Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 10-05-2018, 11:52   #572
Mag
 
Mag's Avatar
 
Reputacja: 1 Mag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputację
Nazwa "Cormyr" brzmiała dla Venory jak dom, do którego chce się wracać i chronić. To co mówił mag było krótkim i szybkim streszczenie wydarzeń, ale w miarę jak je wymieniał, Venora czuła ogrom wysiłku i trudu jaki to wszystko ich kosztowało. Ją i Arla. Kojarzyła, że z Tilvertoon działo się coś bardzo, bardzo złego, ale nie mogła określić co konkretnie. Skoro jednak teraz rozkwitało to chyba było warto przelewać krew? Od tych rozmyślań aż głowa ją rozbolała. Potarła palcami skronie.
- Kim jest Silwer? - spytała.
-To stary przyjaciel, którego poznaliśmy podczas jednej z wypraw. Jest łowcą smoków i kilka razy nasze cele łączyły nam drogi.- wytłumaczył krótko.
-Panie. Wszędzie was szukam.- głos półelfa zadudnił za ich plecami. Kamerdyner niósł puchar z winem, który Arlo zażyczył sobie dobre kilka minut temu.
-Wybacz mi. Pokazywałem Venorze zbrojownię.- wyjaśnił, uśmiechając się lekko. Półelf nalał wina do pucharów i podał je swym chlebodawcom. Przyglądając się mu czarnowłosa zastanawiała się czy to co jej dolegało było jawne i wszyscy, włącznie z jej córką wiedzieli o jej snach i zanikach pamięci.
-Przypilnuj by mała chwilę odpoczęła, zjadła i niech powoli zaczyna nauki czytania.- nakazał mag, a półelf od razu pokłonił się i odszedł wykonać polecenie.

-Co chcesz jeszcze wiedzieć?- spytał zerkając kątem oka na ukochaną.
Venora powiodła spojrzeniem za lokajem. Upiła wina, bo od tego ciągłego wypytywania o wszystko zaschło jej w gardle.
- Mamy jeszcze jakiś przyjaciół? - pytanie wydało jej się dziwne dopiero gdy je wypowiedziała, ale mimo to popatrzyła na niego czekając na odpowiedź.
-Mamy wielu przyjaciół, lecz większość towarzyszyła nam w wyprawach. Rzadko nas odwiedzają, ponieważ ciągle żyją życiem awanturników.- wzruszył ramionami.
- Aha - podsumowała to. Zaraz pojawiło się w jej głowie inne pytanie, związane z tym. - Nie brakuje ci tego? Jesteś tu szczęśliwy? - popatrzyła mu w oczy ze szczerą troską wymalowaną na jej twarzy.
-Tak. Od dawna namawiałem cię na porzucenie takiego życia. Od dawna namawiałem cię na wybudowanie domu i zaprzestanie tego ryzykownego żywota poszukiwacza przygód.- wzruszył ramionami kolejny raz.
Zrobiło jej się ciepło na sercu kiedy tak jej to wypominał. Ale też nie rozumiała samej siebie. ~Jak mogłabym się wzbraniać przed tym życiem? ~ pomyślała z pretensją do skierowanej do nikogo innego jak do swojej osoby. Arlo na pewno wiedział.
- Czemu się tyle czasu nie chciałam się na to zgodzić? - spytała, a w jej tonie było czuć zdumienie na własną głupotę.

-Bo najbardziej na świecie miłowałaś Helma. Do czasu aż ujrzałaś pierwszy raz swoją córkę…- odparł i dał jej chwilę na przemyślenie jego słów. Arlo uśmiechnął się i upił kilka łyków wina.
- Oh... - westchnęła ciężko, bo wspomnienie o tym z jakiegoś powodu przypomniało jej o olbrzymich rozterkach. Coś podpowiadało jej, że w głębi duszy nadal się to w niej kotłowało. Oczywiście wiedziała, że Helm jest bogiem i było to dla niej oczywiste nawet bardziej niż uczucie jakim darzyła Arla. Ale było w tym coś więcej. Coś bardzo silnego łączyło ją z tym potężnym bytem. Co chyba było absurdalne...
Venora zmarszczyła brwi, nagle łącząc to odczucie ze wspomnieniem Arla, że wiele razy umierała. Wtedy było to dziwne i niezrozumiałe. Nadal było. Ale może?
- Skoro umierałam, to dlaczego nadal tu jestem z wami? Jakim cudem żyję? - wbiła znów wyczekujące spojrzenie w oczy blondyna. - Bo ja żyję, prawda? - dodała nagle, czując zimny dreszcz na plecach, gdy pojawiła się obawa, że mogła być istotą z rodzaju nieumarłych, na przykład wampirem. Oczywiście od razu sama wykluczyła to po tym jak chodziła bez obaw w pełnym słońcu po zamkowym ogrodzie. Ale już taki licz chyba nie miałby przed tym oporów. Venora z obawą spojrzała na własne ręce, dopiero teraz się im tak naprawdę przyglądając.

Skóra jej dłoni była zdrowa i delikatna. Od dawna jej ręce nie parały się ciężką pracą, ani trzymaniem oręża. Venora widziała gołym okiem, że nie jest to dłoń nastolatki. Zdała sobie sprawę, że nawet nie wiedziała ile ma lat, ale jej refleksje przerwał głos Arla.
-Zawsze otaczałaś się zdolnymi osobnikami. Kapłani potrafią przywrócić ciało do żywych, odzyskując jego duszę.- wyjaśnił.
Coś w tym co mówił nie do końca jej się zgadzało, ale nie miała pojęcia co. Zakryła dłońmi twarz, chcąc sobie w ten sposób pomóc w przypomnieniu. Ale nie miała podstaw by mu nie wierzyć, że było tak jak mówił Arlo. Opuściła ręce i znów przylgnęła całą sobą do ukochanego.
- Czemu mnie ożywiali? - dopytała jeszcze. - Ty im kazałeś, tak? - uśmiechnęła się do niego czule. Przyszło jej to na myśl, bo sama właśnie tak by zrobiła gdyby krzywda stała się jemu. - A ja głupia, później znów szłam w bój niwecząc te wysiłki... - wywnioskowała, kręcąc głową. - Muszę same zmartwienia ci przynosić... - stwierdziła przepraszająco.
-Kiedyś.- odpowiedział błyskawicznie Arlo. -Na szczęście zrezygnowałaś z takiego życia i jedyne zmartwienie jakie mi przynosisz to jak sprostam twoim żądzom, kiedy wypijesz zbyt wiele wina…- dodał z szerokim uśmiechem.

Na te słowa Venora nieco zarumieniła się na bladych policzkach, ale zaraz odwzajemniła uśmiech i obejmując go za szyję, pocałowała czule w usta. Czuła się szczęśliwa w jego obecności i uważała, że ma niezwykłe szczęście, że z nim jest.
- Chodźmy od razu z Kalasir na plażę, proszę - powiedziała i wbiła w jego oczy swoje spojrzenie.
Arlo przyglądał się krótką chwilę Venorze, po czym w końcu skinął jej głową.
-Dobrze. Zaczekaj tu na mnie chwilę. Pójdę po nią.- rzekł i od razu ruszył w drogę.
Czarnowłosa bardzo ucieszyła się, nie mogąc się doczekać, aż spędzi czas z małą. Liczyła też że właśnie ona pomoże jej szybciej odzyskać pamięć. Czekając aż mag wróci z ich córką, Venora podeszła do wiszących na ścianach obrazów i zaczęła im się przyglądać z bliska. Blondyn wspominał, że zamek dostali w zamian za zasługi dla królestwa.
~ Ciekawe czy te miecze to pamiątki tamtych bitew ~ zastanowiło ją, wspominając całą ścianę, tam na wyższym poziomie, obwieszoną mnóstwem rozmaitego oręża.

Chwile refleksji przerwało jej pojawienie się Arla i ich córki. Uśmiechnięte dziecko rzuciło się znów na ręce matki, czule obejmując szyję Venory. Było to dziwne uczucie, gdyż Kalasir zdawała się miłować rodzicielkę ponad wszystko inne, a Venora nie mogła przypomnieć sobie nic związanego z jej narodzinami, dorastaniem czy czymkolwiek innym. A to wprawiło ją w ogromne poczucie winy i już by uroniła łzy, ale powstrzymała się, w duchu pocieszając się, że ten okropny brak pamięci minie jej. Bo wierzyła ukochanemu.
 
__________________
"Just remember, there is a thin line between being a hero and being a memory"

Gram jako: Irya, Venora, Chris i Lyn
Mag jest offline