Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 25-02-2018, 16:02   #510
Mag
 
Mag's Avatar
 
Reputacja: 1 Mag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputację
Najbliżej drzwi siedział Szczur. Wychudzony i bezzębny jegomość otworzył drzwi i stał tak chwilę nieruchomo przyglądając się gościowi. Mężczyzna był pewny, że to niewidzialny sługa Arla wrócił z drewnem na opał, lecz ku jego zdziwieniu było to małe dziecko. Chłopak miał najwyżej dziewięć lat. Jego piżama była cała przemoczona, a bose stopy poranione od kamieni i żwiru. Stał tak w strugach deszczu patrząc na Szczura, a szpieg Khaliego nie mogąc się nadziwić gapił się na chłopca.
-Ej…- w końcu zawołał pozostałych. -Jest tu jakiś dzieciak…- wyjaśnił.
Na te słowa Venora natychmiast skierowała spojrzenie w stronę drzwi. Zaraz też odłożyła trzymany w rękach element swojej zbroi, która zaczęła już z siebie ściągać. Ruszyła do wyjścia i gdy zobaczyła dziecko zrobiła współczująca minę.
- Wejdź - zachęciła chłopca. - Jak ci na imię? - zapytała przyjaznym tonem głosu.
-Musicie stąd odejść!- krzyknął chłopiec. -Oni was zabiją! Wszystkich was zabiją! Uciekajcie stąd! Uciekajcie już!- niespodziewanie dostał ataku paniki, krzycząc na całe gardło.
Panna Oakenfold zmarszczyła brwi zmartwiona strachem dziecka.
- Chodź... - powtórzyła i wyciągnęła rękę by położyć dłoń na jego ramieniu. A gdy to zrobiła użyła swojej błogosławionej mocy by uleczyć pokaleczone stopy chłopca. Po tym pociągnęła go do wnętrza magicznego domu, by Szczur mógł w końcu zamknąć drzwi. Wtedy przyklejając na jedno kolano spojrzała dziecku w oczy.
- Opowiedz dokładnie co tu się dzieje. Możemy wam pomóc - zapewniła.


-Nie wolno mi z wami rozmawiać. Oni wszystko słyszą. Oni są wszędzie i wszystko słyszą! Oni was zabiją jeśli nie odejdziecie! Słyszysz! Musicie uciekać! Uciekajcie już!- chłopiec stracił przytomność i tylko refleks Venory uratował go przed upadkiem na twardą podłogę. Panna Oakenfold złapała chłopca w ostatniej chwili.
-Co tu się do kurwy nędzy wyprawia…- syknęła Segrid widząc całą scenę.
-Jesteśmy tu bezpieczni?- spytał łucznik z irokezem. -Czy ten dom jest w stanie nas uchronić?- dopytał.
-To tylko kamienie i trochę drewna.- odparł Arlo. -Burza go nie zrujnuje ale jeśli coś większego naprze na ściany, to po prostu się zawalą.- wzruszył ramionami.
-Szczeniak jest wycieńczony. Wygląda jakby nie spał od wielu godzin.- krasnoludka pochyliła się nad dzieckiem oceniając jego stan.
-Co robimy teraz?- spytała Agness.

Paladynka trzymając chłopca na rękach wstała i podeszła do jednej z prycz, przy którym leżały już jej tobołki. Położyła na nim dziecko i stanęła przy nim ze skrzyżowanymi na piersi rękami.
- Zwykle to dzieci okazują się być najbardziej dzielne w takich miejscach - skomentowała ze smutkiem Venora. - Oczywiście zostajemy. Musimy odpocząć. Ja będę czuwać, żeby nie zaskoczyło nas nic - dodała.
-Co ten dzieciak do cholery wygadywał?- Farafir stanął obok przyglądając mu się uważnie. -Kto niby wszystko słyszy? Jakieś duchy, czy co?- pokręcił nerwowo głową.
-Może spróbuję raz jeszcze pomówić z mieszkańcami wioski?- zastanawiał się Arlo. Drzwi do chaty powoli się otwarły a kompani ujrzeli delikatne zarysy przyzwanej przez maga istoty, która przyniosła trochę drewna na opał.
-Włóż do kominka.- polecił mag i po chwili drewno było już tam, gdzie powinno. Młodzieniec podszedł tam i wypowiedział kilka fraz inkantacji, a po chwili z jego dłoni wystrzelił jaskrawy płomień, który osuszył drewno i zajął je ogniem.
-Ciepło już mamy. Przynieś więcej.- polecił służącemu.
- Z tym widzeniem wszystkiego może być przesadzone - stwierdziła Venora. - Z Arlem przyjrzeliśmy się jednemu z domów. Ktoś tam mógł odprawiać rytuał przyzwania demona, może diabła. Ślady wydają się być świeże - wyjaśniła i spojrzała na maga. - Wątpię, żeby chcieli coś powiedzieć... Ale w sumie to teraz mamy tu czyjeś dziecko. Może to zachęci do mówienia kogoś z wioski - pokiwała głową i podniosła z podłogi ten element zbroi który wcześniej zdążyła zdjąć, a teraz na powrót musiała założyć. - Agness pójdziesz z nami. Reszta tu będzie czekać aż wrócimy. Gdyby coś się złego zaczęło dziać to użyję czaru światło, żeby was ostrzec

Agness skinęła głową i zabrała ze sobą swój buzdygan oraz tarczę, po czym wyszła na deszcz za Venorą i czarodziejem. Trójka towarzyszy skierowała swoje kroki do najbliższej chaty, do której przylegała największa w osadzie stodoła. Pogaszonego wcześniej światła nikt nie zapalił ponownie i mieszkańcy owej chaty nie mieli zamiaru chyba zmieniać tego stanu rzeczy.
Silny wiatr i deszcze nie ustępowały ani na chwilę.
-Mam wyważyć drzwi?- spytała Agness uśmiechając się blado.
- Spróbujmy podejść od stodoły. Zwykle te nie są zamknięte i w żaden sposób zaryglowane - powiedziała paladynka, niechętna by wchodzić siłą do czyjegoś domostwa. - Już kiedyś byłam w podobnej wiosce. Mieszkańcy byli zastraszeni przez zbirów i przewodzącemu im smoczydłu
-A ci są zastraszani przez kogo?- wtrącił się Arlo.
- Myślisz, że tamci powiedzieli mi w czym problem? - westchnęła Venora. -Dopóki nie wpadłam na to smoczydło to nie wiedziałam.
Agness podeszła do wielkich, drewnianych wrót do stodoły. Faktycznie wystarczyło tylko odsunąć spory kamień trzymający je w bezruchu.

Podmuch wiatru wyrwał z rąk Agness odrzwia, które z hukiem uderzyły o ścianę. W środku śmierdziało sianem oraz bydłem. Trójka podróżników weszła do środka, lecz nie było tu żadnych zwierząt. Nie było tam nawet śladu kota, czy innego zwierzęcia domowego.
-Wszystko zarżnęli?- spytała exkultystka, zerkając przez ramię na Venorę.
- Albo ktoś im zabrał wszystko - zasugerowała panna Oakenfold. Po rozejrzeniu się nie dostrzegli drzwi które prowadziłyby stąd wprost do domostwa, na co paladynka liczyła widząc że budynki się ze sobą stykają. - Spróbujemy jeszcze z jednym domem, jak nie otworzą to skorzystamy z twojej sugestii, Agness - powiedziała i wyszła pierwsza ze stodoły.
Po przejściu odcinka dzielącego jeden dom od drugiego, Venora zatrzymała się przed drzwiami i zapukała w nie.
- Porozmawiajcie z nami. Przyszło do nas jedno z dzieci z tej wioski z ostrzeżeniem - powiedziała do drzwi. Echo jej krzyku zostało szybko zagłuszone przez hulający między chatami wiatr. Venora już powoli traciła cierpliwość, a Agness tylko czekała na rozkaz.
 
__________________
"Just remember, there is a thin line between being a hero and being a memory"

Gram jako: Irya, Venora, Chris i Lyn
Mag jest offline