Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 27-07-2018, 12:21   #60
Mag
 
Mag's Avatar
 
Reputacja: 1 Mag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputację
Jakąś godzinę po zaśnięciu…

Druid wartował przy ognisku, reszta zaś spała. Elf w namiocie nadrzewnym, parę kroków od obozu, pozostali w zwykłych namiotach, blisko jedynego źródła ognia…

Hena opuściła namiot po godzinie czasu, zostawiając tam drzemiącą Ritę. Uczennica Maga położyła się blisko ogniska na plecach, z rękami założonymi za głowę, po czym po prostu wpatrywała się w nocne niebo. Ani ona, ani Druid nie kwapili się do rozmowy, dziewczyna więc tak sobie leżała i podziwiała gwiazdy, Shargoz z kolei gapił się w ogień. I byli tylko ze swoimi myślami.

Do czasu.

Niemal bezszelestnie, bez jakichkolwiek dźwięków, coś wlazło im do obozowiska. I to liczne “cosie”. Druid zauważył nieproszonych, nocnych gości w ostatniej chwili, ale już było po sprawie, dali się zaskoczyć…

- Pobudka!! - Krzyknął Shargoz, zrywając się z miejsca, i przeskakując nad ogniskiem z kosturem w dłoniach, pędząc już do pierwszego przeciwnika, tego, najbardziej zagrażającego niczego jeszcze nie świadomej Henie. - Pająki!! - Dodał Druid.


Przez ułamek sekundy Ramas miał nadzieję, że to tylko głupi żart ze strony Shargoza, lecz nadzieja rozwiała się szybciej, niż się zrodziła. Mag, nie do końca obudzony, ruszył do wyjścia z namiotu tak, jak spał. Czyli w koszuli i spodniach. Boso na dodatek. Miał zamiar potraktować serią magicznych pocisków we wszystko, co miało więcej niż dwie nogi.

Khalim zerwał się na równe nogi, przeklinając pod nosem. Podczas tej podróży nie można było się wyspać. Na szczęście broń ani zbroja nie była mu potrzebna, moc miał w sobie…
--Do mnie, przyspieszę was! -Zawołał!

Glaiscav wyrwał się z jakiegoś poplątanego snu zbudzony okrzykiem. Na szczęście sen miał lekki więc natychmiast doszedł do siebie i złapał za miecz leżący na macie obok niego. Wypadł z namiotu…
Wokół hałas i zamieszanie. A stanowczo zbyt blisko cienie o wydłużonych pajęczych kształtach.
Adrenalina zakuła w żyły na wierzchach dłoni. Bard wydał śpiewny okrzyk wojenny i rzucił się na najbliższą bestię.

Złotowłosa elfka nienawidziła pająków. Pierwsze co jej się napatoczyło pod rękę to... Szara torba, którą dawno temu zakosiła jakiemuś typowi. Chyba był jakimś artystą ulicznym, pazującym różne sztuczki. Ale mniejsza o byłego właściciela, bo to teraz Rita była w posiadaniu ciekawego worka pełnego cudów. Elfka sięgnęła do niej ręką, namacała puchatą kulkę i wyciągnęła, rzucając przed siebie… i z kulki wyrósł kot. Elfka przewróciła oczami, a kot zjeżył sierść i przeciągle syknął. Do walki z pająkami to on się raczej nie nadawał, ot ledwie dla nich przekąska będzie.

Synarfin otworzył oczy przerywając medytację. Odgłosy walki były już wyraźne. Czyjś okrzyk bólu… Zerwał się z hamakowego posłania i rozchylił poły namiotu. Cały czas miał na sobie swoją lekką koszulkę kolczą, więc wystarczyło sięgnąć po rapiery i był już w pełni gotowy do walki. Poświęcił ułamek chwili na zlustrowanie pola walki i nie zwlekając ani sekundy dłużej zeskoczył z głośnym okrzykiem na ziemię.

W samym zaś obozie…

Druid przeskoczył nad ogniskiem, nad leżącą sobie Heną, po czym potraktował kosturem pierwszego natręta… tłukąc go po łbie. Pająk zasyczał, zraniony, po czym sam zaatakował ugryzieniem Shargoza, jednak niecelnie.

Hena momentalnie się podniosła, rozglądając na wszystkie strony.
- One są wszędzie!! - Krzyknęła dziewczyna. Nie miała przy sobie żadnej broni, nie miała na sobie koszulki kolczej, nie miała nawet butów. Ale miała magię. I to taką z tych zabójczych. Wypowiedziała kilka słów, wykonała dłonią parę gestów do najbliższego jej pająka, po czym… odwłok pająka został rozerwany jakąś potworną siłą na strzępy, a jego zakrwawione serce przyfrunęło do dłoni dziewczyny! Ta niedbale odrzuciła je w płomienie ogniska…

Pająków było jednak wiele. I były głodne.

Gdzieś blisko namiotów, spanikowane konie zaczęły rżeć i próbowały urwać się z powrozów.

Z ciemności wokół obozowiska wychodziło ich coraz więcej i więcej. Kolejny zaatakował Druida, ale i przed nim się mężczyzna obronił, tłukąc kosturem po pysku delikwenta, który również chciał go ugryźć. Hena została zaskoczona, i jeden z pająków ugryzł ją w plecy… dziewczyna jednak zacisnęła zęby, nic sobie nie robiąc z trucizny, którą starał się powalić ją wróg.

Shargoz zaś walnął kosturem pająka, jako że sytuacja znów nie sprzyjała jakiejkolwiek strategii poza waleniem bronią we wroga. Drugi już cios w łeb tego samego pająka, dał już poznać, iż delikwent ma powoli dosyć. Stał się mniej ruchliwy, jednak dalej syczał wściekły i zaatakował ponownie, razem z drugim pająkiem tuż obok niego. “Dwóch na jednego, to banda łysego”, jak zasłyszał gdzieś Druid… został ugryziony w lewą rękę oraz prawą nogę. Sukinkoty te pająki jednak, w kupie silne. Shargoz, poza oczywistym bólem z powodu ugryzień, nic sobie jednak z ich jadu nie robił. Ba, nawet nieco pokozaczył, wysysając go z własnej ręki i plunął nim na jednego z pająków!

Hena uważając na ruchy pająka przed sobą, wyszeptała kolejne zaklęcie i… nic się nie stało. Dziewczyna warknęła poirytowana, chyba straciła zaklęcie? Pająk z kolei rzucił się na nią, przewrócił ją impetem swojego skoku na plecy, po czym wżarł się w jej twarz!!! W obozowisku rozległ się przeraźliwy krzyk pełen bólu i przerażenia.
 
__________________
"Just remember, there is a thin line between being a hero and being a memory"

Gram jako: Irya, Venora, Chris i Lyn
Mag jest offline