Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 12-04-2018, 22:12   #7
Mag
 
Mag's Avatar
 
Reputacja: 1 Mag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputację
Można było uznać, że młoda elfka księżycowa była lekkoduchem i próżną istotą, która sporą część swojego dorobku przeznaczała na wszelakie przyjemności. Na pewno Rita była mistrzynią w cieszeniu się teraźniejszością. Łapała chwile niczym małe dziecko motyle na łące. Nigdy nie wspominała o przeszłości i nie mówiła skąd przyszła do Waterdeep jakieś dziesięć lat temu, a przecież każdy wiedział, że dla jej rasy dekada to tyle co mgnienie oka. Nie wyglądała też na taką która czegoś w swoim życiu by żałowała, więc marne były szanse, że jakaś mroczna przeszłość kryła się w życiorysie tej niewiasty.

Co więcej przyszłością też nie zaprzątała sobie swojej ślicznej główki. Wiele rzeczy robiła tylko i wyłącznie dla rozrywki, czasem nie przejmując się nawet konsekwencjami. A jeśli już jakieś problemy jej deptały po piętach to zwyczajnie przed nimi uciekała albo się chowała. Mało odpowiedzialne było to podejście, ale kogo to obchodziło kiedy było skuteczne?

Lokum, w którym pomieszkiwała, kąt swój miał też i dziki elf. Taniej tak było, bo czynsz dzielił się na dwa, a i oszczędniej na jedzeniu w wyniku pewnego szachrajstwa, bo wszystko z kiesy Synarfina szło. Dzikus zdecydowanie po stopach powinien całować Tymorę, że szczęśliwie jego lokatorka nie miała zapędów by wejść mu do sakiewki aż po samo dno, bo z jego podejściem do finansów, nawet by się nie zorientował kiedy został puszczony z torbami. Co nie zmieniało faktu, że elfce bardzo łatwo przychodziło gospodarowanie jego funduszami, czasem uznawanie ich wręcz za "ICH fundusze". Sama w tym czasie swoje złoto skrzętnie chomikowała - ale tylko do czasu aż nie naszła ją jakaś zachcianka.

***

Dobrze było wziąć sobie wolne od pracy. Pierwszego dnia po odespaniu powrotu z ostatniego zlecenia, Rita jak zawsze skierowała swoje kroki do jednego z najbardziej renomowanych domów uciech w mieście. Ochrona stojąca na wejściu nawet nie zwracała na nią uwagi, gdy wchodziła do budynku od zaplecza i kierowała się do części niedostępnej dla klienteli - czyli miejsca gdzie tancerki szykowały się do swych występów podczas, których miały na sobie więcej makijażu niż ubrań.

W jednym z takich pokoi, do których bez słowa weszła, zgrabnym ruchem zrzuciła swój płaszcz na wygodną sofę, a następnie sama na nią opadła i zatonęła w poduszkach jakie tam leżały. Aksamit i jedwab były niezwykle przyjemne w dotyku. Założyła nogę na nogę i dopiero teraz spojrzała na kobietę, która siedziała przed toaletką i malowała sobie oczy.
- Nauczyłabyś się pukać - westchnęła ta, spoglądając na Ritę przez odbicie w lustrze.
- Nie ma mowy. Jeszcze w pracy bym się zapomniała i zaczęła bawić się w takie grzeczności - odparła od niechcenie złotowłosa i sięgnęła po puchar z winem, który stał na małym stoliku obok sofy. Jak zawsze jej przyjaciółka miała najlepsze. Jej "wielbiciele" mieli dobry gust. Palcami drugiej ręki przeczesywała sobie końcówki włosów, wciąż nie mogąc się nacieszyć jak bardzo gładkie były one. Zdecydowanie wizyta u fryzjera była warta swoich pieniędzy.
- Za chwilę wychodzę na scenę - oznajmiła rudowłosa. Jej uszy były szpiczaste, lecz nie aż tak jak te, które miała Rita, wskazując, że artystka musiała być półkrwi.
- I co, mam popatrzeć? - mruknęła bez zainteresowania Rita.
- Wiesz, że zawsze cenię twoje zdanie - uśmiechnęła się ciepło do niej poprawiając kosmyk długich, falujących rudych włosów. - Nawet jeśli jest to tylko krytyka.
- Ruszasz się jak łania we wnykach - westchnęła Rita, kręcąc głową.
- Za to ty byłabyś wspaniałą tancerką. Wiesz, nie jest za późno. W każdej chwili mogę się za tobą wstawić.
- Dziękuję Eivor, ale spasuję - odparła złotowłosa uprzejmym, wręcz oficjalnym tonem.
- Twoja strata - wzruszyła ramionami półelfka i wstała z krzesełka. Jej makijaż był krzykliwy i nawet rodzona matka by jej tak nie poznała. Za to strój... Jakby go nie było to zakrywałby równie wiele ciała.

***

Wiadomość od barda zastała ją akurat kiedy naszła ją ochota, żeby wsadzić rękę do magicznej torby sztuczek. Siedziała w klęczki na podłodze, z workiem położonym na jej udach. Nie pamiętała komu to zakosiła, mniejsza o to... Ale była teraz jej ulubioną rzeczą jaką obecnie miała w swoim posiadaniu. Wyjęła rękę z szarej torby, w której wnętrzu już wymacała puchatą kulkę, ale jej nie pochwyciła.
Rita była zadowolona, że urlop się skończył. Szczególnie, że już zdążyło jej się znudzić codzienne leniuchowanie. Elfka poderwała się z podłogi i odwróciła za siebie.
- Fin, zbieramy się! - krzyknęła przez pokój do dzikusa, który leżał na łóżku brzuchem do góry, trawiąc swój ostatni posiłek. Naprawdę dziw brało, że przy tym ile on pożerał to nadal był szczupły.

***

Do karczmy przybyli jako jedni z pierwszych. Rita uwielbiała być punktualna, aż do bólu. Ogólnie to wszystkich swoich kompanów przywitała przyjaznym uśmiechem, choć ten wymierzony w krasnoluda zapowiadał, że w jej główce już kluje się jakaś drobna złośliwość. Siedziała przy stole obok Synarfina i raz po raz podkradała mu coś z talerza. Robiła to dyskretnie, więc dziki elf nie złościł się. Albo już zdążył przywyknąć.

Awanturę w karczmie przywitała z zainteresowaniem, nawet typując swojego faworyta w tej walce gladiatorów, ale już po krótkiej chwili zupełnie się nią znudziła. Zamiast tego z kromki chleba podebranej Finowi, elfka palcami wydłubywała małe kawałki i ugniatała je w kuleczki. Następnie tak stworzoną amunicję, pstryczkiem ukradkowo strzelała w czarną brodę Durina. Zabawa zajęła ją na tyle, że nie zwróciła uwagi od razu na nowo przybyłą.

Lecz gdy już Rita zawiesiła na niej swoje spojrzenie. Jej kolczyki wyglądały ciekawie. Taką biżuterię kradło się dość trudno. Wyzwanie więc miało wysoko postawioną poprzeczkę sprawiając, że złotowłosą zainteresowała ta okazja. Siedziała jednak grzecznie i dla niepoznaki posłała pstryczkiem kolejną chlebową kulkę w brodę krasnoluda.
W kwestiach zapłaty za ich usługi jako całości grupy gadanie pozostawiała w rękach Khalima i Glaiscav'a. Zachłanność tego pierwszego co do złota zapewniała, że nie zrobią tego w wolontariacie, a wyobraźnia Glaiscav'a gwarantowała, że znalazł im ciekawe zajęcie.

Było jednak coś o co zawsze pytała elfka przed wyprawą. Dlatego też i Hena usłyszała to pytanie.
- Ile mamy czasu na przygotowanie do drogi? Konia brać czy obejdzie się? - powiedziała złotowłosa.
- Jeśli macie własne to brać, jeśli nie, ja załatwię - Powiedziała dziewczyna - Dziś wieczorem spotkamy się jeszcze raz, w innym miejscu, gdzie będziemy mogli nieco dokładniej porozmawiać, a wyruszyliśmy jutro najdalej w południe.
- W takim razie załatw conajmniej dwa konie - oznajmiła elfka i na tym jej zainteresowanie udziałem w dyskusji się zakończyło.
 
__________________
"Just remember, there is a thin line between being a hero and being a memory"

Gram jako: Irya, Venora, Chris i Lyn

Ostatnio edytowane przez Mag : 13-04-2018 o 11:07.
Mag jest offline