Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 14-11-2018, 19:17   #5
Mag
 
Mag's Avatar
 
Reputacja: 1 Mag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputację
Tymczasem po drugiej stronie płotu Heather spojrzała w kierunku rudzielców, nieco zaniepokojona ich zainteresowaniem. Dziewczynka wahała się co odpowiedzieć, bo ojciec zawsze mówił, że trzeba mówić prawdę... Natomiast interakcje z rodzeństwem wykazywały, że nie zawsze to się opłaca.
- Piłka nam wpadła - odpowiedziała Tapping. - Marti jak zawsze nie umie złapać jak mu się rzuci, to poleciała - dodała, dla uwiarygodnienia swojej wersji.
- No wiadomo – odparł Todd… lub Tad. Naprawdę trudno było ich odróżnić. Drugi z bliźniaków dodał – Lepiej się pośpieszcie bo jak śmierdziel wróci, to po piłce. Nam już trzecią w tym miesiącu zabrał.
- Nooo, ale wredny, nie? - skomentowała Heather z przejęciem. W duchu była zadowolona, że jej ściema okazałą się skuteczna. Brat byłby z niej dumny. - To ten, będziecie rozglądać się ze swojej strony ulicy za nim? Bo stąd całej nie widzę - dodała proszącym tonem.
- Lepiej pomóż szukać tej piłki, bo ten ślepak i tak jej nie znajdzie – zaśmiał się rudzielec z rękawicą.
- Duży jest, da sobie radę - odpowiedziała Heather. - Gorzej będzie jak go staruch przyłapie, dlatego pilnuje. Może przez przypadek znajdzie też i wasze piłki?

Bliźniacy popatrzyli na siebie porozumiewawczo a potem zwrócili do Heather.
- Ty, młoda, a wiesz, że ostatnio zaginął w okolicy jeden taki chłopak? Jak go ostatnio widzieliśmy to też szukał piłki…
- No! – potwierdził drugi – A potem przyjechały gliny. Przeszukali dom śmierdziela. Znaleźli tylko piłkę tego dzieciaka, bo była podpisana jego inicjałami.
Dziewczynka zmrużyła oczy, nieufnie przyglądając się bliźniakom.
- Tak tylko gadacie. Tata by mi powiedział gdyby to była prawda ! - powiedziała, ale bez przekonania w głosie.
- Pogadamy, jak znikną twoi kumple i ta kicajka – zaśmiał się jeden z chłopców a drugi od razu zapytał.
- A kim jest twój stary?
Heather usłyszała coś przypominającego stłumiony krzyk dobiegający z wnętrza budynku. Mogła przysiąc, że to głos Martiego.
- Co tam się dzieje? – zainteresowali się bliźniacy i spojrzeli podejrzliwie na Heather.
A ta nie miała pojęcia co tam się działo. Musiała wymyślić coś na poczekaniu.
- Eeee... Pewnie się potknął o coś - stwierdziła w odpowiedzi ze wzruszeniem ramion. - Albo zobaczył ropuchę.
Bracia popatrzyli na siebie, a potem jeden skinął do drugiego i ruszyli w stronę bramy, z której mieli widok na posesję. Najwyraźniej wyjaśnienia Heather ich nie przekonały. W tym samym momencie w jednego z domów wyszła kobieta. Kolor jej włosów nie pozostawiał złudzeń czyją jest matką.
- Todd, Tad, wracajcie do domu. W tej chwili! – zawołała.
Bliźniacy obejrzeli się za siebie wyraźnie zaskoczeni i rozczarowani takim zwrotem akcji.
- Ale mamo…
- Ojciec zaraz przyjedzie i nie chcę być w waszej skórze jak zobaczy ten bałagan w pokoju!
Todd i Tad spuścili głowy jak posłuszne małe pieski po czym ociągając się ruszyli w stronę domu. Jeden z nich obejrzał się jeszcze za Heather i uśmiechnął wrednie.
- Nazywał się Mark Hammil. MH. Zapamiętaj dziewczynko i lepiej uważaj na śmierdziela.

Heather skuliła się w pierwszej chwili. Spojrzała za chłopakami i wtedy coś jej się przypomniało.
- Mark Hamill to aktor, frędzlu! - krzyknęła do niego używając epitetu zastępującego niedopuszczone w jej domu przekleństwa.
Rudzielec słysząc przezwisko przyłożył palec do szyi i wykonał gest podcinanego gardła a potem podreptał za bratem znikając za drzwiami. Gdzieś w oddali Heather usłyszała warkot starego silnika, ale nie była w stanie stwierdzić, czy to samochód Hausera.
Dziewczynka nie zamierzała ryzykować. Już i tak jej przyjaciele za długo się tam kręcili, w końcu pies siedział w budzie a ta była na podwórzu, więc sprawdzenie co z nim nie wymagało tyle czasu. Tapping podbiegła do płotu.
- Ej! Chyba wraca! Szybko, wychodźcie stamtąd! - krzyknęła.
Dźwięk krztuszącego się silnika stawał się coraz głośniejszy. Lada chwila samochód miał wyłonić się zza zakrętu… Dziewczynka zaczęła się kręcić w kółko, gorączkowo rozmyślając co zrobić. Nie mogła po prostu uciec, bo jej przyjaciele liczyli na nią. W desperacji pomyślała nawet o tym, że gdy mężczyzna wysiądzie z auta to mu... wyrwie na przykład klucze z ręki i zacznie biec po prostu przed siebie. Nie było szans żeby ją staruch dogonił, bo w biegach była jedną z nalepszych osób w całej szkole.

Po chwili na ulicę wjechał…zielony chrystler avenger. Widok ten sprawił, że Heather kamień spadł z serca. Auto podjeżdżało krótkimi odcinkami, zatrzymywało się i znów ruszało a z maski unosił się dym. Chrysler zatrzymał się na podjeździe domu, w którym przed chwilą zniknęła para bliźniaków. Z auta wyskoczył rozwścieczony mężczyzna w białej koszuli, który zaczął kopać w opony wyzywając samochód od najgorszych.
- Pierdolony złom, pierdolony rupieć, mam tego kurwa dosyć! -
Drzwi się otworzyły, w progu stanęła matka rudzielców.
- Stuart, co się stało!? – zapytała ze słodką, niewinną minką.
- A jak ci się wydaje! To pierdolone truchło stanęło mi na środku drogi!
- To trzeba go zawieźć do warsztatu Thompsona!
- Żeby za miesiąc znowu się zepsuło!? Kurwa!
Stuart raz jeszcze kopnął w oponę a potem wściekły wszedł do domu.
Heather bardzo nie pochwalała takiego traktowania samochodów, one w końcu też miały dusze. Ale nie zamierzała stać jak kołek i tylko się gapić. Odwróciła się na pięcie i podeszła szybkim krokiem do ogrodzenia. Zamierzała zajrzeć do środka i zobaczyć, co dzieje się na podwórzu.
- Ej szybko! - rzuciła przy tym ponaglająco, bo choć wcale gospodarz nie przyjechał to jej przyjaciele byli tak zdecydowanie za długo.
 
__________________
"Just remember, there is a thin line between being a hero and being a memory"

Gram jako: Irya, Venora, Chris i Lyn

Ostatnio edytowane przez Mag : 14-11-2018 o 19:19.
Mag jest offline