Nie mogła uwierzyć w to co się stało. Wystarczyłoby żeby jeszcze dwie przecznice pojechali w prawo i już by znaleźli się w jej domu. A teraz? Kierowali się na tą durną imprezę. Była w lekkim szoku.
- Marti, jesteś adoptowany - stwierdziła ponuro Heather. - Albo ona. Niemożliwe żebyście byli rodzeństwem - wyraziła na głos swoją opinię co do poziomu inteligencji jego domniemanej siostry Dony.
Nie odezwała się gdy przywitał ich "gospodarz" balangi. Z rękami schowanymi w kieszeniach bluzy, stała za swoimi przyjaciółmi. Czuła w kościach, że to wszystko źle się dla nich skończy. Jednak pewnym będzie, że najbardziej oberwie się Donie, gdy rodzice o wszystkim się dowiedzą.