Ostatnimi czasy dużo o was mówiono w ZasÄ™pcu. Po niedawnych dokonaniach sÅ‚awiono was poÅ›ród karczm i zajazdów jako lokalnych bohaterów i to jeszcze nim stopniaÅ‚ Å›nieg. Podobno wypracowana reputacja poprzedzaÅ‚a was nawet w okolicznych baroniach. Wasze imiona stawaÅ‚y siÄ™ znane i podziwiane lub wywoÅ‚ujÄ…ce strach. Powoli stawaliÅ›cie siÄ™ częściÄ… doliny Nentir, częściÄ… tej owianej mgÅ‚Ä… legendy krainy, uważanej za mitycznÄ… przez ludy poÅ‚udnia. WydawaÅ‚o siÄ™, że wszystko zaczęło ukÅ‚adać siÄ™ po waszej myÅ›li, a jeszcze miesiÄ…c czy dwa temu byliÅ›cie tylko uzbrojonymi haÅ‚aburdami bez zajÄ™cia. A próżnujÄ…cy awanturnicy na północy nie byli nigdy mile widziani.Â-
Tym jednak już się nie przejmowaliście. Zlecenia same zaczęły do was przychodzić. Spodziewaliście się, że wiele z tych ofert będzie zwykłą bezczelnością i tak było. Inne nużyły monotonnością, którą mogły przerwać tylko gwałtowne wydarzenia, tak przez was utęsknione. W końcu odnalazł was niejaki Sildengold, działający w imieniu samego Lorda Strażnika. Czyżby wasze czyny stał się rekomendacją dla tutejszego władcy? Czego od was chciał pan Zasępca? A może była to sprawa rangi całego lordowskiego sojuszu? Tego Sildengold przy kuflu piwa nie chciał ujawnić, powiedział tylko, byście nie żywili obaw i że możecie otrzymać wiele złota, jeżeli przyjdziecie.
PostanowiliÅ›cie przyjść w nadziei, że praca dla lorda okaże siÄ™ przyjemnym, zyskownym, a i prestiżowym zajÄ™ciem. Krasnolud z KostomÅ‚otów, Gundren z klanuÂ-TropiskaÅ‚, przyjaciel lorda, podróżowaÅ‚ w interesach do Phandalin, gdzie wraz ze swymi braćmi chciaÅ‚ odnowić od dawna nieczynnÄ… kopalniÄ™, aby ożywić handel w regionie. Trzeba byÅ‚o przyznać, że zacny niegdyÅ› byÅ‚ tam handel. A że upadÅ‚, to krwawe dzieÅ‚o orków z plemieniaÂ-Krwawych Włóczni, które dziewięćdziesiÄ…t lat temu wyÅ‚oniÅ‚o siÄ™ z Kamiennej Marchii i rozlaÅ‚o po caÅ‚ej dolinie, pogrążajÄ…c jÄ… w okrutnej wojnie. Gundren dlategoÂ-szukaÅ‚ godnych zaufania agentów, którzy pomogliby mu w eskorcie karawany i podobnych zleceniach. W waszych oczach pojawiÅ‚ siÄ™ bÅ‚ysk zainteresowania. Po dÅ‚ugich negocjacjach dobiliÅ›cie targu. Sto sztuk zÅ‚ota na gÅ‚owÄ™. Nie dorywczo, tylkoÂ-co miesiÄ…c.
- W to mi graj! - zgodziliście się chętnie.
Z rana u bram ZasÄ™pca czekaÅ‚y dwa zaÅ‚adowane wozy i muÅ‚y, by je odebrać. Gundren i Sildengold wyruszyli na koniach już wczeÅ›niej, by dopilnować interesów na miejscu. Wasze serca radowaÅ‚y siÄ™ - jak zawsze, gdy jechaliÅ›cie na spotkanie nowych przygód i niebezpieczeÅ„stw. ZachowywaliÅ›cie jednak zdwojonÄ… ostrożność, gdyż w tych okolicach ukrywaÅ‚o siÄ™ wielu takich, których jedynÄ… ambicjÄ… byÅ‚o grabienie karawan i wÄ™drowców. Tak spÄ™dziliÅ›cie ostatnie kilka dni, podróżujÄ…c bezludnym szlakiem do Phandalin. ZerkaliÅ›cie badawczo na czarne cienie w mijanych opuszczonych farmach, zrujnowanych dworkach i zniszczonych fortecach, lecz nie zdradzaliÅ›cie niepokoju.Â-
Aż do czasu. Po kolejnym zakrÄ™cie na zalesionym, wÄ…wozowatym trakcie musieliÅ›cie siÄ™ zatrzymać. W odlegÅ‚oÅ›ci pięćdziesiÄ™ciu stóp wÄ…skÄ… dróżkÄ™ blokowaÅ‚a sterta z dwóch dużych, okrwawionych korpusów. Zabite konie? Dwa ciemnej maÅ›ci stÄ™paki o charakterystycznych biaÅ‚ych skarpetkach zastygÅ‚y tuż obok siebie w Å›miertelnym uÅ›cisku. Jeden z was rozpoznaÅ‚, że byÅ‚y to te same wierzchowce, na których Gundren i Sildengold wyruszyli z ZasÄ™pca! RozpÅ‚omienionymi oczyma wpatrywaliÅ›cie siÄ™ bacznie, raz w konie, raz w napierajÄ…cÄ… na was leÅ›nÄ… gÄ™stwinÄ™ po obu stronach szlaku...Â-
Co robicie?