Marti był przerażony wizją spotkania z psychopatą. Nawet dobry plan nie gwarantuje im bezpieczeństwa. Nie w zamknięciu. Mimo wszystko zna swój dom i zna w nim kryjówki.
- Hisako, Heather… Musicie o czymś wiedzieć… - zaczął Brainy.
- Mhmm..? - zapytała Hisako, średnio zainteresowana obwieszczeniem Martina, istniało duże prawdopodobieństwo że zaproponuje coś idiotycznego za mogą dostać szlaban albo wpaść w kłopoty tak jak kiedy go spotkała po raz pierwszy w szpitalu w Breadhouse.
- Dzwonił Hauser - powiedział cicho Jimmy, widząc, że Marti'emu odebrało głos. - Zapowiedział się z wizytą.
- Czy mam teraz powiedzieć a nie mówiłam? - Hisako powiedziała z tonem oczywistości, poczuła lekki niepokój na te wieści, ale racjonalne myślenie trzymało ją w ryzach. - On tu nie przyjdzie, jest dorosły i miałby większe kłopoty niż my, dodatkowo jak się zamknie drzwi i okna to przecież się nie włamie do środka, w końcu to starsza osoba. Nie mówiąc już że można w takiej sytuacji powiedzieć twojej siostrze i ona zadzwoniła by po policję.
- Taak? Przecież wiesz, że on trzyma manekina zamiast żony w swoim fotelu. On nie jest normalny i wydaje mi się, że ma w nosie czy będzie miał problemy… Chce się odegrać i tyle - powiedział Marti.
- Możemy zadzwonić po mojego dziadka - zaproponowała Heather. - Jeszcze pewnie jest w drodze, ale moja mama z siostrą są w domu to mu powiedzą jak przyjedzie, żeby wrócił do nas.
Wtedy do kuchni wparowała Dona.
- Co wy tu kombinujecie?! Nawet nie myślcie że pozwolę wam wyjść z domu smarki! - popatrzyła podejrzliwe na każdego z dzieciaków z osobna i zatrzymała wzrok na bracie- Kto dzwonił zasrańcu?
- Powiedz jej - rzucił Jimmy. - Ucieszy się, że nie będzie musiała spędzać sama wieczoru.
- Hauser… - Marti wiedział, że ona mu nie uwierzy, więc kontynuował. - Byliśmy u niego w domu, sprawdzić czy trzyma ją w lodówce, ale ona siedziała na fotelu, to znaczy jej manekin i z krwią w ustach! On tu przyjdzie, Dona! Powiedział, że odwiedzi mnie i moją siostrę… On nie wie, że tu jesteście - powiedział do Jimma.
Nastolatka popatrzyła na brata mrugając oczami a po chwili wybuchnęła gromkim śmiechem.
- Ty naprawdę uwierzyłeś w te głupie historyjki? – Dona popukała się palcem w czoło nie przestając się śmiać - Starzy twierdzą, że jesteś geniuszem, ale ty jesteś zwyczajnym głąbem Marty .
I wróciła do salonu.
- Może faktycznie tylko chciał ciebie wystraszyć? - powiedziała Heather. - Zamknij tylko wszystkie drzwi na klucz i tyle - wzruszyła ramionami.
- Jasne… - Brainy poszedł do korytarza po klucze od drzwi frontowych, wejścia do garażu i od tyłu. Z pęczkiem kluczy ruszył pozamykać wszystkie drzwi, w pierwszej kolejności udając się na tyły domu.
Drzwi i okna zostały zamknięte, dom stał się ich twierdzą, do której stary Hauser nie miał prawa wejść. Pół godziny później, nagle wszystkie światła zgasły, podobnie jak telewizor i każdy inny sprzęt podpięty do gniazdka elektrycznego. W domu zapanowały egipskie ciemności. Słyszeli tylko cichutkie tykanie zegara.
- Może to Dona? - mruknął Jimmy, równocześnie wyglądając przez okno, by sprawdzić, czy i u sąsiadów nie ma prądu.
Okazało się, że nie tylko u Bakerów zgasły światła. Wyglądało na to, że awaria miała miejsce na całej ulicy. Nie zdążyli nawet tego skomentować, gdy za plecami usłyszeli ciche kroki, jakby ktoś skradał się.
- Buuuuu! – krzyknęła Dona i zarechotała – Spokojnie cieniasy, to tylko ja, nie naróbcie w majtki.
Dziewczyna otworzyła szufladę w kredensie, wyciągnęła kilka świeczek i zapałki. Po chwili tańczący płomyczek rozświetlił pomieszczenie.
- Czy boisz się ciemności? - rzucił w jej stronę Jimmy. - Psujesz nam nastrój... - dodał.
Heather wzdrygnęła się, ale nic nie powiedziała, udając że wcale się nie przestraszyła. Stanęła obok Jimmiego i wyjrzała przez okno.
- Pewnie musi być jakaś awaria. Zaraz ktoś zadzwoni do elektrowni i przyjadą naprawić... - stwierdziła oczywistość i spojrzała na Donę. Świeczki były najlepszym rozwiązaniem na tą okoliczność. - Może zbierzmy się wszyscy do salonu? Więcej świeczek się rozstawi i będzie jaśniej.
- Pewnie. Dobry pomysł. Mogę przynieść jakąś planszówkę… z wrzucił luźny pomysł Brainy.
- Pomogę ustawiać świeczki - Powiedziała Hisako i zaczęła przenosić świeczki do salonu.
- To ja pójdę do kuchni po przekąski - powiedziała Heather i uśmiechnęła się. Wzięła jedną świeczkę, odpaliła ją i ostrożnie skierowała się do kuchni, gdzie na blacie leżało to co każdy z nich przyniósł. Zamierzała ułożyć przekąski na odpowiednich talerzach i przynieść je do salonu.
- Rzucę okiem przez okno... - Jimmy szepnął do Marti'ego. - Zobaczę, co u sąsiada - dodał jeszcze ciszej. - Zaraz wam pomogę - obiecał już normalnym tonem.