Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 20-11-2017, 19:51   #410
Mag
 
Mag's Avatar
 
Reputacja: 1 Mag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputację
-Bo tak było! Miał się najpierw udać na spotkanie a potem do Kleberna!- tłumaczył, lecz Balthazaar już nie wytrzymał i z łatwością otworzył na oścież drzwi frontowe, przesuwając po śliskich płytach podłogowych opierającego się o nie lokaja.
-Czym handluje twój lord?- spytał rozglądając się na boki.
-Skóry oraz egzotyczne trunki- wyjaśnił zdziwiony mężczyzna. -Czy ja mogę wiedzieć o co chodzi?!- krzyknął za smoczydłem próbując je zatrzymać, ale Balthazaar minął starca na swej drodze i spokojnie zapuszczał się w głąb domostwa.
Venora chwilę wahała się co do wtargnięcia bez zaproszenia do środka domu, ale nie mogła przecież zostawić smoczydła samego, szczególnie w sytuacji kiedy podejrzewali właściciela domostwa o kult Malara.

- Bywał pan już w tym domostwie? - rycerka, przekraczając próg domu, skierowała to pytanie do burmistrza.
-Nie raz. Przecież znam Bulwina od wielu lat…- odpowiedział.
-Czuję to... - uwagę Venory zwrócił jaszczuroczłek, który poczuł coś w na podłodze. Smoczydło pochyliło się i obwąchało piękny Calimshański dywan. Szponiastymi łapami złapał za frędzlowatą krwędź i odsunął go w bok odsłaniając drewnianą klapę w podłodze. Smoczydło spojrzało na Venorę.
- Woń niedźwiedziego piżma czy tamta perfuma? - zapytała panna Oakenfold, a jej mina spoważniała. Szczerze miała nadzieję, że jednak to był przypadek, a teraz...
- Ostrożnie, już raz w takich piwnicach Beholdera trafiliśmy - powiedziała i odruchowo położyła dłoń na mieczu. Spojrzała zaraz na lokaja. - Mów gdzie jest twój pracodawca - nakazała mu ostrym tonem.

-Przecież powiedziałem!- odparł. -Nie opowiada mi o szczegółach swoich spotkań. Nie dopytuję, o której wróci. To on jest moim lordem i to on decyduje o czym mi powiedzieć. A nie zadaje wielu pytań!- odpowiedział równie stanowczo podtrzymując swoją opinię o niewinności.
Venora pokręciła głową z niezadowoleniem. Podeszła do klapy, przyklęknęła i wbiła w nią spojrzenie, chcąc skupić się na wyczuwaniu zła. Jej zmysły nie wyczuły żadnych negatywnych wibracji, ani niczego co by mogło ją niepokoić.
Paladynka spojrzała na smoczydło i skinęła głową w geście, że nie wyczuwa zła.
- Co, panie przodem czy chcesz iść pierwszy? - zapytała go.
-Odsuń się- polecił rozkazującym tonem i złapał za uchwyt, podnosząc klapę. Venora ujrzała kamienne schodki oraz ponurą piwnicę, w której unosił się kurz i panował dziwny nieznany jej zapach. Dopiero teraz zrozumiała, że to smród, który wyczuło smoczydło. Balthazaar ruszył ostrożnie w dół, a Venora za nim. Pod ścianami stały drewniane stelaże, na których znajdowały się przeróżne słoje z dziwaczną, przezroczystą mazią, do której ktoś zanurzył najróżniejsze części ciała. Serca, żołądki, dłoń, a nawet całe głowy. Psy, koty, szczury, pootwierane ciała małych płazów i wielu innych.


-Co to do cholery jest?...- warknął Balthazaar.
Widoki były odrażające i paladynka w zachodziła w głowę po co one Bulwinowi. Jeśli jeszcze jakieś wątpliwości miała co do “szturmowania” tego domostwa to właśnie one zniknęły.
- Jak na handlarza ma cholernie nietypowe zainteresowania... - skomentowała przyglądając się tym słojom kręcąc głową. - Wygląda podobnie jak ta przeklęta niedźwiedzia łapa - dodała i podeszła do jednego ze słoików, który był otwarty. Od niego rozchodziła się dziwna woń tej mazi jaką w sobie miał. - To ten zapach czułeś wtedy w lesie? - zapytała, bo w końcu nie odpowiedział na jej pytanie, gdy je wcześniej zadała.
Smoczydło pokiwało energicznie głową, potwierdzając dotychczasowe teorie Venory na temat handlarza.
Paladynka przetarła twarz dłonią zastanawiając się co z tym zrobić. Rozejrzała się jeszcze sama, zaglądając pod szafki, szukając symboli plugawego boga. Po za dowodami na nietypową pasję Bulwina, rycerka nie natrafiła na cokolwiek co mogłoby być świadectwem przeciwko handlarzowi.
-I co tam znaleźliście?- dociekał burmistrz zerkając przez otwartą klapę.
Venora spojrzała na smoczydło, po czym w kierunku wejścia.
- Najlepiej będzie jak sam pan zobaczy to na własne oczy - odparła i sięgnęła po jeden ze słoików, by zabrać go jako dowód.

Burmistrz wziął do rąk słój, w którym zamknięty był przecięty równo w pół szczur. Mężczyzna spojrzał na kamerdynera, na znalezisko i znów na kamerdynera
-Jest tu tego całe mnóstwo.- wtrąciło smoczydło wspinając się po schodach na górę.
-To przynajmniej niepokojące. Musimy porozmawiać z Bulwinem… Wydam strażom rozkaz by sprowadzili go na przesłuchanie, jak tylko zostanie zauważony- zadeklarował.
-Gdzie może być, skoro nie u tego całego Kleberna?- zastanawiał się Balthazaar.
- Udał się do opuszczonej wieży? - zasugerowała paladynka. - Może minęliśmy się z nim po drodze. Na pewno trzeba poinformować straże... Może kapłan Oghmy powie nam co to za maź jest w tych słojach - zaproponowała.
-Ten staruch pewnie mu powiedział o naszej wcześniejszej wizycie. Wątpię, żeby poszedł nam na przeciw…- smoczydło wzruszyło ramionami patrząc na kamerdynera. Mężczyzna oburzył się na słowo staruch, lecz Balthazaar w ogóle o to nie dbał.
-Maź to pewnie jakiś środek konserwujący te szczątki… Mnie to nie rusza, ale można to potrzaskać w cholerę- dodał po chwili.

Venora zastanawiała się co powinni dalej zrobić. Zostanie i czekanie na podejrzanego mijało się z celem, bo i tak nie wróci tu dopóki nie będzie pewien, że jest bezpiecznie.
- Proponuję iść do straży i poinformować ich o tym co już wiemy. Może oczyścimy tym druida z zarzutów i on pomoże nam odkryć co Bulwin kombinuje - stwierdziła paladynka i spojrzała na smoczydło. -No wiesz, jakoś nigdy nie potrzebowałeś mojej zgody by coś robić. Ale jak sprowadzimy tu straże to widok tego magazynu zrobi większe wrażenie na nich gdy będzie w nienaruszonym stanie - wypowiadając się, nie przejmowała się tym, że kamerdyner stoi tuż obok.
-Ja pójdę do sir Grondona. Pomówię z nim.- zapewnił ich burmistrz.
-Czyli co? Możemy szukać dalej…- Balthazaar spojrzał na Venorę.
- Odprowadzimy pana. Jest już późna pora, lepiej samemu po ulicach nie chodzić - odparła paladynka, mając obawę, że coś mogłoby przytrafić się burmistrzowi.
-Dobrze. Dziękuję- zgodził się bez dłuższego namawiania.
Venora zapakowała zabrany z piwnicy słój do torby i czym prędzej opuścili dom Bulwina.
 
__________________
"Just remember, there is a thin line between being a hero and being a memory"

Gram jako: Irya, Venora, Chris i Lyn
Mag jest offline