - dodała uśmiechając się lekko pod nosem.
- Tylko uważaj, bo na razie nie masz nic poza domysłami. Niczego z niczym nie można powiązać na sto procent. Za to spieprzyć da się jednym ruchem. Ale jestem ciekaw jak z tego wybrniesz - tym razem Sinclair spojrzał na blondynkę i uśmiechnął się złośliwie.
Blondynka spojrzała na niego wykrzywiając usta w wyzywającym uśmiechu.
- W końcu się potkną. Będę pierwsza, żeby to wykorzystać - stwierdziła z przekonaniem w głosie.
- Liczę na to - skwitował obietnicę Iryi.

***

Nie miała pojęcia czemu od razu po dojechaniu na posterunek nie przesiadła się na parkingu z auta szefa do swojego własnego. Powinna była pojechać prosto do hotelu. Ale zamiast tego, wraz z Sinclairem udała się do windy, a z niej prosto do biura. Dopiero siedząc za swoim biurkiem, na niewygodnym fotelu obrotowym i spoglądając przez przymrużone oczy na kolejną teczkę z aktami - a te mocno zaczęły puchnąć po zatrzymaniu "Grzechotników" - kontemplowała własną głupotę. Była już bez przerwy 16 godzin w pracy i ciągle znajdowała sobie kolejne wymówki by jeszcze godzinę posiedzieć, bo to czy tamto musi koniecznie teraz sprawdzić albo doczytać.

Irya w pewnej chwili opadła plecami na oparcie swojego fotelu i przyłożyła dłoń do twarzy, pocierając palcami oczy.

- Witam panno Corday - blondynka poczuła delikatny chłód, gdy usłyszała za plecami znajomy głos należący do Morgana wchodzącego do ich biura. - Nie spodziewałem się, że tak szybko znowu się zobaczymy. - Uśmiech prawnika, mimo że jak zwykle tajemniczy, zdawał się być szczery. - Gdzie możemy porozmawiać?

Inspektor wyprostowała się i wnikliwie przyjrzała się Morganowi.
"No jasne, że nie spodziewałeś się. Sam nasłałeś na mnie swojego klienta, chuju. Jasne że się cieszysz. Wiesz dobrze, że nic na ciebie nie mam, bo gdyby było inaczej już byś siedział za kratami" zmarszczyła brwi i ciężko jej było ukryć wykwitu niezadowolenia na twarzy. Jego obecność zaraz przypomniała jej, że powinna była zmienić opatrunek na ranie dobre kilka godzin temu.
- Pewnie druga sala przesłuchań będzie wolna. Zaraz skieruję do pana, któregoś z moich podwładnych - odparła mu, przywdziewając lekki i profesjonalnie uprzejmy uśmiech. Wstała od biurka przez co zrównała się z prawnikiem. Wciąż lustrowała go wzrokiem. - Kogo dziś pan reprezentuje? Ah i swoją drogą... Przykro mi z powodu pana poprzedniego klienta - powiedziała to takim tonem, że trudno było odgadnąć czy mówi to poważnie czy może jednak z ironią.
- Nie ma powodu aby było pani przykro. Nie mieszam spraw zawodowych z osobistymi. A na pewno jest w stanie pani zrozumieć, że czasem nie mamy wpływu na to z kim musimy pracować. - Inspektor nie wiedziała jak ma interpretować chwilowy zanik uśmiechu na twarzy prawnika, ale mogłaby przysiąc, że twarz rozmówcy na ułamek sekundy pokazała obrzydzenie. - A co do mojej dzisiejszej wizyty to może się pani już domyślać kto jest moim klientem. Pani dzisiejsza zdobycz - jego uśmiech powrócił w pełnej krasie.

- Oh, dziś miałam całkiem udany połów - uśmiechnęła się w tiumfalnym tonie. - Którego z szesnastu mężczyzn ma pan na myśli? - zapytała udając niewiedzę, dość wyraźnie się z nim drocząc. - W każdym razie żaden nich niestety prędko nie wyjdzie. Mają bardzo nieładne zachowanie wpisane do dzienniczka - stwierdziła na koniec, udając poważny ton głosu oraz współczucie.
- Obawiam się, że sprawa jest bardziej skomplikowana niż się pani wydaje, ale o tym wolę porozmawiać na osobności - odparł prawnik.

Irya miała ogromną ochotę go zbyć. W sumie miała do tego prawo i kilka całkiem ładnych wymówek by nie miał okazji o coś ją zaskarżyć. Ale niestety ciekawość wzięła w niej górę. Inspektor przewróciła oczami.
- No skoro pan tak nalega - odparła rozkładając bezradnia ręce. - Proszę za mną... - dodała i skierowała się do wyjścia z biura.

Blondynka nie miała żadnego zaufania do Morgana, więc bez wahania zdecydowała się bez zbędnego kombinowania na salę przesłuchań. Niestety wszystkie były zajęte i to z długą listą oczekiwania w kolejce by móc skorzystać, z któregoż z kilku pomieszczeń z lustrem weneckim. Mogło się zejść z tym dobre kilka godzin
Corday nie zamierzała czekać więc poprowadziła Morgana do wolnej sali odpraw. W duchu zaśmiała się, że ze wszystkich pomieszczeń akurat w tym może być najmniejsze prawdopodobieństwo umieszczenia podsłuchu. Tak na wypadek gdyby Komendant chciał sobie pokrzyczeć na podwładnych.

Inspektor weszła przodem i wskazała prawnikowi by usiadł przy jednej z ławek. Sama zamknęła drzwi do sali i podeszła do mężczyzny. Odruchowo złapała się pod boki i syknęła, gdy zabolało ją. Skrzyżowała więc ręce przed sobą, usiadła na brzegu biurka i spojrzała na mężczyznę.
- Tak więc proszę. Niech pan mówi o co chodzi - powiedziała do Morgana.
 
__________________
"Just remember, there is a thin line between being a hero and being a memory"

Gram jako: Irya, Venora, Chris i Lyn
Mag jest offline