Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 19-11-2018, 23:58   #12
Mag
 
Mag's Avatar
 
Reputacja: 1 Mag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputację
Wracając do domu zastanawiała się czy zdąży obejrzeć powtórkę Airwolfa, którego wcześniej nie zobaczyła, bo akurat kiedy leciało w telewizji to była na wycieczce z dziadkiem i bratem. W każdym razie ten serial może nie dorastał do pięt "Nieustraszonemu", ale też przyjemnie się to oglądało. Miała tylko nadzieję, że siostra nie przegoni jej sprzed telewizora, by oglądać "Magnum"... Co prawda nie był najgorszy, ale wolała czarny śmigłowiec.

Do domu nie miała daleko. W końcu samej pozwalano jej chodzić do Brainiego, żeby pomagał jej w lekcjach. Raptem dziesięć minut spacerkiem, nieco mniej szybkim marszem, który dziewczynka preferowała. W zamyśleniu, nawet nie zauważyła jak ten czas jej minął i stanęła przed swoim domem.


Heather naszła na całkiem zabawną scenkę. Przynajmniej z jej perspektywy, bo Johnemu z pewnością nie było do śmiechu. Trzynastolatek siedział w radiowozie zaparkowanym przed domem i włączał koguty. Po chwili z domu wybiegł Thomas Taping w mundurze, otworzył drzwi wyciągając syna za ucho.
- Ile razy mam ci powtarzać, że to nie jest zabawka Johny!? –
Siedząca w oknie Iris, obserwująca wszystko z góry wybuchnęła śmiechem. John pocierał czerwone ucho, a policjant wsiadł do samochodu. Na ganek wyszła mama Heather, która pomachała mężowi na pożegnanie. Tego wieczoru Thomas tak jak większość gliniarzy w Breadhouse obstawiał festyn i zapewne zobaczą go dopiero jutro rano.
Również Heather pomachała odjeżdżającemu radiowozowi. Jej tata musiał to zauważyć, bo włączył na sekundę niebiesko-czerwone światła na dachu auta. Dziewczynka uśmiechnęła się i pobiegła do mamy. Clair Tapping, była szczupłą blondynką o średnim wzroście, noszącą na nosie okulary połówki, włosy miała zaczesane jak Merline Monroe.

- Jak tam spotkanie z przyjaciółmi, kochanie? - zapytała kobieta.
- Super, będziemy dzisiaj oglądać spadające gwiazdy - odpowiedziała zadowolona Heather. Razem weszły do środka, a dziewczynka wykorzystała ten czas by w dużym skrócie opowiedzieć jakie mają plany na wieczór. W korytarzu ich drogi się rozeszły. Gdy matka weszła do kuchni, Heather pobiegła do salonu z nadzieją, że telewizor jest wolny. Nie był.

- Uff, dobrze, że zająłeś miejsce - powiedziała do brata, który pilotem skakał po programach by ustawić ten właściwy. Tym razem w demokratycznych wyborach to Airwolf będzie tym co będą oglądać.
- Myślę, że dziadek powinien z wami iść - usłyszała z kuchni mamę.
- Jak chce - odparła Heather, której zupełnie to nie przeszkadzało. Wyjrzała przy tym za okno, gdzie siwy mężczyzna rozkręcał kosiarkę. "Pewnie znowu się stępiła" przeszło jej przez myśl, komentując pracę dziadka Harrego.
- Cicho, mamo! - fuknął John, podgłaszając telewizor.

***


Czas minął na oglądaniu seriali, aż nastał czas wspólnego obiadu, podczas którego rodzeństwo marudziło na to, że mama ciągle próbuje podjąć temat szkoły. Wszyscy dobrze wiedzieli, że mają plecaki gotowe do tego dnia już od tygodnia, ale taka już była mama - zawsze musiała milion razy upewnić się o to samo.
Dziadek zaraz wtrącił się, że w dzisiejszych czasach dzieciaki są nadto rozpuszczone i jak on chodził do szkoły to wystarczyła kartka i ołówek, a następnie niecelnie wbił widelec w klopsika, który potoczył się z jego talerza po całym stole, brudząc sosem pieczeniowym świeży obrus.

- Dziadek nie dostanie podwieczorku - syknęła kobieta, mrużąc groźnie oczy.
- No i o co ten bulwers? Z tobą zupełnie jak z twoją matką - zaczął marudzić dziadek. - Masz przecież tą swoją pralkę co sama pierze. No się upierze przecież.
- Pierwsza! - przerwała tą dyskusję Heather, pokazując palcem na swój pusty talerz. Zgodnie z zasadami panującymi w tym domu, pierwszy kto skończył jeść, ten ma możliwość przed wszystkimi wybierać co będzie na podwieczorek. - Chcę budyń waniliowy z konfiturą wiśniową!

John się skrzywił, Iris nawet ucieszyła. Dziadek miał niezadowoloną minę. Bo w końcu za karę miał nie dostać.
- Podzielę się z tobą - szepnęła Heather do niego, gdy mama wstała od stołu i poszła przygotować budyń.
Staruszek uśmiechnął się i mrugnął do niej konspiracyjnie.

***

- Dziadek cię podwiezie - oznajmiła mama, wchodząc do pokoju Heather. Dziewczynka przebierała się do wyjścia i właśnie szukała bluzy. Kobieta trzymała w ręce torebkę w której czekały słodkości dla jej córki i jej przyjaciół.
- Dobrze mamo - pokiwała głową i zajrzała za łóżko. - Jest! - ucieszyła się znajdując to co szukała. Otrzepała bluzę z pomniejszych kłębków kurzu jakie wyhodowała w pokoju i założyła na siebie. Mama tylko przewróciła oczami.
Razem zeszli na dół, gdzie czekał na nie staruszek.
- John odwieziony do znajomych, Iris chce zostać w domu - zameldował.
- No dobrze, ja sobie w końcu usiądę i odpocznę od was - stwierdziła z rozbawieniem blondynka.
- Paa mamo! - powiedziała Heather i ruszyła do drzwi, a dziadek Harry podążył za nią.

Na podjeździe stał samochód dziadka. Jak zawsze był wypolerowany i odkurzony w środku. On w przeciwieństwie do samochodu, którym mama jeździła do pracy, bardzo podobał się wnuczce. Staruszek lubił przy nim dłubać, często prowadząc z nim monologi. Przy nim nie trudno było stwierdzić, że auta mają dusze. Heather pamiętała jak kupił tego Mustanga. Było to nie długo po śmierci babci. Dziadek Harry był strasznie smutny od czasu pogrzebu. Dopiero jak w komisie zobaczył Mustanga, uśmiechnął się pierwszy raz od dawna. Kupił go za pieniądze po sprzedaży domu, bo gdy został sam to nie chciał mieszkać w pojedynkę i przeniósł się do córki.
W roku szkolnym codziennie woził nim wnuki do szkoły, ale nawet na zakupy się nadawał, bo w bagażniku dało się zmieścić całkiem sporo. Kiedyś nawet John "się" w nim zatrzasnął.
- Możesz jechać z przodu - powiedział Harry.
- Super! - ucieszyła się i dobiegła do pojazdu.

 
__________________
"Just remember, there is a thin line between being a hero and being a memory"

Gram jako: Irya, Venora, Chris i Lyn
Mag jest offline