Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 09-06-2018, 03:17   #68
Mag
 
Mag's Avatar
 
Reputacja: 1 Mag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputację

GATE 2

"Lektura" była wciągająca. Normand poczuł się niczym nastolatek, przeglądając ilustracje, jednocześnie starając się robić to tak, by nikt go nie podejrzał. Obrazy wydawały się być namalowane farbą, a autor tych dzieł niewątpliwie był doskonałym artystą. Kiedy Wolf dotknął palcem malowidła pięknej syreny, wyczuwał pod opuszkami strukturę łusek jej rybiego ogona.

- Świerszczyk, serio? - Normand aż wzdrygnął się słysząc nad sobą głos Claire. - Byliście w bibliotece i wzięliście tylko to? - pokręciła głową i odeszła, podchodząc do portalu. Dziewczyna wyciągnęła rękę w kierunku tafli.
- Odsuń się - nakazał Yung, na co panna Durand zareagowała westchnięciem i odstąpiła.

Czas mijał powoli, ale był skrupulatnie odliczany przez Legionistów. W tym czasie kto czuł potrzebę, zjadł posiłek, napił się i rozłożywszy się na kamiennej podłodze, zwyczajnie odpoczął. Najbardziej zregenerować siły potrzebował Mikail, którego kondycja była najsłabsza w tej drużynie, a podróż przez portal dodatkowo go osłabiła. Szczęściem było, że mieli ze sobą lekarza i specyfiki jakie mu dał, całkiem szybko zaczęły działać. Tak czy inaczej Niemiec czuł potrzebę dać odpocząć swoim oczom, więc leżąc pod ścianą wypoczywał.


GATE 1 - Erick

Liczba osób przy magicznej ścianie zmniejszyła się, kiedy Regnaud i panna Zawadzka zdecydowali się zobaczyć na własne oczy to o czym Legionista opowiadał.
Flanigan pozostał przy mocno niezdecydowanym co do dalszych działań Bello, czekając na rozkaz. Karger w tym czasie zaprzestał ostrzału ściany. Tak jak ostatnio, teraz też ściana zaczęła się zasklepiać z rozdarć i po paru chwilach jej powierzchnia znów była idealną skałą.


- Możemy to rozstrzelać i wtedy da się wejść do środka - fachowo ocenił Rainbow i spojrzał w kierunku Ericka i Dady.
- Serio, dziewczyna zamieniła się w smoka? - dopytał Bello. Erick już ze znudzeniem pokiwał mu głową po raz kolejny.
- Dobra, najpierw zobaczymy co z dziewczyną. Później zajmiemy się chorążym - w ocenie Ericka obecny dowódca bardzo ciężko odnajdywał się w roli wydającego rozkazy.

Mężczyźni już zaczęli przebierać nogami by udać się w las gdzie Erick zostawił Alexis, kiedy ponad koronami rozległ się ryk. Odbijał się echem od górskich szczytów i zasiewał lęk w sercu. Jego specyfika sprawiała, że trudno było określić skąd dochodzi.
- Ocho, chyba próbuje rozmawiać z nimi - stwierdził Rainbow żartobliwym tonem o Alexis, starając się jakoś rozluźnić napiętą atmosferę.
- Nie powinna się tak wydzierać. Cholera wie co jest w tych lasach - syknął Dada.


GATE 2

Legioniści szeptem wymienili między sobą dwa zdania, po czym Mayers podszedł do Küchler i go szturchnął, budząc. Niemiec powoli zaczął zbierać się z podłogi.
- Zbieramy się - powiedział dowódca gdy uwaga wszystkich spoczęła na nim. Godzina odpoczynku nieco przymuliła cywili, którzy chwilę poruszali się jak muchy w smole, kiedy pakowali swoje rzeczy do plecaków.
Wkrótce wszyscy stawili się przed portalem, gotowi podjąć drugą próbę zbadania biblioteki.
- Zostań tu - nakazał Yung, patrząc na Claire.
- Nie ma mowy, idę z wami - odparła z determinacją dziewczyna, spoglądając po Normandzie i Mikailu, szukając u nich poparcia.
- No niech będzie... - zgodził się, bez przeciągania dowódca.

W portal pierwsi weszli Legioniści. Zaraz za nimi cywile.
Miejsce wyglądało jak księgarnia podczas remanentu. Wielkie księgi, całe ich mnóstwo, walało się po podłodze. Jakieś czterdzieści metrów od portalu znajdowała się sterta wysoka na półtora poziomu biblioteki, jakby sowy uwzięły się na coś co tam leżało. Pomimo ogólnego bałaganu, nie wyglądało by któraś z ksiąg uległa jakiemuś uszkodzeniu.
Sowy natomiast...
Obsadziły najwyższy poziom w bibliotece i na całe szczęście nie wyglądały na zainteresowane gośćmi.

- Ulala... Ile tu książek... Taka mega mega biblioteka - skomentowała z podziwem Claire, rozglądając się w koło. - To wy ten bałagan narobiliście? - zapytała patrząc po mężczyznach.
Legioniści z początku byli spięci, z bronią gotową do użycia. Widząc jednak, że sowy odpuściły, powoli opuścili karabiny.
- Tak, wychodzi na to, że nie można od nich wymagać za wiele bo w zemście... zarzucą cię wiedzą na śmierć - powiedział Mayers.
- Przydałoby się to posprzątać. Żeby nie zezłościć właściciela - zauważyła dziewczyna i pochyliła się nad najbliższą księgą. Otworzyła ją i przekartkowała. - Eh, nie jest po angielsku, ale są tu chyba jakieś schematy... Ale te szlaczki są nieczytelne - pokręciła głową.
W tym czasie Mayers, zwyczajem wojskowego, zaczął obchodzić najbliższe ich regały.
- Zobaczcie - zwrócił uwagę, wskazując na coś między nimi. Po podejściu do niego, każdy mógł zobaczyć ślady zniszczeń, jakby coś wybuchło. Książki były nienaruszone, ale same regały były przywęglone. Po chwili przyglądania się, szło zauważyć, że te uszkodzenia powoli, ale się "regenerowały".


GATE 1 - Leokadia i Claude-Henri

Zasada wierzenia w rzeczy niewiarygodne dopiero po ich zobaczeniu była bardzo odpowiednia dla badających dziwny, obcy świat. Legioniści nie zatrzymywali ich więc para skierowała się w kierunku, z którego przybył Erick. Cokolwiek stało się z Alexis nie wróżyło źle, z uwagi na to, że po lesie nie poniósł się krzyk pożeranej Henrietty. Chwilę szli wzdłuż ściany, napotykając kamienie z symbolami, a następnie weszli między drzewa.

Wtem rozległ się ryk czegoś dużego. Pasowało do smoka. Do odmienionej Alexis. Jego echo odbijało się ponad koronami drzew, przyprawiając o gęsią skórkę. Odruchowo para zatrzymała się, ale zaraz opanowali się, uśmiechnęli do siebie dodając sobie nawzajem tym otuchy i ruszyli dalej. Niewiele później dostrzegli Henriettę, stojącą z aparatem naprzeciw sporego smoka, o złotych łuskach, metalicznie połyskujących w promieniach słońca. Blondynka rozglądała się, a złoty jaszczur miał głowę skierowaną do góry.

GATE 1 - Alexis

Początkowa niepewność Henrietty wkrótce w pełni przeszła w fascynację. Pokręciła różnymi gałkami przy swoim aparacie i po znalezieniu odpowiedniego ujęcia, dało się usłyszeć charakterystyczne cyknięcie. Po nim następne. I następne.
- Jesteś piękna. Te łuski się tak pięknie mienią... - mówiła przy tym kobieta.
Panna Sorel w tym czasie skupiła się na sobie, przymykając oczy. Czuła jak energia coraz swobodniej przepływa w jej ciele, zupełnie jakby synchronizowała się z nią. Ból w grzbiecie ustępował, a siły jej wracały. Alex odniosła wrażenie, jakby przyzwyczajała się do tej "formy" swojego ciała, bo w jakiś dziwny sposób dodatkowe kończyny przestawały być jej obce.

W końcu skończyła się klisza.
- Jaka szkoda - skomentowała Henrietta z zawiedzioną miną.
- Alexis, na prawdę nie możesz mówić? - podpytała blondynka. - Może to tylko... Kwestia zapanowania nad wymową, nad układaniem języka w ustach? - zasugerowała.

Nim jednak Alex-smoczyca mogła "odpowiedzieć" po całej okolicy rozległ się donośny ryk. Ale nie był to byle jaki ryk. Odbijał się echem od górskich szczytów i zasiewał lęk nawet w sercu odmienionej Sorel. Niestety jego specyfika sprawiała, że trudno było określić skąd dochodzi.
Alex zamrugała oczami ze zdumienia, bo zrozumiała przekaz jaki niósł za sobą ten głos.
"Wynoś się".

Zaintrygowana tym odkryciem, dopiero po chwili zauważyła, że grono jej widzów powiększyło się o dwie kolejne osoby. Claude-Henri i Leokadia, trzymając się za ręce, stali wpatrując się w nią.


GATE 1 - Arthur

Starszy chorąży Higginson bardzo długi czas wpatrywał się w symbol widniejący na białej budowli. Była ona wysoka, kwadratowa z czterema niewysokimi wieżami w każdym rogu na których były kopulaste dachy. Główna bryła budynku była zadaszona w stylu kopertowym.
Wszędzie w koło była cisza, nagrobki i nawet jednej żywej duszy nie mógł dosłyszeć. W końcu Arthur zdecydował się, że sprawdzić wnętrze mauzoleum. Tuż przy głównym wejściu dostrzegł posąg z szarej skały, przedstawiający jakiegoś wojownika, w pozie odpoczynku, z jedną ręką opartą na kolanie. Sylwetka ta nie miała głowy, a coś co mogło być hełmem zbroi było roztrzaskane, a od góry w posąg wbity był wielki dwuręczny miecz, przebijający się swym ostrzem przez plecy "wojownika". Na szczycie, czyli na rękojeści, siedział nieruchomo wykonany z mieniącego się kamienia ptak. Kiedy mężczyzna się zbliżył, zauważył, że o ile ptak jest figurą to miecz wyglądał na prawdziwy.

Nie tracąc więcej czasu, Higginson ruszył dalej. Wrota były uchylone i wystarczyło zajrzeć do środka. Legionista szedł pewnym krokiem, ale uważnie się rozglądał. Zatrzymał się kiedy usłyszał jak coś u góry drapie o metal. Natychmiast uniósł głowę i zatrzymał się, kątem oka szukając osłony. Szuranie powtórzyło się, a po nim rozległ się gardłowy pomruk.
Instynktownie Arthur, zaczął się cofać, za miejsce do osłony obierając postument, na którym stał dziwny pomnik. Skrył się za nim i tylko wyjrzał by sprawdzić o co chodzi.
Pomruk przeszedł w warkot, aż w końcu mężczyźnie ukazał się ten kto robił tyle hałasu.


Był to biały, najprawdziwszy jaszczur. Smok, a może wywern. Gadzina wdrapała się na kopułę dachu jednej z wież i groźnie bulgotała pod nosem. Węszyła, jakby pochwyciła jakiś trop. Legionista przyglądając się zauważył, że smok był ranny. Zastygła krew pokrywała jego szyję, łeb i cały prawy bok. Obrażenia wyglądały jakby zadane zostały ostrym narzędziem, albo... Szponami.
Na szyi jaszczura widać było łańcuchy owijające jego szyję, wbijającą się w skórę między łuskami. Po chwili biały gad wyprostował się, prezentując przy okazji obręcze na przednich łapach, coś jakby olbrzymie kajdany, od których zwisało kilka ogniw grubych łańcuchów. Smok nagle skierował łeb w kierunku, gdzie krył się Higginson i wyszczerzył zęby. Nie schodząc z dachu nastroszył grzebień i uniósł skrzydła, przez co jego sylwetka nabrała potęgi. Ale też odsłonił się cały, ukazując skalę swoich obrażeń. Lewe skrzydło wyglądało na przetrącone, może nawet złamane.

Gad zaryczał, a jego głos poniósł się echem. Głos był potężny, budzące w sercu grozę tak dużą, że nawet Arthur zwątpił i mocniej zacisnął dłonie na karabinie.
 
__________________
"Just remember, there is a thin line between being a hero and being a memory"

Gram jako: Irya, Venora, Chris i Lyn
Mag jest offline