Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 30-07-2018, 16:31   #50
Mag
 
Mag's Avatar
 
Reputacja: 1 Mag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputację

- O, ja wezmę makaron smażony z tymi małymi robaczkami - zainteresowała się Irya obrazkiem przy opisie dania z krewetkami. Uniosła spojrzenie znad menu chcąc skomentować jego wybór smażonej a później pieczonej ptaszyny jako nieodpowiedni, ale powstrzymała się. Lepiej było by zjadł coś na co miał ochotę, wtedy była szansa, że z lepszym humorem podejdzie do wieści jakie miała mu do przekazania. - Tak, będziesz zadowolony z kaczki - powiedziała ostatecznie i pokiwała głową.

Nie wiadomo skąd pojawił się cień za rozsuwanymi drzwiami, który stał tam tak długo aż był pewien, że został zauważony. Drzwi rozsunęły się i ukazały znajomą już postać młodej dziewczyny w kimonie, która przyjęła zamówienie, zabrała karty i oddaliła się szybko małymi kroczkami.
W oczekiwaniu na podanie jedzenia ojciec i córka umilali sobie czas rozmową o sprawach przyziemnych. Głównie David opowiadał co u jej matki i brata, bo Irya nie widziała się z nimi od czasu swojego przeniesienia na Southside.

Kelnerka wróciła z zamówieniem nieco kwadrans później. Jedzenie zgodnie z oczekiwaniami wyglądało i pachniało imponująco. Irya była przekonana, że potrawy nie dorównują tym u Nakano, ale widać było, że Mishima za punkt honoru obrała sobie pokazać swój kunszt kulinarny “obcym”. Poza tym ceny były kosmicznie adekwatne do jakości usługi. Irya teraz pod wpływem zapachu apetycznej potrawy poczuła jak ściska ją w żołądku.
- Smacznego - powiedziała i wzięła w dłoń pałeczki. Operowanie nimi nie sprawiało jej najmniejszego problemu. Jedząc nie rozmawiali, każde skupione na swoim talerzu. Dopiero gdy każde zaspokoiło swój głód. Wtedy Irya dopiero rozlała do kubeczków zielonej herbaty, która parzyła się w kamiennym imbryku.

- Dobra to na czym ja... - zastanowiła się blondynka. - Ah, że Anderson i Hill, i Crime Shield. Tak więc, mamy tych dwóch, których łączy Crime Shield. Jeden w nim pracuje, drugi cholera wie co robił. Jest jeszcze ten tajemniczy osobnik co przyprowadził Hill do mojego mieszkania. Na pewno nie jest nim Anderson, bo sylwetka zdecydowanie szczuplejsza. Dziwne jest to, że osoby, które powinny były widzieć twarz tej osoby zupełnie nie pamiętają spotkania jej. Co dziwne były wręcz zdumione gdy widziały siebie na nagraniach rozmawiających z tym kimś.
- NIe pamiętają czy tylko twierdzą, że nie pamiętają? - zainteresował się David.- W pierwszym przypadku niewiele zrobisz bez odpowiedniego przyciśnięcia świadka, a o to jest ciężko. Wykonalne w przypadku freelancera, a problematyczne jeśli mamy do czynienia z Capitolskim obywatelem świadomym swoich praw. Jeśli faktycznie nie pamiętają to jest źle - wyraźnie zafrasował się ojczym, a na jego twarzy pojawiła się troska. - Wtedy zaczyna tu śmierdzieć praniem mózgu Cybertoniku, Bractwem albo Heretykami - wyraźnie ściszył głos pochylając się do przodu. - Sam nie wiem, który przypadek jest gorszy.

- Osobiście z nimi rozmawiałam - skrzywiła się Irya, słysząc wypowiedziane przez Davida na głos jej własne myśli. - Sprawiali wrażenie naprawdę zaskoczonych, że tego nie pamiętali. No i jak głupim trzeba być, żeby zaprzeczać czemuś na co są jednoznaczne nagrania? - wyjaśniła, podpierając głowę na łokciu opartym na blacie stolika i dłonią drugiej ręki dziubiąc patyczkami ostatnią nitkę makaronu na swoim talerzu. - Cybertronik by też pasował jeśli chodzi o pozbycie się zabezpieczeń w budynku, reszta natomiast… - wzruszyła ramionami nie mając pojęcia co Bractwo czy Heretycy chcieliby tym osiągnąć.
- W tym przypadku ciężko się czegokolwiek domyślać - odparł ojczym. - Jedni mówią, że Cybertronik jest tak wyprany z uczuć, że jest niewrażliwy na jakikolwiek wpływ Ciemności, a inni, że z Heretykami wręcz współpracuje. Samo Bractwo tego nie dementuje, a Imperialni fanatycy bardziej nienawidzą Cybertroniku niż Inkwizycja. Jeśli Bractwo podejrzewa kogoś o konszachty z ciemną stroną, to standardowo się dostaje kulkę w łeb, co jest i tak lepszym rozwiązaniem niż przesłuchania w podziemiach Katedry - przerwał na moment David jakby analizując czy właśnie mówiąc to sam nie popełnia jakiejś herezji za którą mógłby tam trafić. - Osobiście widziałem jak w czasie spowiedzi w katedrze przyszli inkwizytorzy i wywlekli człowieka do zakrystii. Koleś wrócił do domu po tygodniu z bliznami na ciele, których pochodzenia nie mógł sobie przypomnieć i zarzekał się, że właśnie wraca z urlopu na Wenus - mężczyzna zrobił przerwę na przełknięcie umieszczonego właśnie kawałka mięsa w ustach.
- Jeśli jednak chodzi o ostatnią alternatywę, to tutaj w żaden sposób Ci nie pomogę - odparł z przepraszającym wyrazem twarzy - Może tylko Bractwo ma jakąś wiedzę co kieruje Heretykami i jeśli wierzyć plotkom to Cybertronik też - dodał próbując usprawiedliwić swoją niewiedzę. - No i może jakiś tam odłam Mishimy - uzupełnił bardzo starając się wygrzebać coś z zakamarków pamięci.

Irya słuchając go wyprostowała się i skrzyżowała ręce przed sobą. O Bractwie bardzo dobrze było posłuchać. I tylko posłuchać, bo zawsze bezpieczniej było nie tykać się tego co mogłoby zwrócić uwagę braciszków na ciebie, wtedy jak to David ładnie zauważył, zaczyna robić się mocno nieciekawie. Blondynka nawet się nieco zaniepokoiła, że sprawa napaści na nią może być podszyta jakimiś sprawami Heretyków. Od razu zaczęła robić sobie rachunek sumienia z prowadzonych spraw. Nic jej jednak nie przychodziło.
- I co... Myślisz, że ten typ co mnie napadł też mógł być pod wpływem mieszania w głowie kogoś z Cybertroniku czy Heretyków? - dopytała go, ale zaraz machnęła ręką. - Mniejsza o to, będę się tym martwić jak dostanę raport końcowy z dochodzenia w mojej sprawie, z pełnym raportem z sekcji Hilla. No dobra. Ale to nie koniec ciekawostek - dodała na koniec z niezadowoleniem. - Anderson i Hill mają jeszcze jedną wspólną rzecz. A raczej osobę. Prawnik Charles Morgan, pochodzi z Marsa. Osoba na którą bardzo, ale to bardzo nie byłoby stać Hilla, a Andersona też niekoniecznie, ale kto wie jak tam szefostwo Crime Shield sobie go wycenia - wzruszyła ramionami.

- Jeśli chodzi o prawników to tutaj na moje szczęście, a twojego pecha, też niewiele mogę powiedzieć. Nazwiska nie kojarzę, ale zapytam naszych prokuratorów czy mieli z nim cokolwiek wspólnego. Jeśli to Capitholczyk to może coś o nim słyszeli. - obiecał David. - Jak coś zdobędę to przekażę ci razem z tym o co prosiłaś wcześniej - dodał nalewając sobie jeszcze herbaty.
- Widzę, że wiele dzieje się wokół ciebie, ale na szczęście nie widać, żeby specjalnie źle to wpływało na twoją psychikę. Wręcz bije od ciebie determinacją. - stwierdził, ale widać było po nim, że zależy mu na potwierdzeniu tych słów.
- Można by powiedzieć, że załatwiłam sobie pracę domową, która daje mi tyle zajęcia co i problemów, żeby pozostawać na wysokich obrotach - sarknęła. - Ale to później. Po kolei, żebyś się nie pogubił w tym wszystkim - stwierdziła i napiła się herbaty, bo od mówienia znów zaschło jej w gardle.
 
__________________
"Just remember, there is a thin line between being a hero and being a memory"

Gram jako: Irya, Venora, Chris i Lyn
Mag jest offline