Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 22-01-2018, 12:01   #464
Mag
 
Mag's Avatar
 
Reputacja: 1 Mag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputację
Było już za późno na taktykę. Zanim wszyscy się zorientowali ogromny głaz świsnął nad ich głowami z potężnym hukiem uderzając w skały.
Venora odruchowo skuliła się i uniosła tarczę, w celu osłonięcia głowy przed głazami. Najlepiej w tej sytuacji byłoby rozdzielić się, ale w tej mgle mogliby się nie odnaleźć, więc musieli trzymać się blisko.
Cholera, w tym wąwozie mają nas jak na tacy! - syknęła paladynka. - Szybciej, w ruchu może nas nie trafi! - rzuciła do wszystkich.
-Szybko! Odwrócę jego uwagę!- krzyknął przywołany Archon, po czym ruszył w kierunku majaczących we mgle kształtów giganta. Dwa uderzenia serca później, w mroku dało się usłyszeć dźwięki walki.
Venora nie czuła się dobrze nawet zostawiając przywołańca za sobą, ale to było najlepsze rozwiązanie. Nie tracąc więcej czasu i poświęcenia archonta, ponaglała pozostałych towarzyszy by szybciej szli. Wszystko też wskazywało na to, że szlag trafił plan Agness o truciu gigantów. Akurat co to tej kwestii, paladynka miała mocno mieszane uczucia.
- Ruszać się, ruszać - powtarzała, w rytm kroków.

Byli już bardzo blisko, kiedy niespodziewanie poturbowany niebianin upadł na zmarzniętą ziemię, tuż pod nogami Venory. Życie w jego oczach gasło i po chwili zniknął zostawiając po sobie tylko błyszczący jak brokat, złoty pył, który wiatr rozwiał w kilka sekund.
-Dajcie mi tego skurwiela!- warknął Dundein wyprzedzając kompanów. Gigant dostrzegł krasnoluda i uderzył potężnie maczugą w ziemię, lecz brzęk metalu i energiczne warknięcia Moradinity dały Venorze do zrozumienia, że gigant nie trafił.
Paladynka wahała się czy to już był odpowiedni moment na użycie modlitw, ale zrezygnowała. Zamiast tego ruszyła w ślad za krasnoludem. Sama miała pewne ułatwienie w określeniu położenia giganta, dzięki swojemu zmysłowi wyczuwania aury zła. Rycerka zrobiła szeroki zamach od góry, w trakcie którego ostrze miecza zabłysło boską mocą i energią karcącą zło.
Ostrze miecza rozcięło bok giganta. Wielkolud natarł od góry kłodą, ale Venora sprytnie uskoczyła i raniła oponenta boleśnie w przedramię. Po chwili do boju dołączył Dundein. Widząc, że gigant jest zajęty walką ze służką Helma, krasnolud obszedł wielkoluda od tyłu i uderzył nogi dwukrotnie uderzając obuchem młota w kostkę i ścięgna potwora.

Tej nocy bogowie sprzymierzali śmiałkom, nawet pozbawionej duchowego patrona Agness udało się skutecznie poranić buzdyganem nogi giganta. Gustav również wykazał się ogromną skutecznością. Gigant zawył z bólu, kiedy młot kapłana dwukrotnie ugodził go. Anger też nie próżnowała. Jej miecz pozostawił pod brzuchem przeciwnika krwawiącą bruzdę.
Gigant warknął przeciągle. Nie wyglądał jakby chciał się poddać czy odpuścić. Wielkolud wziął ogromny zamach maczugą i natarł nią z piekielną siłą w Venorę. Potężne łupnięcie prawie zwaliło rycerkę z nóg, a zanim zareagowała otrzymała kolejny cios.
Aż pociemniało jej w oczach. Stęknęła z bólu, tłumiąc w sobie krzyk jaki zapewne wydarłby się z jej ust gdyby nie zagryzła zębów. Z zapałem godnym wyznawcy Ilmatera, paladynka nie odpuszczała i ponowiła atak na przeciwnika.
Gigant wykorzystał moment zaćmienia rycerki spowodowanego bólem i uniknął większych obrażeń, a ostrze miecza tylko raz lekko go raniło.

Sprawę dokończył szybko Dundein, który kolejnym, druzgocącym ciosem w kolano powali stwora na ziemię a nim ten zaczął się podnosić, dobił miażdżąc obuchem młota czaszkę w okolicach potylicy.
Paladynka stanęła w szerszym rozkroku, żeby łatwiej było jej utrzymać równowagę, kiedy łapała oddech.
- Na bogów to jest jedna, cholernie ciężka przeprawa - westchnęła Venora łapiąc się za pierś. - Dundeinie... Przydałoby mi się leczenie... - mruknęła niemrawo do brodacza. Przymknęła nawet na chwilę oczy, ale tylko po to by łatwiej skupić się na wyczuwaniu zła w ich najbliższym otoczeniu.
-Bardziej martwy już nie będzie!- mruknął pod nosem krasnolud, spoglądając z pogardą na krwawą miazgę jaka malowała się na głowie giganta. Brodacz sięgnął boskiego symbolu swego boga, po czym pomodlił się objawioną magię. Moc po raz kolejny przyniosła Venorze ulgę.

Do świtu mieli jeszcze kilka godzin, ale nie zapowiadało się na to, aby mgła miała ustąpić i pomóc kompanom w ich misji.
- Niech to szlag... Gdyby tylko Balthazaar z nami był to znalazłby bez problemu obóz gigantów, nawet w taką mgłę... Choćby ich by wywęszył - zirytowała się Venora rozglądając się. - Agness, może ty znasz się na tropieniu? W końcu mnie jakoś znalazłaś w środku lasu - popatrzyła z nadzieją na towarzyszkę.
-Co tu tropić- odparła ze spokojem exkultystka. -[i]Po prostu pójdziemy dalej przed siebie.
-Dokładnie- wtrącił się Dundein. -Przybyliśmy z tego kierunku- wskazał ręką. -Czyli idziemy dalej prosto, tam. Ruszajmy- ponaglił kompanów.
Venora pokręciła głową nie przekonana, ale nie sprzeciwiała się.
- Z Anger będziemy iść teraz w drugim rzędzie żebym miała czas wypowiedzieć modlitwy gdy w końcu dotrzemy do celu - powiedziała rycerka i spojrzała na kapłankę. Drużyna ruszyła, ostrożnie stawiając kroki w gęstej mgle.

-Pójdę przodem- krasnolud skinął im głową i ruszył energicznym krokiem. Nie minęła godzina a Venora i jej kompani natrafili na kryjącego się przy wielkim głazie krasnoluda.
-Ciii…- syknął brodacz, kiedy za jego plecami pojawili się pozostali. -Są tu, nieopodal. Pięćdziesiąt metrów, może trochę mniej. Przygotujcie zaklęcia, a ty ściągaj to żelastwo- polecił Agness, która bez chwili namysłu zabrała się do działania.
- Pomogę ci zdjąć zbroję - mruknęła Venora i zbliżyła się do Agness, po czym spojrzała na Anger. -Z moimi modlitwami musimy czekać do samego końca. Na mój znak wyciągniesz w moim kierunku swój miecz, żebym mogła go dotknąć - wyjaśniła rycerka rozplątując wiązania pancerza towarzyszki, a jego elementy chowała do magicznej torby.

-Dobra. Moja modlitwa sprawi, że zniknę. Dzięki zaklęciu Anger pójdę cicho jak tam na wzgórzu. Nie atakujcie, aż nie usłyszycie zamieszania w obozie lub po prostu nie wrócę.- poleciła z marszu towarzyszom uwalniając się z ciężaru swego pancerza.
-Bądźcie gotowi, trucizna zadziała od razu, ale nie wiemy kiedy ją wypiją a to oznacza, że nie wszystkie giganty będą osłabione- wyjaśniła czarnowłosa.
- Bądź ostrożna - powiedziała panna Oakenfold z powagą w głosie i poklepała Agness po ramieniu. - Idź. Będę się za ciebie modlić do Helma -
 
__________________
"Just remember, there is a thin line between being a hero and being a memory"

Gram jako: Irya, Venora, Chris i Lyn
Mag jest offline