Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 30-06-2018, 22:03   #51
Mag
 
Mag's Avatar
 
Reputacja: 1 Mag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputację
Khalim trafił Ogra błyskawicą, ale ten to wytrzymał… po czym zaryczał wściekły i przywalił w zaklinacza maczugą po jego lewym barku, miażdżąc go. Mężczyzna wśród trzasku swoich łamanych kości zachwiał się na rumaku, po czym spadł z niego na ziemię. Umierał!!

Z wrednym uśmiechem na pysku, Ogr spojrzał na Henę...

Glaiscav rzucił na Ogra “Oślepiający pył”, który spełnił swoje zadanie i wielki humanoid został nim oślepiony. Ogr zaczął miotać się dziko z maczugą, wywijając nią na wszystkie strony.

Kolejny Ogr dopada Shargoza nim ten zdołał ukończyć zaklęcie i zdzielił go maczugą w… głowę. Co prawda Druid odchylił się nieznacznie w ostatniej chwili, ale rana i tak była poważna. Jego twarz zalała się momentalnie krwią, jednak Shargoz był twardym sukinkotem. Dokończył zaklęcie i za plecami Ogra pojawił się lew, który na owe plecy się rzucił z rykiem, przerabiając je szybko w krwawą breję. Ale duży humanoid jeszcze nie był martwy.

Rita zeskoczyła z konia, podbiegła do Synarfina, po czym oddała strzał z łuku do Ogra, który właśnie zabił(?!!) ich Zaklinacza. Strzała przeleciała blisko konia, na którym siedziała Hena, dopadła jednak celu, i wbiła się w ogrzą lewą nogę. Ale sukinkot wciąż nie padał.

Durin, po użyciu na sobie magii ochronnej, z młotem i tarczą mocno ściskanymi w łapach, rzucił się na Ogra miotającego się z lwem na plecach. Czas utłuc gnoja...

Ramas wystrzelił “Błyskawicą” w nadbiegającego z lewej strony Ogra, prosto w jego rozwydrzoną, durną mordę. Zaklęcie dopadło przeciwnika z dużą mocą, trafiając nawet w oko, które Ogr utracił, i nieco koślawie dokończył bieg do Elfa…

Zerknięcie w tył nie ujawniło nikogo zachodzącego ich z tamtej strony.

Ogr dobiega do Elfa, po czym wali maczugą po lewej nodze Synarfina, oj zabolało… Wojownik odpowiada kontrą obu swych rapierów, zasypując przeciwnika ciosami, ale z czterech razów tylko jeden dosięga celu i rani Ogra...

Hena spięła swojego konia, po czym wystrzeliła do przodu, prosto na wielkoluda, który przyczynił się do ubicia Khalima. Czy dziewczyna była szalona, czy aż tak odważna, a może jedno i drugie, trudno było w tej chwili powiedzieć. Koń wyrwał krótko w kierunku Ogra, Hena jedną ręką ściągnęła lejce, gwizdnęła na konia… w tym czasie zaś wroga kupa mięśni uniosła oburącz wielką maczugę w górę, by wbić bladolicą ciosem broni w jej własnego rumaka. Wierzchowiec przemknął w ostatniej chwili obok Ogra, a dziewczyna jakimś wyjątkowo zręcznym trafem dotknęła dłonią w przejeździe łokcia przeciwnika, jednocześnie szepcząc jakieś słowa.

Ogr zawył z bólu, a skóra na jego łokciu poczerniała. Owa czerń rozeszła się szybko po całej jego ręce, “rozlewając się” na głowę, tors, drugą rękę, brzuch, nogi. Ogr ryczał w strasznych męczarniach, jego oczy… roztopiły się, a z pyska chlusnęła czarna jucha. Maczuga upadła na ziemię, a po chwili i łupnął na nią sam wielkolud. Martwy.

Satysfakcję z przypieczenia przeciwnika zastąpiło przerażenie, kiedy wściekły olbrzym zdruzgotał kości Zaklinacza ciosem maczugi. Jego ostatnią myślą zanim stoczył się w mrok była nadzieja, że przecież ktoś taki jak on nie powinien skończyć w ten sposòb.

- Ja leczę, ty zatłucz! - wrzasnął druid do krasnoluda pozostawiając pancernemu kapłanowi młóckę z ogrem. Na razie wziął na siebie inne zadanie, gnając do Khalima, skacząc nad drewnianym balem leżącym na drodze, a potem ściskając w dłoni dębowy znak swego bóstwa by użyć na nieprzytomnym magu uzdrawiającej energii jego najsilniejszego czaru z tej kategorii jaki zapamiętał.

Rita widząc kątem oka, że Hena powaliła jednego z zielonych, nie krępowała się już by zajść swojego ogra od flanki. Wyciągnęła strzałę i naciągnęła cięciwę, posyłając ją dopiero w momencie kiedy przeciwnik był skupiony na Finie.

Ramas nie dostrzegł za swymi plecami nikogo, za to przed sobą miał wrogów aż za dużo. Postanowił więc pozbyć się najpierw tego przeciwnika, któremu przed chwilą wybił oko. Posłał więc w jego stronę garść magicznych pocisków.

Synarfin stęknął przez zaciśnięte zęby przy otrzymaniu ciosu. Na szczęście zdołał ustać. Nie czekając na kolejny ruch ogra wyprowadził w niego ponowną serię ataków.

Nieciekawa sytuacja.
Glaiscav obiecywał sobie, że swoją najsilniejszą broń będzie trzymał na naprawdę poważną sytuację, ale co to było jeśli nie prawdziwa potrzeba?
Bard sięgnął po flet.
Ogr obok miotał się oślepiony.
Jego kompani szaleli.
Khalim leżał konający.
Teraz. Muzyk wziął oddech i zaczął grać.
Cóż to była za melodia! Szalejąc po skali bard tworzył wariację na temat przemocy. Dzika chrapliwa muzyka wojny rozpalająca krew u sojuszników i rażąca wrogów falą śmiertelnej grozy.
Nie trwało to długo, ale gdy bard schował flet echo nadal zdawało się grać.
Glaiscav sięgnął po miecz i niczym huragan ruszył na oślepionego ogra. Nie miał wątpliwości, że towarzysze będą teraz walczyć jak przystało bohaterom eposu.

Durin nie miał zamiaru wykłócać się o taktykę walki, szczególnie teraz gdy walka trwała w najlepsze. Krasnolud splunął w bok i skinął głową Shargozowi, po czym zakręcił lekkiego młyńca swym młotem i zaatakował przeciwnika. Błogosławiona moc, zesłana przez Moradina działała, otaczając ciało krasnoluda ledwie zauważalną aurą.
- Zadarliście nie z tym krasnoludem! - krzyknął i rzucił się w kierunku najbliższego z wrogów celując w kolana swym młotem.
 
__________________
"Just remember, there is a thin line between being a hero and being a memory"

Gram jako: Irya, Venora, Chris i Lyn
Mag jest offline