Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 29-12-2017, 13:41   #40
Mag
 
Mag's Avatar
 
Reputacja: 1 Mag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputację
Inspektor bezzwłocznie ruszyła do biura by sprawdzić papiery, żeby wiedzieć jak zacząć rozmowę z prawnikiem zbiega.
Dwa kwadranse spędzone na wertowaniu dokumentów niczego nowego nie wniosło. Nie było żadnych wzmianek by Morgan widział się z klientem. Wyglądało na to że po rozmowie z Corday, mężczyzna po prostu poszedł sobie, nie szukając Komendanta ani innego sposobu na wysępienie widzenia z Andersonem. Protokół przeszukania zatrzymanego i lista zarekwirowanych mu przedmiotów również nic ciekawego nie dała. Jedyne pozycja wspominająca o karabinie się wyróżniała, bo pozostałe przedmioty były typowymi jakie ma przy sobie każdy szary człowieczek.

Inspektor wróciła do swojego biura, a tam, w szafce jej stanowiska pracy wygrzebała wizytówkę Morgana jaką od niego otrzymała przy pierwszym spotkaniu. Zanim jednak wybrała numer wzięła na spytki swoich podwładnych.

Cooper i Ramsey powiedzieli jej, że przesłuchali ludzi Andersona. Oni oczywiście nic nie wnieśli. Jeśli Anderson z kimś się kontaktował to nie zabierał ich ze sobą. Oni mieli kontakt tylko z nim i podlegały bezpośrednio pod niego. Większość z zatrzymanych była jego towarzysza z wojska. Teraz czekali w areszcie na rozprawę. Potem wedle przewidywań Iryi, zapewne pójdą do więzienia lub wrócą do oddziałów karnych.
- No to będzie powód do nie lubienia Andersona - mruknęła pod nosem Corday, gdy znów siedziała przed swoim biurkiem, na którego blacie leżała sterta papierów.

W końcu kobieta mając pełen obraz sytuacji, sięgnęła po telefon i wybrała numer do prawnika.

- Charles Morgan przy telefonie. W czym mogę pomóc? - w słuchawce odezwał się znajomy głos.
- Witam, Inspektor Corday z policji Capitolu- przedstawiła się standardową formułką.
- Aaa, Panna Corday! Nawet pani nie przypuszcza jak cieszę się słysząc pani głos - kontynuował prawnik.
Irya uniosła brew w zaskoczeniu.
- Czy możemy się spotkać w najbliższym czasie? - od razu przeszła do konkretów.
- Prosze zaproponować termin. Dla pani prawie każdy mam wolny - entuzjastyczna deklaracja Morgana była wręcz podejrzana.
Corday zaczęła usilnie zastanawiać się co do powodu zadowolenia prawnika.
"Może jeszcze o niczym nie wie..." przeszło jej przez myśl. "A może opija udane wyciągnięcie Andersona z pierdla" po tych przemyśleniach jeszcze mniejsza miała ochotę na spotkanie z Morganem.
- To może dziś w porze lunchu - odezwała się, by nie przedłużać niezręcznej ciszy, ale ugryzła się w język nim zaproponowała by on określił miejsce. Zdecydowanie nie czułaby się pewnie wchodząc na jego "teren". Szczególnie, że wciąż podejrzewała go o współudział w nasłaniu na nią Hilla. - Polecam restauracje Hunter, kojarzy pan gdzie ona jest? - zaproponowała, a pytanie było czysto retoryczne, bo najlepsze miejsca spotkań ludzi jej pokroju były bogaczom bardzo dobrze znane.
- Oczywiście, że tak! Doskonale! Od jakiegoś czasu chodzi za mną porcja dziczyzny, a jakoś nie mam okazji się na nią wybrać - entuzjazm nie opuszczał adwokata. - Mam do pani pytanie w związku z naszym spotkaniem. Czy będzie ono natury służbowej czy moze prywatnej?

W tym momencie Corday zatkało. Odsunęła od siebie telefon by na ekranie sprawdzić czy aby nie pomyliła numerów. Niestety zgadzał on się z wizytówką. Blondynka pokręciła głową i znów przyłożyła aparat do ucha.
- Chodzi o pana klienta. Około trzech godzin temu podczas transportu między placówkami policji zbiegł. Zostawił za sobą dwa trupy agentów, którzy go eskortowali - powiedziała w końcu, a w głosie miała poważną nutę. - Więc widzimy się za godzinę? - dopytała już lżejszym tonem, by upewnić się, że po tej informacji nie zmienił zdania.
- Rozumiem. Może pani na mnie liczyć - zapewnił Morgan, a sposób wypowiedzi mimo wszystko nie sugerował aby jego nastrój uległ zmianie.
- Do zobaczenia - odparła i rozłączyła się nim ten jej zdążył odpowiedzieć.


"Spodziewał się tego" podsumowała w myślach reakcję prawnika na informację, którą mu przekazała. Irya wstała i zebrała papiery z biurka układając je schludnie, uważnie chowając każdą kartkę we właściwą teczkę. Dopiero wtedy odeszła od biurka i skierowała się do wieszaka po płaszcz.
- Idę na spotkanie z Morganem, nie wiem kiedy wrócę - rzuciła do podwładnych i odruchowo spojrzała w kierunku gabinetu Komendanta. Szybko jednak podjęła decyzję, że daruję sobie osobiste meldowanie mu o tym. Narzuciła na plecy płaszcz, sprawdziła czy pistolet na pewno ma w kaburze i w końcu wyszła, kierując się do podziemnego parkingu.

***

Nawet pomimo, że daleko jeszcze było do godzin szczytu to jednak tuż przed Luna Commerce Center jak zawsze było tłoczno. Korki były jednym z tych niewielu momentów kiedy wszyscy ludzie byli sobie równi, niezależnie czy jechali rozpadającym się rzęchem, czy wymuskaną limuzyną za grube miliony. No chyba, że miało się koguta pojazdu uprzywilejowanego...
Inspektor po chwili spędzonej na cierpliwym czekaniu, w końcu skręciła na parking przeznaczony dla VIPów. Zatrzymała auto na jednym z przestronnych miejsc parkingowych. Spojrzała na zegarek, stwierdzając że ma jeszcze kwadrans do spotkania. Wysiadła z auta i odruchowo zlustrowania otoczenie. Nie bez powodu wybrała to miejsce. Było tu zawsze pełno ludzi i można było tu poczuć pewną neutralność dzięki, której osoby o różnych przynależnościach korporacyjnych mogli czuć się swobodnie. Restaurację znała bardzo dobrze także nie czuła obaw że Morgan będzie coś kombinował. Nadal uważała że maczał palce w tym, że Hill na nią napadł, lecz wrodzone ciągoty do pchania się w ryzykowne sytuacje sprawiało, że nie czuła strachu, a jedynie przyjemny napływ adrenaliny.

Po drodze do windy Irya minęła kilka samochodów, które mogłyby należeć do Morgana, przez co zastanawiała się czy prawnik nie jest już na miejscu. Gdy weszła na salę okazało się, że przeczucie ją nie zawiodło. Mężczyzna siedział przy oknie z filiżanką w dłoni. Przyglądał się w zamyśleniu panoramie miasta. Przynajmniej takie wrażenie sprawiał.
W miarę gdy inspektor zbliżała się w jego kierunku poczuła znajomą aurę chłodu, która jednak szybko znikła gdy Morgan zauważył obecność swojego gościa. Wręcz zaskakująco szybkim i bardzo płynnym ruchem poderwał się ze swojego miejsca, złapał za oparcie przeciwległe krzesło i wysunął je dla młodej kobiety.


- O co chciałaby pani mnie zapytać? - powiedział gdy usiadł na swoje miejsce.

Po zajęciu miejsca przy stole, Irya chwile przyglądała się Morganowi nim mu odpowiedziała. Intrygowało ją to dziwne odczucie jakie towarzyszyło mężczyźnie, a które zaraz znikało. Jeszcze przy pierwszym spotkaniu zignorowała to, ale teraz była pewna że nie był to zwykły przypadek, skoro za każdym razem to wyczuwała.
Zaraz też przy niej pojawił się kelner wręczając kartę dań oprawiona w prawdziwą skórę, która była bardzo przyjemna w dotyku.
- Chciałam się zapytać czy miał pan okazję pomówić z klientem nim ten... Opuścił areszt - powiedziała i otworzyła menu, skupiając swoje spojrzenie na spisie potraw. - Pytam z ciekawości, bo szczerze przyznam, że sprawa już nie dotyczy mojego wydziału - dodała spoglądając na mężczyznę znad karty. - Szczęśliwie wszystko wydarzyło się gdy już wewnętrzni przejęli temat - uśmiechnęła się lekko.
 
__________________
"Just remember, there is a thin line between being a hero and being a memory"

Gram jako: Irya, Venora, Chris i Lyn
Mag jest offline