Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 27-05-2018, 13:49   #578
Mag
 
Mag's Avatar
 
Reputacja: 1 Mag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputację
Pierwszą osobą jaka ich przywitała był lokaj. Arlo obudził Kalasir i polecił jej by się umyła przed kolacją, półelf natomiast miał dopilnować jej w tym. Następnie para udała się na piętro do swojej sypialni by przebrać się przed kolacją. Tam Venora poczuła się zmęczona całym tym dniem i swoimi zmaganiami z samą sobą. Wręcz miała ochotę rzucić się na łóżko i już z niego nie wstawać, w oczekiwaniu na cud samoistnego powrotu wspomnień.
- Chciałabym już zacząć pamiętać... - jęknęła i opadła na fotel. Wbiła spojrzenie w drewniany sekretarzyk i sięgnęła ręką do szufladek by przejrzeć ich zawartość. Drugą ręką głaskała śpiącego jej na kolanach kotka.
W środku znajdowało się wiele szpargałów. Pożółknięte pergaminy, dokumenty, lecz nic, co mogłoby Venorze przywrócić chociażby odrobinę pamięci. Niektóre zapiski zanotowano w wspólnej mowie. Inne z pięknymi literami, które Venora kojarzyła z elfim dialektem, a jeszcze inne kreślone grubo i topornie niczym krasnoludzkie runy.
~ Czemu nie mogę tego rozczytać? ~ Venora zmarszczyła w poirytowaniu brwi, kiedy usilnie wpatrywała się w niezrozumiałe pismo. Odłożyła listy i otwierała kolejno każdą szufladę szukając w środku czegokolwiek. Nagle z dołu dotarły do niej dziwne dźwięki. Ktoś niemal krzyczał w holu przy wejściu i stąpał ciężko po kamiennej posadzce, a echo kroków i lekkiej szamotaniny niosło się po korytarzach willi.


Kobieta wzięła w ręce kota i położyła go na podłodze. Natychmiast wyprostowała się i wstała z fotela. Przestąpiła jeden krok ku drzwiom, ale zawahała się kiedy jej prawa ręka odruchowo sięgnęła do jej boku, ale nie natrafiła na nic, co by jej dodało pewności. Zaraz jednak zebrała się w sobie i tak jak stała ruszyła na korytarz, by zobaczyć co było powodem tego zamieszania.
Venora wartko opuściła komnatę i wyszła energicznym krokiem na wąski korytarz, zdobiony licznym orężem. Chwilę później kobieta znalazła się w holu i doskoczyła do balustrady, skąd było widać cały parter.
Przez chwilę zamarła, gdy jej oczom ukazał się jej kamerdyner, próbujący zatrzymać dwie głowy wyższą istotę o smoczym łbie i grubej łusce na ciele. Stwór uniósł głowę w górę i łypnął na Venorę jedynym okiem.
-Zabierz tego obwiesia albo w końcu zabraknie mi do niego cierpliwości!- warknął w kierunku czarnowłosej i znów spojrzał w dół na półefla, trzymającego go w pasie.

- Baltek? - z zaskoczenia słowo samo opuściło usta kobiety nim ta w ogóle pomyślała czy stosownym jest używać tego zdrobnienia dla tak dostojnej istoty. Poznała go od razu. Doskonale wiedziała, że ten miedziano łuski jaszczur był jej towarzyszem i ufała mu prawie na równi co magowi. - Przepuść go, proszę - powiedziała Venora do kamerdynera, już bardziej przytomnie. Od razu też ruszyła do schodów by zejść do niespodziewanego gościa.
-Ale pan zabronił!- odparł zdziwiony mężczyzna. Balthazaar od razu wykorzystał ten moment zawahania kamerdynera i odsunął go w bok jednym ruchem ręki.
-Zabronił?!- warknął zdziwiony, zerkając to na półelfa, to na Venorę. Czarnowłosa początkowo nie zwracała uwagi na ich wymianę zdań. Za bardzo była podekscytowana tym, że poznała tą gadzią mordę. Czuła się podobnie jak rankiem, kiedy zobaczyła ognisty miecz. Teraz też miała wrażenie jakby spotkała swojego przyjaciela po bardzo długiej rozłące. W końcu stanęła przed smoczydłem i musiała zadrzeć głowę do góry by spojrzeć mu w oczy. A raczej oko, bo jedno było ślepe. Dopiero napotykając pytające spojrzenie Balthazaara do Venory dotarł sens rozmowy jaszczura z półelfem.

- Może się o coś pokłóciliście? - zasugerowała czarnowłosa ze wzruszeniem ramion. Jak przez mgłę przypomniała sobie, że Arlo wrzucił smoczydło do jednego worka ze wszystkim co było złe w jej poprzednim życiu. Ona jednak nie czuła żadnej urazy do Balthazaara i miała ochotę z nim pomówić. - Choć, porozmawiamy w ogrodzie - zaproponowała.
-Nie ma czasu na rozmowę. Harfiarze odnaleźli koronę. Musimy ruszać, inaczej będzie za późno!- zaapelował. -Na co jeszcze czekasz?!- krzyknął, lecz nim Venora mu zdążyła odpowiedzieć w holu pojawił się Arlo.
-Czego tu szukasz kreaturo?!- krzyknął do olbrzymiego wojownika. Smoczydło buchnęło parą z nozdrzy ale nie odpowiedziało magowi. Balthazaar podniósł głowę i spojrzał wyczekująco na reakcję Venory.
- Jaka korona? Na co za późno? - czarnowłosa pokręciła głową, a jej mina wyraźnie dawała do zrozumienia, że nic a nic nie rozumie o czym mówi jaszczur.
-Venoro! Nie ma czasu! Spiesz się, bo musimy ruszać w drogę!- smoczydło było zaskoczone bierną postawą swej starej znajomej.
-Wynoś się stąd! Wynoś albo skończy mi się cierpliwość i już nie będę z tobą rozmawiał!- zagroził mu Arlo.

- Od lat nie miałam miecza w ręku! - fuknęła Venora, zirytowana krzykami. - Na co miałabym się komukolwiek przydać, kiedy nawet własna pamięć mnie zawodzi?! - dodała, a w jej tonie wyraźna była bezsilność.
-Co ty pierdolisz?!- krzyknął tak, że jego głos poniósł się echem po wysokich korytarzach willi. -Zabieraj miecz i zbroję i ruszamy!- powtórzył jej kolejny raz.
-Ostrzegam cię po raz ostatni! Sprawię, że nawet nie poczujesz bólu Balthazaarze!- Arlo sięgnął dłonią do kieszeni szaty, gdzie trzymał na awaryjne sytuacje komponenty niektórych zaklęć.
- Uspokójcie się! - krzyknęła Venora, przerywając im po czym spojrzała na maga, ale w jej wzroku była prośba, z nie złość za groźby jakie kierował do smoczydła. Następnie wróciła spojrzeniem na Bathazaara. Odetchnęła głęboko, by zapanować nad sobą. - Jeśli coś ci obiecałam to przykro mi, ale nie pamiętam. Tak samo jak nie pamiętam praktycznie niczego z mojego życia. Obudziłam się dziś i wszystko jest mi obce. Nie poznaję nawet większości twarzy. Co ja mówię.... samej siebie też nie poznaję, gdy patrzę w lustro - powiedziała siląc się na spokojny ton, nie mniej wypowiedziała to prawie jednym tchem.

-Nie obchodzi mnie to!- odparł Balthazaar. -Jeśli mi nie pomożesz, świat stanie w płomieniach…- rzekł już spokojnym tonem, po czym odwrócił się na pięcie, posyłając ostatnie spojrzenie czarodziejowi i wyszedł z holu.
-Przynieś mi mój pas różdżek. Tak, gdyby chciał tu wrócić…- Arlo zwrócił się do kamerdynera, na co półelf skinął głową i pognał po schodach na piętro, gdzie zniknął w korytarzu.
Venora nie ruszyła się z miejsca. Stała wpatrując się w plecy odchodzącego jaszczura i czuła się z jakiegoś powodu rozdarta. To co się tu wydarzyło nie miało dla niej najmniejszego sensu. Niczego nie rozumiała i świadomość, że tego nie zrozumie tylko bardziej ją frustrowała. Odwróciła się do Arla.
- Odpuść. Nie zrobisz mu krzywdy, bo na to nie pozwolę - powiedziała tonem nie znoszącym sprzeciwu. - A jak wróci i będzie chciał ze mną mówić to mu na to pozwolisz - na tym skończyła swoją władczą przemowę i rzucając ostatni raz spojrzenie w kierunku drzwi, za którymi zniknął Balthazaar, odwróciła się i skierowała swoje kroki do Arla.
- Chodźmy na kolację... - stwierdziła zmęczonym głosem i potarła palcami skronie.
 
__________________
"Just remember, there is a thin line between being a hero and being a memory"

Gram jako: Irya, Venora, Chris i Lyn
Mag jest offline