Diuk zarzucił halabardę na ramię i spokojnym spacerowym tempem zaczął obchodzić teren obozowiska. Topher obserwował okolicę daleką i bliską. Nasłuchiwał dzwięków, sączył zapachy. Dla niewprawnego oka, wyglądał jak turysta na wycieczce, ale Karl cały czas był czujny. Graniczni, zombie, zwierzoludzie. Chuj jeden wie co czyha w krzakach. |