- Czy ja nawołuje do buntu? Mówię co widzę i słyszę. To nie mnie się pan sierżant powinien obawiać, a raczej skumulowanego wkurwu mięsa armatniego.- Karl odpowiedział dość spokojnie. Zastraszanie chyba minęło cel. Co to są baty po torturach pod Białą Skałą.
- Skoro to jest narada to słucham i radzę. Nasi ludzie. Twoi ludzie jeszcze tu są i morale może mają większe od tych kurwi tam, ale tydzień, dwa oblężenia i z autorytetu oficera zostaną buty. Wybacz Gustawie, ale twoje decyzje nie przysporzyły ci popularności w czwartej. Może jesteś moim przełożonym, ale ja zwracam się teraz do Ciebie jak do przyjaciela. Posłuchaj co się mówi, a nie bądź uparty jak ten khazad. Wy trzej - Karl wskazał na Detlefa, Gustawa i Komendanta. - jesteście tu tymi którzy szczekają na innych. Pan komendant szczekać nie chcę bo go to najwyrwźniej nudzi, pan sierżant boi się co by szczekanie innego psa nie zagłuszyło jego, a Detlef jest zmuszony do szczekania, bo głośno szczeka. Wszystko kurwa zajebiście, ale przeciętny Helmut na murze słyszy tylko niespójne ujadanie, a czasy takie że jedyne co trzeba nam teraz słyszeć to pojedyńcze wyraźne wycie pierdolonego wilka alfa. Więc weźcie się kurwa panowie oficerowie w garść i zacznijcie zachowywać jak na oficerów Imperialnej psia jego mać przystało, a nie zamieszanie w szeregach armii siejecie bo wam się rangi nie zgadzają. - Karl chyba naprawdę się wkurwił bo aż wstał.
- Detlef ma dowodzić obroną, bo tak bogowie, ludzie i krasnoludy zadecydowały. Świetnie, więc niech nią dowodzi. Na czas obrony nie jest w Czwartej więc może mówić Grunnenbergowi i Komendantowi gdzie ci mają rozlokować ludzi, co przygotować, co budować i tak dalej. Gustaw dowodzi siłami Czwartej zgodnie z doktryną Detlefa, przyjnajmniej póki ma resztki posłuchu u żołnierzy. Pan komendant jak wiemy do walki się nie pali, chyba woli przesuwać figury na szachownicy niż prowadzić Meissenczyków do boju, więc zaoferuję pomoc, bo te wasze łajzy co je trenowałem i tak już widzą we mnie lidera. Mogę wziąć na siebie ten przykry obowiązek. Piramida dowodzenia będzie wtedy wyglądać w ten sposób, że Detlef dowodzi całą obroną, Gustaw Czwartą, a ja ochotnikami i milicją z Meissen. Pan Komendant będzie naszym człowiekiem w ratuszu. Tu pozwolenie, tam nakaz, bo biurokracja to kurwa. Wtedy będzie to mieć ręce i nogi, i wtedy będziemy mieć szansę na zwycięstwo. Działając jak jeden jebany organizm z ręką prawą, lewą i głową, a nie trzema kutasami. Bo co to by był za burdel, gdyby właśnie w tej chwili zawył alarm? - Diuk pozostawił to pytanie w chwili ciszy, jakby go właśnie nasłuchiwał.
- Możecie się na mnie gniewać, możecie karać, ale jak wam te kurwie z południa na mury wlezą to ja się będę śmiać z głupoty oficerów, choćby z szubienicy. - |