Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 18-11-2017, 12:39   #408
Mag
 
Mag's Avatar
 
Reputacja: 1 Mag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputację
Po chwili ciszy kompani usłyszeli kroki w holu za drzwiami.
-Wynocha mi stąd natręci, bo psami poszczuje! Pan Bulwin przyjmuje wyłącznie w południe!- usłyszeli głos zarządcy.
Teraz kiedy paladynka zaczęła zastanawiać się to powoli dochodziła do wniosku, że jeśli kupiec faktycznie często widziany był w okolicach wieży w lesie to może właśnie on był tym kto szukał magicznego przedmiotu. Może nawet był wyznawcą Malara? A tacy... Często byli likantropami.
~ Czy tym można tłumaczyć woń niedźwiedzia, którą wcześniej wyczuł w tym miejscu Balthazaar? Trzeba mieć się na baczności... ~ pomyślała
Venora ponownie zapukała w drzwi, tym razem dużo mocniej uderzając w nie.
- Mamy ze sobą coś co pewnie bardzo zainteresuje pana Bulwina - powiedziała głośno. Kątem oka spojrzała na Balthazaara. - Miej ten dziwny miecz dwuostrzowy w pogotowiu - szepnęła do niego nim lokaj pojawił się w drzwiach.
-Pan Bulwin wyszedł na spotkanie z lordem z rady miejskiej! Przeszkadzanie mu w interesach jest wysoce niestosowne!- krzyknął zza drzwi. -Wrócić rankiem!- dodał prędko silniejszym tonem.
- Do którego lorda poszedł? - zapytała rycerka.

-Co to za przesłuchanie?!- krzyczał coraz głośniej i głośniej -Wynocha do cholery, albo zawołam po straże!- starzec się nie poddawał.
- Jeśli nas zaraz nie wpuścisz do środka i nie dasz pomówić z Bulwinem to sami przyprowadzimy straże - odparła ostrym tonem panna Oakenfold.
-No i powodzenia!- krzyknął, po czym jak gdyby nigdy nic odszedł od drzwi szurając butami po podłodze.
Venora miała ochotę wyważyć drzwi, ale musiała się opanować.
- Idziemy do straży - powiedziała i odwróciła się na pięcie, oddalając od drzwi.
-He he…- zarechotało smoczydło ku zdziwieniu Venory, a kiedy rzuciła mu pytające spojrzenie, on tylko wzruszył ramionami. -Straże nie były przychylne druidowi- przypomniał paladynce -A ten cały Bulwin to członek rady miejskiej i kamrat burmistrza, z tego co mówili. Myślisz, że kogoś tu przyślą z nocną wizytą?- spytał.

Panna Oakenfold przyglądając się Balthazaarowi próbowała sobie przypomnieć najważniejsze rozmowy z dzisiejszego dnia, które teraz mogły mieć znaczenie.
- Dowódca straży mówił, że to mag namówił burmistrza do pozwolenia by druid był blisko miasta. Natomiast Mandrick wspomniał, że Bulwin wkupuje się podarkami w łaski burmistrza - skrzyżowała ręce na piersi myśląc co dalej. - Chodźmy więc prosto do burmistrza. W końcu to co mam do powiedzenia mu tyczy się bezpieczeństwa mieszkańców - stwierdziła.
Smoczydło zmierzyło wzrokiem towarzyszkę. Jej pomysły i działania zawsze uważał za bezkompromisowe i wcale nie zdziwił go cel, który przed sobą postawiła.
-Zatem do burmistrza- odparł. O drogę wypytali przypadkowego człeka, zmierzającego ku gospodzie. Zacny dom ze sporym ogrodem w południowo wschodniej części Highmoon otoczony był kilkoma innymi willami oraz wielkim budynkiem gdzie zapewne obradowała rada miejska.

To miejsce przypominało odrobinę Górne Miasto w Suzail, tyle że w zdecydowanie mniejszej formie. Strażników miejskich było tu widać więcej niż w innych rewirach Highmoon.
-To ten dom- wskazał palcem piętrową willę otoczoną płotem. -Chcesz po prostu zapukać?- upewniał się Balthazaar.
- W końcu chce tylko porozmawiać i ostrzec o tym co znaleźliśmy - Venora wzruszyła ramionami i ruszyła do drzwi willi. Zapukała kołatką w nie. Echo poniosło się wewnątrz wysokiego holu, a po chwili drzwi uchyliły się odrobinę i rycerka zauważyła półelfkę w eleganckim stroju.
-Ekhem… Cóż to za niesamowite szczęście, że słudzy cnego Helma pojawili się w progu tego dworku… Mimo tak późnej pory…-
- Jestem lady Venora Oakenfold. Muszę pilnie pomówić z burmistrzem o niepokojącym znalezisku jakie odkryliśmy w lesie - powiedziała stanowczym tonem paladynka.
-Eee…- kobieta nie bardzo wiedziała, co powinna odpowiedzieć i jak się zachować -Lady chyba powinna pójść z tym znaleziskiem do straży. To oni zajmują się pilnowaniem spokoju i porządku. Ewentualnie do leśniczych…-
- Gdybym uznała to za właściwe to bym się już tam udała. To ważna sprawa, proszę mnie zaprowadzić do burmistrza - paladynka nie ustępowała.

-Ja naprawdę nie wiem czy powinnam…- półelfka ewidentnie walczyła z samą sobą. Podejrzewała pewnie, że Venora by nie nalegała, gdyby to nie było ważne. Z drugiej jednak strony w domu panowały surowe zasady, jak na przykład zakaz wpuszczania gości po zmroku.
-Dobrze. Proszę wejść i zaczekać tut…- dopiero teraz w ciemności ujrzała Balthazaara, ale było za późno na odwołania zaproszenia.
-Proszę zaczekać tutaj- wskazała palcem skrawek podłogi w holu, po czym odeszła w kierunku schodów.
Rycerka przekroczyła próg i stanęła w holu, nieco wychodząc poza wskazany skrawek podłogi by i Balthazaar się zmieścił. Venora była przekonana co do swojej decyzji przyjścia tu, więc rozglądając się po ścianach cierpliwie czekała co będzie dalej.
-...To przecież niedopuszczalne! Jak śmiałaś?! Czego nie rozumiesz z regulaminu tego domu?- tubalny, męski głos rozniósł się korytarzem, a po chwili zawtórowały mu kroki na skrzypiących schodach.

Oczom paladynki ukazał się starszy człek z wydętym brzuszyskiem, w aksamitnym szlafroku, z fajką w ustach. Mężczyzna otworzył usta by zrugać gości, ale kiedy dostrzegł Balthazaara od razu pohamował zapędy i ugryzł się w język.
-Kimże jesteście i czemu zakłócacie mój prywatny czas?- spytał szorstkim tonem -Przesiaduję w gabinecie od świtu do późnego południa, a wy postanowiliście sprawić mi wizytę jeszcze nocą? Niech zgadnę!- nie przestawał mówić nakręcając się bardziej i bardziej. -Zobaczyliście drowa w lasach i pewnie chcecie ostrzec mieszkańców! A gdzie najlepiej pójść? Do najważniejszej osoby! Albo nie! Napadły was gobliny! Chcecie zemsty, ale szukacie kogoś kto dofinansuje koszty krucjaty! Co wam trzeba? Zwojów z magią? Czy może naparów?!- splótł ręce na piersi oczekując szybkiej odpowiedzi.

- Jestem lady Venora Oakenfold z zakonu Helma w Suzail - przedstawiła się paladynka. - Przykro mi, że muszę nachodzić pana nocą, w prywatnym domostwie, ale sprawa jest pilna, a pan wydaje się osobą najbardziej bezstronną w tym mieście. Czy możemy przejść gdzieś gdzie możemy na spokojnie porozmawiać?
 
__________________
"Just remember, there is a thin line between being a hero and being a memory"

Gram jako: Irya, Venora, Chris i Lyn
Mag jest offline