Najbliżej drzwi siedział Szczur. Wychudzony i bezzębny jegomość otworzył drzwi i stał tak chwilę nieruchomo przyglądając się gościowi. Mężczyzna był pewny, że to niewidzialny sługa Arla wrócił z drewnem na opał, lecz ku jego zdziwieniu było to małe dziecko. Chłopak miał najwyżej dziewięć lat. Jego piżama była cała przemoczona, a bose stopy poranione od kamieni i żwiru. Stał tak w strugach deszczu patrząc na Szczura, a szpieg Khaliego nie mogąc się nadziwić gapił się na chłopca.
-Ej…- w końcu zawołał pozostałych. -Jest tu jakiś dzieciak…- wyjaśnił.
Na te słowa Venora natychmiast skierowała spojrzenie w stronę drzwi. Zaraz też odłożyła trzymany w rękach element swojej zbroi, która zaczęła już z siebie ściągać. Ruszyła do wyjścia i gdy zobaczyła dziecko zrobiła współczująca minę.
- Wejdź - zachęciła chłopca. - Jak ci na imię? - zapytała przyjaznym tonem głosu.
-Musicie stąd odejść!- krzyknął chłopiec. -Oni was zabiją! Wszystkich was zabiją! Uciekajcie stąd! Uciekajcie już!- niespodziewanie dostał ataku paniki, krzycząc na całe gardło.
Panna Oakenfold zmarszczyła brwi zmartwiona strachem dziecka.
- Chodź... - powtórzyła i wyciągnęła rękę by położyć dłoń na jego ramieniu. A gdy to zrobiła użyła swojej błogosławionej mocy by uleczyć pokaleczone stopy chłopca. Po tym pociągnęła go do wnętrza magicznego domu, by Szczur mógł w końcu zamknąć drzwi. Wtedy przyklejając na jedno kolano spojrzała dziecku w oczy.
- Opowiedz dokładnie co tu się dzieje. Możemy wam pomóc - zapewniła.
-Nie wolno mi z wami rozmawiać. Oni wszystko słyszą. Oni są wszędzie i wszystko słyszą! Oni was zabiją jeśli nie odejdziecie! Słyszysz! Musicie uciekać! Uciekajcie już!- chłopiec stracił przytomność i tylko refleks Venory uratował go przed upadkiem na twardą podłogę. Panna Oakenfold złapała chłopca w ostatniej chwili.
-Co tu się do kurwy nędzy wyprawia…- syknęła Segrid widząc całą scenę.
-Jesteśmy tu bezpieczni?- spytał łucznik z irokezem. -Czy ten dom jest w stanie nas uchronić?- dopytał.
-To tylko kamienie i trochę drewna.- odparł Arlo. -Burza go nie zrujnuje ale jeśli coś większego naprze na ściany, to po prostu się zawalą.- wzruszył ramionami.
-Szczeniak jest wycieńczony. Wygląda jakby nie spał od wielu godzin.- krasnoludka pochyliła się nad dzieckiem oceniając jego stan.
-Co robimy teraz?- spytała Agness.
Paladynka trzymając chłopca na rękach wstała i podeszła do jednej z prycz, przy którym leżały już jej tobołki. Położyła na nim dziecko i stanęła przy nim ze skrzyżowanymi na piersi rękami.
- Zwykle to dzieci okazują się być najbardziej dzielne w takich miejscach - skomentowała ze smutkiem Venora. - Oczywiście zostajemy. Musimy odpocząć. Ja będę czuwać, żeby nie zaskoczyło nas nic - dodała.
-Co ten dzieciak do cholery wygadywał?- Farafir stanął obok przyglądając mu się uważnie. -Kto niby wszystko słyszy? Jakieś duchy, czy co?- pokręcił nerwowo głową.
-Może spróbuję raz jeszcze pomówić z mieszkańcami wioski?- zastanawiał się Arlo. Drzwi do chaty powoli się otwarły a kompani ujrzeli delikatne zarysy przyzwanej przez maga istoty, która przyniosła trochę drewna na opał.
-Włóż do kominka.- polecił mag i po chwili drewno było już tam, gdzie powinno. Młodzieniec podszedł tam i wypowiedział kilka fraz inkantacji, a po chwili z jego dłoni wystrzelił jaskrawy płomień, który osuszył drewno i zajął je ogniem.
-Ciepło już mamy. Przynieś więcej.- polecił służącemu.
- Z tym widzeniem wszystkiego może być przesadzone - stwierdziła Venora. - Z Arlem przyjrzeliśmy się jednemu z domów. Ktoś tam mógł odprawiać rytuał przyzwania demona, może diabła. Ślady wydają się być świeże - wyjaśniła i spojrzała na maga. - Wątpię, żeby chcieli coś powiedzieć... Ale w sumie to teraz mamy tu czyjeś dziecko. Może to zachęci do mówienia kogoś z wioski - pokiwała głową i podniosła z podłogi ten element zbroi który wcześniej zdążyła zdjąć, a teraz na powrót musiała założyć. - Agness pójdziesz z nami. Reszta tu będzie czekać aż wrócimy. Gdyby coś się złego zaczęło dziać to użyję czaru światło, żeby was ostrzec
Agness skinęła głową i zabrała ze sobą swój buzdygan oraz tarczę, po czym wyszła na deszcz za Venorą i czarodziejem. Trójka towarzyszy skierowała swoje kroki do najbliższej chaty, do której przylegała największa w osadzie stodoła. Pogaszonego wcześniej światła nikt nie zapalił ponownie i mieszkańcy owej chaty nie mieli zamiaru chyba zmieniać tego stanu rzeczy.
Silny wiatr i deszcze nie ustępowały ani na chwilę.
-Mam wyważyć drzwi?- spytała Agness uśmiechając się blado.
- Spróbujmy podejść od stodoły. Zwykle te nie są zamknięte i w żaden sposób zaryglowane - powiedziała paladynka, niechętna by wchodzić siłą do czyjegoś domostwa. - Już kiedyś byłam w podobnej wiosce. Mieszkańcy byli zastraszeni przez zbirów i przewodzącemu im smoczydłu
-A ci są zastraszani przez kogo?- wtrącił się Arlo.
- Myślisz, że tamci powiedzieli mi w czym problem? - westchnęła Venora. -Dopóki nie wpadłam na to smoczydło to nie wiedziałam.
Agness podeszła do wielkich, drewnianych wrót do stodoły. Faktycznie wystarczyło tylko odsunąć spory kamień trzymający je w bezruchu.
Podmuch wiatru wyrwał z rąk Agness odrzwia, które z hukiem uderzyły o ścianę. W środku śmierdziało sianem oraz bydłem. Trójka podróżników weszła do środka, lecz nie było tu żadnych zwierząt. Nie było tam nawet śladu kota, czy innego zwierzęcia domowego.
-Wszystko zarżnęli?- spytała exkultystka, zerkając przez ramię na Venorę.
- Albo ktoś im zabrał wszystko - zasugerowała panna Oakenfold. Po rozejrzeniu się nie dostrzegli drzwi które prowadziłyby stąd wprost do domostwa, na co paladynka liczyła widząc że budynki się ze sobą stykają. - Spróbujemy jeszcze z jednym domem, jak nie otworzą to skorzystamy z twojej sugestii, Agness - powiedziała i wyszła pierwsza ze stodoły.
Po przejściu odcinka dzielącego jeden dom od drugiego, Venora zatrzymała się przed drzwiami i zapukała w nie.
- Porozmawiajcie z nami. Przyszło do nas jedno z dzieci z tej wioski z ostrzeżeniem - powiedziała do drzwi. Echo jej krzyku zostało szybko zagłuszone przez hulający między chatami wiatr. Venora już powoli traciła cierpliwość, a Agness tylko czekała na rozkaz.
__________________ "Just remember, there is a thin line between being a hero and being a memory"
Gram jako: Irya, Venora, Chris i Lyn |