11 V – pod wieczór, Kanał La Manche Fitzpatrick wewnątrz zagotował się, lecz nie dał tego po sobie poznać. Obrócił się w stronę odchodzącego Polaka: - Panie Daniłłowicz, pana słowa skierowane do mnie uznam za przypadek przy pracy. Ten jeden raz i nigdy więcej. Póki ja tu dowodzę, póty pan będzie wykonywał me rozkazy. Będzie pan dowodzić, będzie pan sobie pozwalać na swoje uwagi. W innym razie wydam polecenie służbowe kapitanowi tego statku i nie zejdzie pan na ląd we Francji, lecz wróci do Anglii, z karnym raportem. Nie obchodzi mnie, co pan osobiście do mnie ma, to pańska sprawa, ale to jest wywiad Jego Królewskiej Mości a nie polski sejmik, na którym będzie pan potrząsał szabelką. Nie podoba się, wraca pan. W swej dumie proszę jednak nie zapominać, że jest pan ledwie kolejną miotłą do zamiatania, na dodatek obcą, bo z dziwnego nieistniejącego kraju, gdzie białe niedźwiedzie po ulicach chodzą. Nie sądzę, by Anglicy pana docenili za komentarze w stosunku do dowodzącego. Ma pan coś do powiedzenia jeszcze? Jeśli nie, to jest pan wolny. |