Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 13-05-2018, 23:30   #56
Mag
 
Mag's Avatar
 
Reputacja: 1 Mag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputację

GATE-1

Jak bardzo rozsądne to miało by nie być, Higginson zdecydował się na samotną wędrówkę ścieżką. Dla mężczyzny ryzyko było drugim imieniem (nie licząc tego nadanego mu przez matkę), więc nie miał wątpliwości. Z karabinem w dłoni szedł marszem, rozglądając się na boki. Ścieżka była istnym korytarzem w gąszczu tak gęstej roślinności jakiej nie uświadczył nawet w tropikach. Byłu tu jedna cicho i nawet śpiewu ptaków nie mógł uświadczyć. Panowała wręcz grobowa cisza.
Widział jednak koniec, do którego nieuchronnie się zbliżał. Już w połowie drogi serce zabiło mu szybcie, gdy adrenalina mu poskoczyła z ekscytacji na to co też mogło się tam znajdować. Szedł, ale nie wiedział ile czasu minęło. Może minuta a może kwadrans. Oglądając się za siebie ledwo widział przejście, którym się tu dostał. Coś ruszało się przy nim, ale musieli to być jego ludzie.
Przyśpieszył kroku, aż w końcu stanął na końcu tunelu.

GATE-2

Wszyscy, bardziej lub mniej, zdawali sobie sprawę z tego, że ten świat był pełen niesamowitości, ale też mógł być śmiertelnie niebezpieczny. Niemiec był zdeterminowany i wyglądało na to, że nic nie jest w stanie cofnąć jego decyzji. Wolff próbował przemówić mu do rozsądku, ale próżne to były starania. Legioniści tylko czekali w milczeniu, z czego Mayers już zaczął wyciągać linę ze swojego plecaka, co było zwiastunem tego co miało wydarzyć się w najbliższych kilku chwilach. Czy Mikhail dobrze robił? Tego miał się wkrótce dowiedzieć na własnej skórze.

Mayers jeszcze tylko spojrzał na dowódcę, szukając u niego potwierdzenia, a gdy Jung skinął głową, Dave przystąpił do dzieła. Legionista dokładnie obwiązał liną biodra psychologa, tworząc prowizoryczną uprząż. Więzy były na tyle mocne, że prawdopodobnie wypadnięcie w przepaść po drugiej stronie, mogły dać Küchlerowi szanse na przeżycie.
- Gotowe - powiedział Jung. Dwaj legioniści stanęli przy lewej stronie portalu, tak by nogami zaprzeć się na ścianie. Razem trzymali drugi koniec liny przywiązanej do Niemca.
Normand ze skrzyżowanymi na piersi rękami tylko kręcił głową na to szaleństwo.
- Policzymy do piętnastu i cię wciągamy z powrotem - oznajmił Chińczyk.

Mikail czuł ekscytację. Stanął naprzeciw tafli energii i już tylko od niego zależało kiedy zrobi pierwszy krok. Energia bijąca z portalu w jakiś dziwny sposób go uspokajała, jak przyjaciel który poklepije po ramieniu i mówi, że wszystko będzie dobrze. Psycholog wziął głęboki oddech, jakby miał wskoczyć do wody i z uśmiechem na twarzy, zrobił krok przed siebie, a energia pochłonęła go niczym ciepły koc w zimowy wieczór.

GATE-1

Dowódca przepadł. Drugi w kolejności do dowodzenia Dada Bello zapewniał Ericka, że może zapomnieć o używaniu ładunków wybuchowych, gdyż są one przeznaczone tylko na konkretne sytuacje.
- Nie, to nie jest nadzwyczajna sytuacja - czarnoskóry uprzedził pytanie niższego rangą Legionisty.

Henrietta towarzyszyła Leokadii i Claude-Henriemu przy ścianie. Tylko ich trójka pozostał przy niej. Dziewczyna o kolorowych włosach była przekonana, że to co sama widzi i czuje nie jest jakąś halucynacją i stwierdzenia Kanadyjczyka jedynie mogły ją irytować, ale na pewno nie umniejszały jej pewności co do własnych obserwacji. Wręcz przez to czuła większe zdeterminowanie.
Reporterka spoglądała na nią sceptycznie, ale widać, że przynajmniej starała się uwierzyć Zawadzkiej. Ale to tylko bardziej irytowało Lelę.
W pewnej chwili dziewczyna zamknęła oczy napierając mocniej na ową gładką powłokę, którą czuła pod dłońmi w miejsce falującej chropowatej skalnej ściany. Nagle poczuła jak się przeszkoda jej ulega, a ona sama przewraca się.
Upadła na miękką trawę. Rozejrząła się szybko i dostrzegła, że znalazła się w leśnym korytarzu. Za sobą wyraźnie widziała bladą poświatę czegoś co wyglądało jak powłoka bańki mydlanej. Dosłownie widziała strugi energii które poruszały się niczym mydliny we wspomnianej bańce. A za nią... Henriego i Henriettę, którzy patrzyli na siebie w zdumieniu.

GATE-1

Starszy chorąży Higginson oparł się plecami o leśną ścianę i oparł karabin na swojej piersi. Wielka chwila była przed nim. Znalazł się na końcu korytarza. Teraz już tylko musiał wyjrzeć i rozejrzeć się. Po głowie chodzily mu różne wizje, jedne bardziej lubieżne od innych.
W końu zrobił ten ruch. W pełnej gotowości wychylił się by rozejrześ się w koło.

Jego oczom ukazała się bardzo duża, okrągła polana otoczona takim samym lasem jak ten przez, który się przedarł. Na niej znajdowały się liczne małe wzgórki, a przy każdym stał kamień z jakimiś zapisami. W głowie pojawiło mu się skojarzenie z mogiłami. Na środku tego miejsca stał biały jak kreda wysoki budynek. Mauzoleum, a może tylko wielka kaplica o wrotach wysokich na cztery metry i równie szerokich. Znajdowały się na niej te same znaki co na kamieniach wcześniej.


GATE-1

Zirytowana panna Sorel, szła w towarzystwie Legionisty Flanigana. Milczeli, skupieni na wpatrywaniu się pod nogi, w poszukiwaniu kamieni z zauważonymi już symbolami. Alexis bezbłędnie wynajdowała każdy z nich. Szli tak wzdłóż skalnej ściany, oddalając się coraz bardziej od grupy. Erick zerkał za siebie, ale nie mógł przecież zostawić dziewczyny samej sobie. Szczególnie, że ta wyglądała jakby szukała czegoś konkretnego.

Sorel przyklękała przy każdym ze znalezionych kamieni i dotykała go. Z każdym kolejnym miała wrażenie, że mrowienie w jej palcach staje się silniejsze i przechodzi z samych opuszek aż na całą dłoń.
Szla dalej i znajdowała kolejny kamień.
W pewnej chwili spojrzała gdzieś w bok, czując, że jest tam coś ciekawego. Zboczyła tymsamym z dotychczasowej ścieżki. Kucnęła i zaczęła odgarniać liście trawy. Po chwili znalazła coś pięknego. Błyszczało w promieniach słońca i aż prosiło się by wziąć do ręki. To świecidełko zdawało się mieć własną aurę, jakby kryło w sobie jakąś tajemniczą energię.

GATE-2

Upadł na coś twardego i coś innego wbijało mu się w żebra. W ustach czuł posmak kurzu. Do jego nozdrzy uderzyła znajoma stęchła woń starych książek. W głowie kręciło mu się tak, jakby dopiero co zszedł z karuzeli. Początkowo nic nie widział, ale zaczął mrugać oczami i przecierać twarz rękawami. Usiadł w miejscu gdzie do tej pory leżał wyłożony jak długi. W końcu zaczął odzyskiwać ostrość widzenia.


Jego oczom ukazały się niezliczone rzędy wysokich drewnianych półek, które uginały się od mnogości ksiąg jakie na nich spoczywały. Mikail znajdował się w ogromnym pomieszczeniu przypominającym halę, w którym na czterech piętrach znajdowała się przeogromna kolekcja woluminów. Każdy, a przynajmniej te które były najbliżej niego, zdawał się być obłożony w skórę, dodatkowo wzmocnioną metalowymi okuciami. Na każdym poziomie raz na kilka rzędów półek, stała wygodna sofa w kolonialnym stylu, obszyta brązowym aksamitem. Gdy Niemiec odwrócił się za siebie dostrzegł portal i wystającą z niego linę, która biegł do niego, obwiązując go. Na tą chwilę była luźno puszczona. Wyglądało na to że Mikail znajdował się na jednym końcu długiej na nie wiadomo ile metrów budowli. W oddali widział, że biegnący środkiem wszystkich czterech poziomów korytarz sięgający aż do sufitu ostatniego piętra skręcał w prawo. Na każdy z poziomów co kilkadziesiąt metrów prowadziły drewniane schody. Na razie wyglądało na to że pomieszczenie nie miało w sobie żadnej żywej istoty poza nim. No może nie licząc jednej białej sowy, która przelatywała z piętra trzeciego na czwarte. Niemiec zdał sobie sprawę, że już od jakiegoś czasu ściska na czymś swoją dłoń.

Wtem silne szarpnięcie wytrąciło go z równowagi.

GATE-1

To co zobaczyli Claude-Henrie i Henrietta zdumiało ich. Na własnych oczach zobaczyli jak Leokadia wpada w litą skałę. Oboje skoczyli ku niej, ale tylko boleśnie odbili się od ściany. Reporterka zaniemówiła i tylko rozcierając sobie podrapane na skale dłonie, wbiła spojrzenie w Kanadyjczyka, który rozmasowywał sobie bok, którym rzucił się za Zawadzką.

GATE 2

- No i co? - zapytał Jung. Küchler znów leżał wyłożony na plecach ziemi, tym razem już na chłodnym kamieniu, a nie drewnianej podłodze. Normand i reszta przyglądali mu się uważnie z góry, niczym ekipa chirurgów nad pacjentem w trakcie operacji.
Wąska stróżka krwi pokapywała Niemcowi z nosa. A gdy ten chciał wytrzeć twarz rękawem, zwrócił uwagę na to co trzymał w ręku. Było to nic innego jak kruche ciastko z czymś co wyglądało jak kawałki czekolady.

 
__________________
"Just remember, there is a thin line between being a hero and being a memory"

Gram jako: Irya, Venora, Chris i Lyn
Mag jest offline