Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 16-03-2018, 17:04   #536
Mag
 
Mag's Avatar
 
Reputacja: 1 Mag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputację
- Więc nie wiemy z jakiego powodu ten ork się tam znalazł? - ciągnęła dalej panna Oakenfold. W Cormyrze każde dziecko wiedziało, że ork jest zawsze zły, a zieloni porywają niegrzeczne dzieci. Venora też za tymi istotami nie przepadała i bez mrugnięcia okiem wycinała je wraz z powierzonym jej oddziałem zbrojnych. Ale przeczucie mówiło jej, że warto by się przyjrzeć tej sprawie. - Chciałabym, żeby przed przybyciem wojska królowej sprawa kto nasłał zabójcę została rozwiązana. Oczywiście oferuję swoją pomoc w tym zadaniu - zapewniła na koniec. - Chciałabym się przyjrzeć temu orkowi. Może jest on jakimś odszczepieńcem od innych, wyrzucony przez swoich. Może przy odpowiednim podejściu wyjawi nam co się dzieje w szeregach zielonych? - zaproponowała.
-Odpowiednim podejściu?- powtórzył lord, przyglądając się Venorze.
-Tortury są niezgodne z kodeksem rycerskim paladynów.- Arlo naprostował sprawę i uciął temat, a Venora tylko zmrużyła oczy zdziwiona, że mężczyźni mogli w ogóle ją podejrzewać o takie metody.
-Świetnie, z chęcią przyjmiemy oferowaną pomoc. Też będę rad jeśli sprawa zostanie rozwiązana do czasu przybycia jej królewskiej mości.- rzekł i szturchnął lekko łokciem, siedzącego obok starca. Mężczyzna zerwał się i przyniósł do stołu mapę okolicy i gór.
-Sprawę wieśniaków proszę zostawić mnie. Wyślę tam oddział, by pogrzebał ciała i poświęcił splugawioną ziemię. Niestety nic więcej nie mogę poradzić. - mówił, w czasie gdy zbrojny robił miejsce na blacie stołu i rozkładał mapę.

-Tu jest zamek.- wskazał palcem punkt, przecięty przez grubą kreskę oznaczającą królewski trakt. -Ziemie zajmowane przez Ducha Sowy znajdują się o tutaj.- na mapie wyglądało na prostą drogę.
-Da się tam dotrzeć konno?- spytał mag.
-To niebezpieczna trasa. Zdecydowanie lepiej będzie wspiąć się na własnych nogach. Nawet w pancerzu.- lord Marduck skinął głową Venorze.
-Jak to daleko?- Arlo dopytywał szczegółów, wiedząc co ich czeka.
-Jeśli ruszycie przed świtem, to powinniście dotrzeć niedługo po zmierzchu. Dni są coraz krótsze.- wyjaśnił mąż.
-Co powinniśmy wiedzieć o tym plemieniu?- Arlo spojrzał na szlachcica.
-Uważałem ich za rozsądny i poczciwy lud. Szanowali naturę i oddawali cześć Chutanei. Żyją z polowań, więc będą świadomi waszej obecności na długo przed waszym przybyciem. Mam nadzieję, że Niedźwiedzia Łapa się nie zmienił i honor nadal jest dla niego największym skarbem. Lecz jeśli was zaatakuje… Widziałem kiedyś jak w barbarzyńskim szale rzucił się na bandę hobgoblinów. Sam, jeden utłukł chyba tuzin przeciwników.- odparł mężczyzna.

- Pozostaje mieć nadzieję, że moje umiejętności dyplomacji do tego nie dopuszczą - odparła mu panna Oakenfold popijając wino z kielicha. - Omówimy jeszcze szczegóły z resztą naszej grupy i damy znać co ustalimy. Ale zapewne jutro wyruszymy z wizytą do tego barbarzyńskiego ludu - stwierdziła, dokładając sobie kolejne smakołyki do talerza.
- A wracając do sprawy wioski Iern proszę przestrzec swoich ludzi by zachowali szczególną ostrożność. Cała ziemia tam jest przesączona negatywną energią. Na cmentarzu rozkopaliśmy jeden z grobów, a w nim ciało wskazywało, że coś jakby wyssało całe życie z martwego - wyjaśniła.
-Zbiorę odpowiednio wyszkolonych ludzi by nic im nie groziło.- odparł Marduck spokojnym tonem.
-Kiedy chcecie wyruszyć?- spytał siedzący obok lorda starzec.
- Zapewne skorzystamy z sugesti by wyruszyć przed świtem - odpowiedziała panna Oakenfold, którą zapewnienie lorda bardzo ucieszyło i uspokoiło. - Arlo, za ile powinny dotrzeć tu wojska królowej? - dopytała spoglądając na blondyna.
-Zależy od wielu czynników. Za piętnaście dni, może więcej jeśli pogoda nie dopisze.- odrzekł mag.
- W takim razie mamy trochę czasu na przygotowanie się na ich przybycie - stwierdziła z zadowoleniem w głosie.
-Kiedy wrócicie do zamku, pomówimy o wyrazach mej wdzięczności za waszą heroiczność i uratowanie mojego życia.- skomentował Marduck.
Venora i Arlo dokończyli śniadanie, po czym opuścili górne piętra Twierdzy Wysoki Róg.


-Zabieramy wszystkich ze sobą?- dopytał mag, zerkając przez ramię na Venorę.
- Chyba tak będzie najlepiej - odparła paladynka zastanawiając się nad tym. - Myślałam jeszcze o wzięciu jakiś ludzi od lorda, ale w sumie nie ma sensu zabierać za wiele osób ze sobą i wystarczy nasza grupa. Walka z demonami była okropna, ale pokazała, że świetnie się wszyscy uzupełniamy gdy robi się niebezpiecznie - podsumowała uśmiechając się do Arla i nagle sobie o czymś przypomniała. Tym co w ferworze ostatnich wydarzeń zupełnie wypadło jej z głowy, a było przecież niezmiernie ważne.
- Powiedz, że posłałeś wczoraj gońca z naszymi raportami - dodała ze zmartwieniem w głosie.
-Oczywiście. Choć nadal nie wiem, gdzie jest człowiek Khaliego. Ale to nie ważne. Pewnie już wszystko wie.- odpowiedział mag.
Venora odetchnęła z ulgą.
-Uff, to dobrze, że go wysłałeś - skomentowała i złapała go pod rękę. W tej chwili wyglądała niczym dama dworu, prowadzona przez swego małżonka. Oczywiście gdyby nie miecz, który był przypięty do jej pasa nawet teraz, gdy miała na sobie suknię. - A wiesz może kto miał być tym człowiekiem Khaliego? Miał się z nami skontaktować, czy miał po prostu być? Bo jeśli to drugie to łatwo było wypatrzyć moment naszego przybycia i mógł wyjechać jeszcze zanim nam przydzielono kwatery

-To szpieg. Gdybyśmy go rozpoznali, oznaczałoby to, że jest kiepski.- uśmiechnął się lekko.
-Nie zawracaj sobie tym głowy. On zna swoje rozkazy. Jeśli będzie trzeba, znajdzie nas.- dodał wesołym tonem. -Najadłaś się?- uniósł brew.
Czarodziej miał rację, paladynka o szpiegach i ich pracy wiedziała tyle co nic. Szczur był pierwszym z którym spędziła więcej czasu, ale był to tak skryty i stojący na uboczu osobnik, że jego strata emocjonalnie przeszła prawie bez echa.
- Jadłam z czystego łakomstwa - odparła na jego pytanie z rozbawieniem i wyciągnęła swoją dłoń by pokazać mu magiczny pierścień. - Bardzo przydatna rzecz na szlaku. Dzięki temu świecidełku szybciej się wysypiam i w ogóle nie muszę jeść. Ale nim magia zacznie działać, musiałam go nosić na ręce przez tydzień - wyjaśniła.
-Fajna błyskotka, ale jak można na własne życzenie zrezygnować z prawie najprzyjemniejszej rzeczy na świecie… Prawie…- uśmiechnął się tajemniczo, puszczając Venorze oczko.
- No właśnie. Są przyjemniejsze rzeczy - zgodziła się z nim, rumieniąc się na policzkach i objęła jego rękę.
 
__________________
"Just remember, there is a thin line between being a hero and being a memory"

Gram jako: Irya, Venora, Chris i Lyn
Mag jest offline