Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 10-09-2018, 22:58   #215
Mag
 
Mag's Avatar
 
Reputacja: 1 Mag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputację
Thazar w towarzystwie Edrika ostrożnie ruszyli przez komnatę do fotela w którym zdawało się, że ktoś siedział. Mogło oczywiście okazać się, że była to jedynie rzucona na nie szata, ale to dopiero się miało okazać.

Anna była bardzo zainteresowana widokami roztaczającymi się za oknem. Ostrożnie, rozglądając się swoim bystrym wzrokiem, podeszła do najbliższego. Było wysokie i dawało światło jakby na zewnątrz była piękna, słoneczna pogoda. I tak właśnie było za oknem, ale widok roztaczający się z niego wprawiał w konsternację. Owszem były za nimi góry, ale pasujące go terenów północy, z wysokimi iglastymi drzewami i szczytami pokrytymi śniegiem. Jak nic musiała to być jakaś iluzja.

Tajga nieufnie kroczyła po deskach tego dziwnego miejsca. Starała się nie chodzić ścieżkami, którymi wcześniej już ktoś nie przeszedł, dla bezpieczeństwa, bo nie wiadomo co tu się mogło kryć. Stając sobie w sprawdzonym miejscu, rzuciła wykrycie magii i aż przytłoczyła ją mnogość zaklęć jakie tu wyczuła. Niektóre aury bardzo stare, ledwo wyczuwalne inne nowsze, choć też nie wydawały się by ktoś rzucił je niedawno. Wszystkie wciąż działające efekty działania splotu ocierały się o szkoły odrzucania, ochrony, przemian, ale głównie iluzji. Lecz mnogość czarów uniemożliwiała skupienie się na konkretnym jednym by go rozpoznać.

Morkhul natomiast zainteresował się tym co stało na regałach. Było ich sporo, a niektóre tak wysokie, że na wyższe poziomy prowadziły drewniane schodki. Rozglądając się po tomiszczach jakie zdobiły te półki zauważył, że na wszystkich widniały znaczki języka, który nie był mu znany. Zniechęcony tym, nagle dostrzegł coś znajomego - znaki alfabetu alzhedo. Napis "Przewodnik Vola po Dolinach". Dalej od niej był tym samym językiem opisana książka "Trunki Dżinich, szlachetna destylacja" i kilka innych pozycji z tematyki, która zainteresowałaby osoby szlachetnej krwi czyli polowania z sokołem, chów chartów, pielęgnacja jedwabników. Czyli nic co by im się przydało w obecnej sytuacji, choć instrukcja pędzenia bimbru mogła oznaczać, że gdzieś w tym miejscu takowy alkohol się znajdować.

Jasmal rozglądała się za czymś co mogło robić dla niej za płaszcz. Przemoczenie i chłód sprawił, że ciepłolubna calishytka dygotała, a jej mokre ubranie zdawało się być teraz całkiem bardzo transparentne. Na szybko zauważyła, że nigdzie nie było ubrań, nawet ich resztek pozostawionych przez mole. Za to między wysokimi regałami znajdowało się przejście jakby do innego pomieszczenia. Zaglądając tam zobaczyła pokój przypominający gościnną sypialnię.


Stara pościel na szerokim łóżku była zatęchła, ale nie wyglądało by była zgniła. W pomieszczeniu była jeszcze szafa, fotel, krzesło i stolik, który raczej był pulpitem do czytania ksiąg. Jedna już na nim leżała, ale kobieta nie potrafiła rozczytać języka, którym była napisana. To co znalazła Jasmal, zauważyła również Anna i Morkhul.

Tymczasem Slaak'Han uważnie i bardzo nieufnie rozglądał się, węsząc dokładnie każdy pokonywany metr. Dostrzegając czym zainteresowali się Thazar i Edrik, podążył za nimi. W połowie drogi do fotela jaszczur zrównał się z nimi. W trójkę, zerkając raz po raz po sobie, w końcu obeszli fotel szerokim łukiem i nareszcie postać na nim siedząca stała się widoczna. Istota musiała być bardzo szczupła, ubrana w szeroki płaszcz, którego kolor był bliżej nieokreślonego koloru. Kaptur opadał na twarz i w pełni zakrywał ją. Wydawało się, że osobnik śpi. Jedynie czego ubiór tej sylwetki nie zasłaniał to dłonie. I to poddawało w dużą wątpliwość stan zdrowia. Były to dłonie dobrze zmumifikowanego ciała.

Thazar wyciągnął rękę by podnieść kaptur, a w tym czasie Edrik i niebieskołuski, szykowali się, jakby trup miał się na nich zaraz rzucić. Odsłonięta twarz ostatecznie potwierdziła pierwsze oględziny. Kimkolwiek był mieszkaniec tego miejsca, był martwy od dłuższego czasu.

Wtem w oczodołach martwego zapaliły się żółte ogniki.

Drzwi wejściowe do domu zatrzasnęły się z hukiem, który każdego postawił na nogi. Thazara, Edrika i Slaak'Han coś odrzuciło w tył i uderzyli plecami o ścianę z półkami na książki. Wojownikowi nic nie było choć uderzenie wytrąciło mu broń z ręki, ale magowi odebrało to dech w piersiach. Jaszczur musiał niefortunnie uderzyć się w głowę, bo padł nieprzytomny na podłogę. Pod nogami walały im się książki, których część leżała nawet na ich przewodniku.

- Któż śmie zakłócać mój spokój? - odezwało się ciało, siadając prosto w fotelu. Ogniki w pustych oczodołach zdawały się spoglądać na kulącego się z bólu maga.




Pozostali słyszeli rumor rozbijanych półek, lecz słowa wypowiedziane przez osobnika na fotelu były zbyt ciche by je dosłyszeć. Ze swoich miejsc mogli co najwyżej dostrzec swoich kompanów stojących pod ścianą, przy rozbitych regałach.
 
__________________
"Just remember, there is a thin line between being a hero and being a memory"

Gram jako: Irya, Venora, Chris i Lyn
Mag jest offline