Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 25-01-2018, 12:49   #468
Mag
 
Mag's Avatar
 
Reputacja: 1 Mag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputację
-Jasne, ja się z chęcią tym zajmę…- Agness również nie szczędziła kompanom sarkazmu. Czarna kapłanka dobyła nóż zza pasa i prędko zabrała się do pracy.
-Rozglądaj się za wrogami. Kto wie, ilu w tym czasie jest na patrolu jak tamte u podnóża gór…- Agness zwróciła się do rycerki.
- Racja - zgodziła się z nią Venora i oddaliła trochę od ogniska, by jego blask nie oślepiał jej tak bardzo.
Nim mięso na gorących kamieniach, tuż obok paleniska dobrze się dopiekło, Dundein i Gustav wrócili do Venory. Krasnolud trzymał w ręku krótki miecz o błyszczącym magią ostrzu, mieniącym się na różowy kolor. Moradinita miał również przewieszoną przez lewe ramię torbę, w której wesoło brzęczały złote monety.
-Będzie z tysiąc monet jak nic.- skomentował krasnolud. Gustav miał w ręku kilka zawiniętych w kawał płótna sztuk broni. Venora dostrzegła kątem oka wystające ostrza dwóch mieczy oraz mały toporek do rzucania.
-Coś tam znaleźliśmy.-skomentował zadowolony z łupów krasnolud.
-Ustalmy warty.- wtrąciła niespodziewanie Anger, wyłaniając się z półmroku nocy.
- Wezmę pierwszą wartę. Później obudzę Gustava - zaproponowała paladynka, spoglądając na wymienionego. - A wy się wyśpijcie, mocno oberwaliście od tego ostatniego giganta. Agness… Miałaś dobry pomysł z tym… Nie chce nawet myśleć jakby ta walka wyglądała bez tego - dodała na koniec i skinęła na trupy olbrzymów.

20 dzień Gaśnięcia 1372 roku rachuby dolin. Bezimienna góra na południowym zachodzie Cormyru

Venora nigdy nie witała nowego dnia na górskim szczycie. Tym razem było inaczej. Od południowej strony zbocza było widać rozciągające się na wiele mil morze. Noc minęła im spokojnie, a żaden gigant nie pojawił się w obozie. Być może wybili już wszystkich, kto wie. Słońce powoli wynurzyło się zza horyzontu wypierając swoim blaskiem pozostałe gwiazdy na niebie. Towarzysze wyprawy również powoli budzili się ze snu. Nim cokolwiek ustalono musieli pozabierać swoje rzeczy z obozu i zjeść śniadanie. Na szczęście Gustav pomyślał o tym jeszcze nocą i upiekł kilka kawałków wołowiny więcej.
-Ale zimno…- fuknęła zaspana Agness. Niestety nie znalazła zrozumienia w spojrzeniach kompanów. Niebiańska krew Venory zapewniała jej wiecznie wysoką temperaturę ciała, a Duinden, jak i Gustav z Anger pochodzili z mroźnej Północy. Tam takie przymrozki pojawiały się wiele dni wcześniej niż tu w Cormyrze.

Pogoda tego dnia chyba oszczędziła im kaprysów a zmarznięte źdźbła trawy powoli odtajały, kiedy słońce wspinało się ospale po bezchmurnym niebie. Po śniadaniu kompani pozakładali zbroje i powoli ruszyli stromym zboczem na północ w kierunku sąsiedniej góry. Każdy z nich uważnie się rozglądał i wypatrywał niebezpieczeństw, lecz nic nie wskazywało na to by ktoś po za zamordowanymi gigantami miał jeszcze kręcić się w okolicy.
-Jak myślisz, co tam na szczycie się kryje?- zagaiła niespodziewanie exkultystka Bane’a, nie odrywając zafascynowanego wzroku od lodowej twierdzy.
- Znając moje szczęście... - Venora westchnęła przeciągle. - Obstawiałabym jakiegoś demona, diabła... Może Beholdera? - skrzywiła się.
-No tak, to prawdopodobne. Kiedyś, kiedy jeszcze byłam młodą adeptką nic nie wartą w szeregach kulty Czarnej Pięści, mój mentor paktował z diabłem. Podawałam wino i wykwintne potrawy na stół w trakcie debat. Oczywiście diabeł nie jadł jagnięciny a serca dzieci, ale to już mało ważne.- zasępiła się. -Pamiętam jak mówił o służących mu ograch. Czarty to w dużej mierze niezwykle sprytne i przebiegłe istoty. No i ubóstwiają pałętać się po ziemi podszywając się pod kogoś innego lub gromadząc wszelakie siły zła…- wzruszyła ramionami.

-Może to być nawet sam Mefistofeles!- wtrącił się krasnolud, najwyraźniej słysząc krótką wymianę zdań pomiędzy kobietami. -Jak będzie trza to i jemu się morde obije!- dodał szybko z uśmiechem na ustach.
Venora aż się wzdrygnęła na wspomnienie o jadłospisie istoty z piekła rodem. Tym bardziej się cieszyła, że uratowane z rąk kultystów dzieci zabrała ze sobą do Cormyru.
- Mam szczerą nadzieję, że dla odmiany będzie tam czekać na nas coś miłego - stwierdziła paladynka spoglądając w niebo. - Ciągle tylko spotykam kultystów, beholdery, złe smoki albo smoczydła, demony, liczów, likantropów, nieumarłych... A na przykład na takiego jednorożca jeszcze nigdy nie natrafiłam - naburmuszyła się.
-No i co byś z takim zrobiła?- spytała Agness uśmiechając się tajemniczo pod nosem.

- ... Po prostu przyjemniej spotkać taką istotę niż wcześniej wymienione - rycerka wzruszyła ramionami, ale wtedy złapała spojrzenie towarzyszki i od razu zrozumiała co jej po głowie chodzi. Zmrużyła oczy. - Nawet nie zaczynaj tego tematu... - fuknęła panna Oakenfold i spojrzała na kapłanów Tempusa, by zmienić temat. - O co się poróżniłeś, że swoim przełożonym? - zapytała Gustava. - Też ze swoim poprzednim przeorem nie miałam łatwo… Za to, że nie stawiłam się na uroczystym obiedzie wydanym przez niego z okazji zwycięstwa jakie odniósł dowodzony przeze mnie oddział zbrojnych, zamknął mnie w lochu i pewnie dalej bym tam siedziała, gdyby nie to, że w dniu mojego przesłuchania smoczydło, z którym miałam zatarg zdecydowało się na mnie zemścić
-No u mnie to był bardziej błachy powód. Poszło o zwycięski bój nieopodal naszej rodzimej osady. Kapłan, który opiekował się świątynią był próżnym bucem, który myślał że należą mu się laury za wszystko. Raz walczyliśmy w obronie przed najazdem mrocznych elfów. Zabiłem herszta tej bandy, a mój przełożony uznał, że nic się nie stanie jeśli to zwycięstwo przypisze sobie. Podważałem jego zdanie aż w końcu uznał, że pora zmienić klimat.- Gustav opowiedział krótko swoją historię.

-A może on?- Venora usłyszała kątem ucha szept Agness, która zerkała to na nią, to na Gustava. -Mężny, silny, ma większość zębów i nie jest jeszcze taki stary.- uśmiechnęła się w taki sam sposób jak przed chwilą.
Rycerka posłała Agness gniewne spojrzenie, ale też zarumieniła się na policzkach.
- Tym lepiej dla ciebie, że cię przeniósł - odparła mężczyźnie Venora, starając się nie dać podpuścić zaczepkom Agness. - Nie będziesz musiał już się nim przejmować, przynajmniej na co dzień. Ja to w sumie powinnam być wdzięczna tamtemu smoczydłu. Odkąd jednogłośnie wybrano mojego mentora na przeora to mam zdecydowanie więcej swobody w działaniu...
-Sama bym go wzięła z wielką chęcią na noc do łoża…- Agness wcale się nie poddawała.
-Ano dobrze. Jeśli dobrze pójdzie uda nam się zebrać dość złota i zbudujemy własną siedzibę!- odparł dziarsko Gustav.
-Ciebie też bym wzięła na noc do łoża- exkultystka zachichotała pod nosem, nie spuszczając Venory z oczu. -A najchętniej to bym was oboje wzięła!- syknęła podekscytowana na samą myśl.
Z każdym kolejnym słowem Venora zrobiła się cała czerwona na twarzy.
- Agness przestań! - paladynka wybuchnęła nagle mocno zirytowana jej podszeptami.
 
__________________
"Just remember, there is a thin line between being a hero and being a memory"

Gram jako: Irya, Venora, Chris i Lyn
Mag jest offline