Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 27-05-2018, 18:05   #580
Mag
 
Mag's Avatar
 
Reputacja: 1 Mag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputację
Bóg nie odpowiadał. Nigdy nie odpowiadał. Venora przypomniała sobie, jak ważna była dla zakonu i swego boga, ale choć kilka razy interweniował wspomagając swoją służkę, to nigdy nie odpowiadał na modlitwy i jej pytania. Venora miała ich jeszcze więcej, a nie zapowiadało się na to by ktoś chciał udzielić jej odpowiedzi.
- Gdzie oni teraz wszyscy są? - zapytała samą siebie, myśląc o zakonie. Przypominały jej się twarze sędziwych rycerzy, ale nie potrafiła, żadnego nazwać z imienia. Czuła się tym przybita i zagubiona. - Co powinnam zrobić? Czemu Balthazaar do mnie przyszedł. O co mu chodziło z tą koroną? - kręciła głową mówiąc o tym na głos. Z jednej strony zdążyła sobie wmówić, że gdyby było to ważne to by ją siłą zabrał ze sobą i w drodze wszystko wytłumaczył.
~ Bo chyba tak powinien zrobić jeśli to było ważne? ~ zapytała samą siebie. Ale pytania to było jedyne co piętrzyło się w jej głowie. Ale przynajmniej już coś do niej wracało. To miejsce było ważne i pocieszała się, że może jak przetrząśnie więcej skrzyń, kolejne przedmioty oddadzą jej cząstkę siebie. Teraz już była pewna, że wystawka w holu była bez znaczenia, to co ważne było tu. Rozglądała się czy po kątach nie ma poustawianych innych skrzyń chcąc znaleźć inne miecze, może nawet zbroje i tarcze. Lecz nie znalazła nic takiego.

Venora usłyszała na korytarzu kroki. Spojrzała w kierunku drzwi, które powoli drgnęły i otworzyły się od zewnątrz. W progu ujrzała Arla, przyglądał jej się ze zdziwioną miną. Mężczyzna wszedł powoli do środka i w milczeniu spojrzał to na Szpon Zimy, to na Pożogę.
-Co robisz?- spytał w końcu.
- Próbuję sobie przypomnieć - odparła szczerze. Już miała zamiar wytknąć mu, że zapewniał ją że wspomnienia wrócą same, ale to było bezcelowe. Odwróciła od spojrzenie od maga i nie zwracając uwagi na jego obecność, postanowiła powtórzyć swój sparing z powietrzem.
Czarodziej nie zignorował zachowanie Venory i podszedł do niej tak blisko, że poczuła na szyi jego oddech.
-Tęsknisz za tym, prawda?- syknął jej na ucho.
Kobieta zastygła w bezruchu. Miała problem z odpowiedzią na to pytanie. Spojrzała kątem oka na maga.
- Nie wiem - stwierdziła w końcu. - O czym mówił Balthazaar? Co za koronę znaleźli Harfiarze? - zapytała go, chociaż nie spodziewała się, że Arlo cokolwiek jej rozjaśni.

-Bzdury i bełkot szaleńca, który opowie każdą bajkę żeby tylko zdobyć odrobinę rozgłosu i powód do opuszczenia swej śmierdzącej jaskini…- skomentował bardzo zgryźliwie, dotykając Venorę dłonią po brzuchu.
-Na szczęście nie miał przed sobą głupca i nie zgodziłaś się na te jego żałosne przygody…- kontynuował powoli podnosząc dłoń, by w końcu złapać Venorę za pierś.
Czarnowłosa spuściła głowę, spoglądając na jego dłoń, którą coraz mocniej ją ściskał.
- Nie jestem w nastroju... - mruknęła cicho i wolną ręką odsunęła ramię ze swojego ciała. Nie spodobał jej się jego ton, ale nie chciała go z tego powodu strofować. - Szukałeś mnie? - zapytała i odchodząc do niego, zbliżając się do elfiej zbroi, przyglądając się jej z bliska. Dłonią strąciła nieco kurzu z naramienników.
-Zastanawiałem się, gdzie też podziewa się moja rozdarta wewnętrznie ukochana…- odparł. -Od razu wiedziałem gdzie powinienem cię szukać.- stwierdził.
- To znasz mnie lepiej niż ja sama - odparła nieco oschle. - Upał na zewnątrz przypomniał mi, że mam miecz, który może mnie schłodzić - dodała zaciskając dłoń na rękojeści. W myślach ciągle miotała się, nie wiedząc co powinna ze sobą zrobić. Gorączkowo się zastanawiała gdzie mogłaby szukać pomocy, bo magowi jej brak pamięci zdawał się nie przeszkadzać, może nawet być na rękę.

- Zakon... Gdzie mieści się zakon Helma, który mnie wyszkolił? - zapytała Arla.
-Miecz, który może cię schłodzić?- powtórzył za nią, kompletnie ignorując pytanie ukochanej. Arlo pochylił się i złapał do ręki Pożogę, przyglądając się sztychowi, który o dziwo nie stanął w płomieniach.
-Skoro tak bardzo tęsknisz za wojaczką…- rzekł uśmiechając się pod nosem lekko, po czym niespodziewanie doskoczył w jej kierunku wyprowadzając cios z boku, po skosie.
Kobieta zupełnie nie spodziewała się, że to zrobi. Co innego jej ciało, którego mięśnie napięły się w jednej chwili, gotując do walki. Ręce same ułożyły jej się tak, że atak maga został gładko zbity w dół. Z lodowego miecza posypał się na ziemię szron, który przy kontakcie pokrył ostrze "uśpionej" Pożogi.
- Co ty wyprawiasz? - zaskoczona syknęła do maga, nie kontratakując. Ale jej ciało ustawione było w pozycji wyrażającej gotowość do dalszej walki.
Arlo nie odpowiedział. Od razu ruszył do przodu pchając mieczem przed siebie. Nim Venora uskoczyła w bok, mężczyzna niespodziewanie uderzył ją pięścią w twarz.

-Widziałem jak ktoś cię bije, rani, krzywdzi. Słyszałem twoje krzyki i widziałem jak umierasz. Nie pozwolę ci na to, żebyś przechodziła przez to na nowo. A jeśli trzeba ci bólu to wiedz, że to też mogę ci dać…- rzekł i uśmiechając się szelmowsko wycofywał się powoli tyłem w stronę wyjścia z komnaty.
Venora była oszołomiona uderzeniem. Trzymając dłoń na obolałym policzku zupełnie nie wiedziała jak potraktować słowa maga. Czy on jej groził? Miała przez to jeszcze większy mętlik w głowie i nagle poczuła, że musi wynieść się z tego miejsca. Opuściła rękę trzymającą miecz i oddychając głęboko przez zdenerwowanie, bez słowa ruszyła za Arlem do wyjścia.
- Skoro tak mnie od wszystkiego odcinasz, to czemu pozwalasz by nasza córka uczyła się tego? - zapytała starając się stłumić złość.
Arlo uśmiechnął się i natarł na nią po raz kolejny wyprowadzając kilka błyskawicznych ciosów. Venora z łatwością je sparowała, lecz siła z jaką uderzał była na tyle wielka, by wyrządzić jej krzywdę w razie celnego trafienia.

-Pozwalam na to tylko dlatego, że gdy w jej życiu pojawi się taki Balthazaar, będzie mogła przegnać go precz!- odparł i znów natarł.
Czarnowłosa wciąż ograniczała się do parowania jego ataków, nie kierując przeciw niemu swoich własnych.
- Mówisz jak bardzo wszystko to było bez sensu - odbijając jego cios, uderzyła mocniej, że aż miecz prawie wyleciał mu z dłoni. - A jednak zapewniliśmy bezpieczeństwo królestwu, przegnaliśmy te demony i smoki - mówiła dalej, czujnie obserwując ruchy maga, by kontrować jego ataki. - Umierałam, ale wracałam
 
__________________
"Just remember, there is a thin line between being a hero and being a memory"

Gram jako: Irya, Venora, Chris i Lyn
Mag jest offline