Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 23-05-2018, 20:36   #576
Mag
 
Mag's Avatar
 
Reputacja: 1 Mag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputację
Arlo wziął głęboki wdech i spojrzał przez ramię na ukochaną.
-To było podczas jednej z twoich ostatnich wypraw. Ja byłem wtedy obiecującym czarodziejem, który cieszył się dużym poszanowaniem mistrza i otoczenia. Ty byłaś rycerką, której imię budziło strach w wielu prowincjach królestwa, ale i nie tylko. Naszym zadaniem było sprawdzić drogę do twierdzy okupowanej przez rzeszę potworów.- wyjaśnił Venorze.
- Moje imię budziło strach? - powtórzyła po magu, spoglądając na niego z niedowierzaniem. - Jakoś sobie tego nie jestem w stanie wyobrazić - pokręciła głową.
-Miałaś sporo szczęścia i nawet nieźle szło ci wywijanie mieczem. Prymitywizm…- skomentował uśmiechając się złośliwie pod nosem.
Na ten komentarz Venora zrobiła oburzoną minę. Zaraz jednak się roześmiała lekko i pocałowała go nagle w policzek.
- Dla kogoś kto potrafi czarować, faktycznie walka wręcz może być nudna - stwierdziła z rozbawieniem i mrugnęła do niego. - Na pewno spodobałeś mi się od pierwszego wejrzenia - dodała z promiennym uśmiechem.

-Chwila, moment! Odbyłem wiele godzin treningu w walce wręcz. Potrafię strzelać z łuku, walczyć mieczem oraz całkiem nieźle wywijałem kosturem!- oznajmił mag.
- Oh, naprawdę? Imponujące. Ty i prymitywne metody walki - skomentowała rozbawiona jego tłumaczeniem się. - Czyli nie tylko twój wygląd mnie w takim razie pociągał - dodała z zawadiackim uśmieszkiem. - Chociaż... Magia to imponująca sprawa - pokiwała głową. - Kal poczęliśmy zaraz po ślubie czy czekaliśmy na odpowiedni moment? - spytała.
-To tak naprawdę nie jest nasze dziecko…- odparł, co wręcz zamurowało Venorę. Widząc wyraz twarzy swej ukochanej przełknął ślinę i pospieszył z wyjaśnieniami.
-Któregoś razu, kiedy walczyliśmy z czarcim pomiotem, ten ciężko cię ranił… Aura demona w niezrozumiały sposób spaczyła twoje ciało. Wiele dni trawiła je ciężka choroba, a ja błądziłem po planach szukając składników na lekarstwo. Udało się zanim było za późno.- zrobił przerwę i spojrzał na ziemię.
-Niestety to zabiło twoją płodność. Medycy nie potrafili tego uleczyć. Kilka lat nie krwawiłaś i choć staraliśmy się nie udawało się.-

Arlo spojrzał na biegającą przy jednej z chat Kal i kontynuował.
-Którejś nocy, po bitwie zażyczyłem sobie kąpieli. Ty już spałaś. Nagle w uszach zabrzmiała mi melodia. Tak piękna jakby ją skomponowały anioły. Poczułem zapach fiołków, najświeższego wina i ciepłego miodu. I nagle zrobiło mi się na duszy tak lekko. Zrozumiałem, że to nie omamy. Pobiegłem na górę do komnat, gdzie leżałaś nago na ziemi, nakryta jedynie tiulową firanką…- Spojrzał na niebo i wziął głęboki wdech.
-Następnego dnia krwawiłaś. Dwa tygodnie później medyk stwierdził, że poczęliśmy dziecko. Lecz to nie ja jestem ojcem tego dziecka. Urodziłaś po pięciu miesiącach. Zdrową i bystrą. To córka aniołów. Choć jestem dla niej jak ojciec.- skończył w końcu.
Cała ta wiedza przytłoczyła Venorę tak bardzo, że aż zrobiło jej się słabo. Mocniej uchwyciła ramię swojego ukochanego. Zupełnie nie wiedziała co powiedzieć. W milczeniu więc wbiła spojrzenie w bezkresną dal morza.
~ Córką aniołów? ~ powtórzyła w myślach. ~Jak to w ogóle możliwe?~ ciężko westchnęła. ~ Czy to jest powiązane z bogiem, z którym mam tą więź?~

Długo zajęło jej układanie sobie tego wszystkiego w głowie. Nie, żeby jakkolwiek jej się to udawało. Pokręciła głową, bo nadal żadne, nawet najmniejsze wspomnienie z tym związane nie pojawiło się jej w głowie. Chciała pocieszyć maga, że Kalasir na pewno jest ich prawdziwą córką i to pomimo niezwykłych okoliczności. W końcu sama Venora widziała w córce fizyczne podobieństwo nie tylko do siebie samej, ale również do Arla, lecz... odpuściła. A pewno przez te lata mieli czas by o tym nie raz rozmawiać. Zamiast tego spojrzała na Arla i uśmiechnęła się czule.
- Jesteś taki kochany. Jak wrócimy do zamku to usiądziesz sobie z książką i winem na łóżku, a ja wymasuję ci plecy - zaproponowała, bo z jakiegoś powodu wydało jej się, że byłoby to coś co mu by się spodobało.
-Jest jeszcze coś o czym powinnaś wiedzieć…- już chciał coś jej powiedzieć, lecz Venora kątem oka dostrzegła biegnącą w jej kierunku córkę. Dziecko złapało ją za dłoń i kazało za sobą pójść, uśmiechając się szeroko.
Kobieta nie wiedziała czy powinna prosić maga by ten w obecności powiedział jej to co chciał. Nawet poczuła zaniepokojenie, bo powiedział to takim tonem jakby ta wieść miała być podobnej wagi jak informacje o poczęciu córki. Na razie więc przyklękła i odwzajemniła uśmiech, przyglądając się Kal.
- Coś się stało? - zapytała Venora.

-Chcę ci coś pokazać. Dziewczynka, która tam mieszka ma małego kotka! No chodź mamo! Chodź ze mną proszę!- nalegała ciągnąc ją za rękę.
- No dobrze... Prowadź - odparła kobieta, odraczając tym samym w czasie to co chciał jej powiedzieć Arlo. - Pójdziesz z nami? - zapytała go, ale w jej spojrzeniu była prośba by dołączył do nich. Mag z westchnieniem wzruszył ramionami i ruszył ich śladem, lecz nie dość szybko by je dogonić. Venora pokonała z córką dystans dzielący ją do chaty i pozwoliła dziecko wejść do środka. Kalasir czuła się tutaj niezwykle swobodnie, a w oczach domowników malowała się autentyczna radość z tych odwiedzin. W środku Venora dostrzegła skromną kuchnię, na klepisku oraz izbę z kominkiem, wysłaną futrami. Na środku kuchni, gdzie w kociołku wrzała rybna zupa, stała niewiele młodsza od Kal dziewczynka. Wokół jej nóg biegało kilka małych kociaków, które wprawiały wszystkich tutaj zebranych w sielankowy nastrój.


Venora skinęła lekko głową mieszkańcom na powitanie i następnie spojrzała na córkę.
- Widzę, że faktycznie dziewczynka ma kotka. I to nie jednego - skomentowała czarnowłosa. - Przykro mi, ale nie weźmiemy kotka ze sobą - dodała naprędce, zakładając, że to było powodem przyciągnięcia rodziców przez Kal w to miejsce.
-Ale dlaczego? Opiekowałabym się nim!- zaprotestowała przybierając smutną minę.
~ W sumie to faktycznie czemu nie... ~ Venora zamyśliła się nad tym. Mieli duży dom, który był przecież ogromnym zamkiem. Taki kot to nawet myszy by gonił. Z drugiej strony nie mogła sama podjąć takiej decyzji.
- A ile teraz mamy kotów u siebie? - zapytała córkę, licząc że kupi sobie w ten sposób czas, aż przyjdzie do nich Arlo.
-Cztery. Ale wszystkie dzikie. Śpią w stajni. Do domu nie zaglądają!- wyliczyła.
~ Oby mnie Arlo nie udusił za to... ~ przeszło Venorze przez myśl, bo czuła, że jej stanowczość legła właśnie w gruzach.

- No niech będzie. Ale tylko jednego - dodała na koniec z naciskiem, już wyobrażając sobie minę maga gdy zobaczy je wracające z kociakiem. - I dopóki będzie w domu to nie będziesz próbowała namawiać nas na kolejne zwierzątko - postawiła warunek.
 
__________________
"Just remember, there is a thin line between being a hero and being a memory"

Gram jako: Irya, Venora, Chris i Lyn

Ostatnio edytowane przez Mag : 23-05-2018 o 21:59.
Mag jest offline