Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 27-01-2018, 12:08   #470
Mag
 
Mag's Avatar
 
Reputacja: 1 Mag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputację
O żadnym odwrocie nie było mowy, czego dowodem byli ci nieszczęśnicy, którzy zginęli zamienieni w lodowe bryły. Przed smokiem nie było gdzie się ukryć, bo cała droga do tej lodowej twierdzy była odsłonięta. Ale Venora nie wyglądała na zrażoną tymi faktami. Rycerka zacisnęła mocno dłoń na tarczy, uwalniając magię w niej zaklętą, po czym dobyła swojego miecza unosząc go nad sobą, dając tym znać pozostałym, że walka to jedyne rozwiązanie w tej sytuacji.
- Helmie, ześlij mi swą błogosławioną moc, czyniąc moje ostrze zgubą dla tej kreatury - wypowiedziała pod nosem panna Oakenfold, która nawet odrobinę nie zlękła się obecnością białego jaszczura. Dla tych, którzy stali najbliżej niej oponent również nie wydawał się być tak straszny. Paladynka ostrożnie stąpając ruszyła do smoka.
- Jesteś mniejszy niż czarny smok, z którym walczyłam - powiedziała, chcąc skupić na sobie jego uwagę by zbliżyć się do niego i dać towarzyszom czas na reakcję.
-Tak? A czy tamten smok potrafił to?!- odparł zaciekle, wziął głęboki wdech i zionął w swym lodowym oddechem. Venora odruchowo zasłoniła się tarczą. Po krótkiej chwili zrozumiała, że gad wcale nie atakował.

Rycerka opuściła tarczę i ujrzała przed sobą lodowy mur wysoki na trzy metry, zajmujący całą szerokość jaskini.
-To jakaś pułapka?!- warknął Gustav trzymając swój dwuręczny młot w gotowości do boju. Nagle wszyscy usłyszeli ciężkie, dudniące kroki bestii, która tylko wychyliła głowę nad murem. Smok ukazał ogromne zębiska w karykaturze uśmiechu.
-Wrócę tu za kilka dekadni, kiedy będziecie przypominać lodowe figury…- warknął i zniknął za murem, który sam stworzył.
Paladynka zaskoczona zachowaniem smoka spojrzała na swoich kompanów. Upewniwszy się, że pomimo jej obaw nie zostali oni zamienieni w sople, odetchnęła.
- Wycofać się - syknęła i zaczęła kierować się w tunel, z którego przybyli.
-Czemu nas po prostu nie zabił?- Anger zastanawiała się na głos.
-Może to jakaś kolejna pułapka?- krasnolud podrapał się po skroni.
- Może już ze starości zrobił się zwyczajnie bardzo leniwy? - dorzuciła swoje przypuszczenie Venora. Krasnolud parsknął śmiechem na te słowa panny Oakenfold.
-Ruszajmy.- rzekł w końcu.

Grupa wykonała taktyczny odwrót i skierowała kroki w kierunku wyjścia z wielkiej jaskini. Kompani nie dotarli nawet do połowy długości wielkiego korytarza, gdy dotarł do nich dźwięk dudniącego marszu.
-A to co na bogów…- syknęła Agness. W oddali, na przeciw im maszerował oddział lodowych golemów. Każdy mierzył niemal trzy metry wysokości i ważył dobre dwie tony.
-Jeszcze nas nie zauważyły, ale tu nie ma się gdzie przed nimi ukryć…- dodała exkultystyka.
-Zatem walczmy z nimi!- Gustav zacisnął dłoń w pięść.
-Mamy mizerne szanse…- skomentowała jego siostra.
Pomimo niskiej temperatury, Venorze zrobiło się gorąco.
- Mamy zwój ciemności. Możemy cofnąć się, do któregoś zakrętu tam na siebie rzucimy go i może nasz pominą przechodząc... - powiedziała paladynka nie mając lepszego pomysłu. - Albo wrócimy i spróbujemy przejść przez lodowy mur smoka…
-Prosto w jego paszczę?- Anger spojrzała przez ramię na rycerkę.
-A co wolisz, żeby te kloce wgniotły cię w lód?- krasnolud mruknął do kapłanki Tempusa.


- Ja zdecydowanie wolę smoka - stwierdziła rycerka, bez najmniejszego zawahania i biegiem ruszyła w na powrót do jaskini. -Szybko, za mną - ponagliła resztę.
-Chyba mam pomysł!- krzyknęła Anger, nie odstępując Venory na krok.
Grupka prędko dotarła pod lodowy mur i choć smoka tam nie było towarzysze wiedzieli, że są w wielkich tarapatach.
-Pamiętasz zwój, który dostałam od Alberika?- Anger fuknęła do brata uśmiechając się zawadiacko pod nosem. Rosły mężczyzna skinął jej głową i po chwili na jego ustach również zawitał uśmiech.
-Chcesz przywołać żywiołaka?- spytał. Anger przytaknęła głową i rzuciła swój plecak na ziemię, przykucnęła i poczęła intensywnie w nim grzebać. Po krótkiej chwili dobyła wąską tubę na zwoje.
-Odsuńcie się!- poleciła kompanom i zaczęła czytać zawartość zwoju. Kilka sekund później w jaskini rozniósł się smród siarki i spalenizny, a kiedy odczytała ostatnie słowo ze zwoju jego zapisana treść zalśniła i wyparowała.

Nagle przed obliczem kapłanki pojawiła się lewitująca iskra ognia, która zaczęła rosnąć w niesamowitym tempie, a po krótkiej chwili była już większa od Anger. Ogień przybrał niemal humanoidalne kształty, miał ręce, nogi i głowę, na środku której pojawiły się dwa białe punkty będące prawdopodobnie oczami stwora.
-Utoruj nam drogę za ten lodowy mur!- poleciła stanowczym tonem, wskazując przeszkodę palcem. Żywiołak odparł coś w nie znanym nikomu języku i odwrócił się w kierunku muru. Twór uniósł ręce przed siebie i wystrzelił płonącą falą.
-To trochę potrwa…- skomentował Dundein.
-A masz lepszy pomysł?- odparł mu Gustav.
-Nie. Oby zdążył…- krasnolud zasępił się nie odrywając wzroku od przyzwańca.


- Zdąży - stwierdziła z przekonaniem paladynka, która już miała okazję widzieć żywiołaka ognia w akcji. - Tylko niech przejście zrobi na jedną osobę, żeby golemy za nami nie przeszły - zasugerowała. Stanęła przodem do korytarza, z mieczem w ręku, na wypadek gdyby golemy dotarły tu za szybko. Oczekiwanie na efekty pracy żywiołaka było nerwowe. Serce Venorze mocno biło na samą myśl o tym co ich wszystkich czeka jeśli golemy przyprą ich do lodowego mury.
~ Nie ma opcji, musi nam się udać ~ stwierdziła w myślach rycerka, a na jej twarzy pogłębił się grymas zdeterminowania.
Lodowy mur powoli topniał, a żywiołak nie odpuszczał ani na chwilę. Języki ognia chłostały białą powierzchnię ściany, lecz nie szło to tak szybko jakby tego sobie życzyła Venora.
-Są najwyżej pół mili stąd…- warknął Dundein, który raz po raz doglądał ogromnego korytarza i zbliżających się golemów.
 
__________________
"Just remember, there is a thin line between being a hero and being a memory"

Gram jako: Irya, Venora, Chris i Lyn
Mag jest offline